Instytut
- Kategoria:
- horror
- Tytuł oryginału:
- The Institute
- Wydawnictwo:
- Albatros
- Data wydania:
- 2019-09-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-09-11
- Liczba stron:
- 672
- Czas czytania
- 11 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381257312
- Tłumacz:
- Rafał Lisowski
- Tagi:
- eksperyment horror literatura amerykańska porwanie strach śmierć telekineza telepatia ucieczka walka o przetrwanie walka o życie
- Inne
Głęboko w lasach stanu Maine znajduje się mroczny państwowy obiekt, gdzie uprowadza się i więzi dzieci z całych Stanów Zjednoczonych. W Instytucie poddawane są one testom i zabiegom wykorzystującym ich szczególne dary – telepatię i telekinezę – dla osiągnięcia pewnych celów.
Ostatnim rekrutem jest 12 letni Luke Ellis, który nie jest po prostu mądrym chłopcem – jest super mądry. Posiada jeszcze jeden dar, który Instytut chciałby wykorzystać…
Daleko od tego miejsca, w małym miasteczku w Południowej Karolinie były gliniarz przyjął robotę u lokalnego szeryfa. Na co dzień po prostu patroluje ulice, ale lada dzień zmierzy się z największą sprawą w swojej karierze.
Podczas gdy korytarze Instytutu obwieszone są plakatami reklamującymi „kolejnym dzień w raju”, Luke, jego przyjaciółka Kalisha i reszta dzieciaków nie mają wątpliwości, że nie są tutaj gośćmi, a więźniami, i nie mają szans na ucieczkę.
Ale nawet mały trybik może poruszyć wielką maszynę. Luke połączy siły z nowym, jeszcze młodszym rekrutem, Averym Dixonem, który ma zdolność czytania w myślach rozwiniętą jak nikt inny. Podczas gdy Instytut chce zaprząc ich zdolności do własnych, tajnych celów, połączone siły Luke’a i Avery’ego dadzą rezultaty, których nie mogą się spodziewać nawet ci, którzy przeprowadzają eksperymenty, włączając w to nawet cieszącą się złą sławą Panią Sigsby.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Siła umysłu
Zdolności telepatyczne i telekinetyczne od wielu lat zwracają uwagę naukowców. Wielu ludzi sądzi, że przeciętny człowiek wykorzystuje jedynie dziesięć procent możliwości mózgu – i choć jest to zupełna nieprawda, to stanowi doskonałą pożywkę dla zwolenników teorii postrzegania pozazmysłowego. Jak naprawdę jest z tego typu zdolnościami, tego nie sposób jednoznacznie określić. W świecie naukowym odnajdziemy zarówno zwolenników, jak i zagorzałych sceptyków w tej kwestii. Trudno jednak zaprzeczyć, że istnieje coś takiego, jak intuicja, przeczucia czy choćby wyczuwanie, że ktoś się nam przygląda. Tego doświadczamy od czasu do czasu wszyscy i z pewnością każdy niekiedy zastanawia się, o co w tym chodzi. Podobnym rozważaniom oddał się Stephen King w swojej najnowszej książce o jakże wymownym tytule „Instytut”.
Wyobraźnia tego pisarza to źródło tak wielu wspaniałych historii, że trudno jest nie wyczekiwać z niecierpliwością kolejnych jego książek. Oczywiście wszyscy wiemy, że co pewien czas spod jego pióra wychodzą pozycje dość przeciętne, których jedynie z osobistej słabości do twórczości Kinga nie nazwę kiepskimi. Kiedy jednak świat zaczyna wysnuwać podejrzenia, że King stracił rezon, albo że to już nie jest ten sam King, który napisał „To”, on nagle znowu rzuca tym wszystkim niewdzięcznikom kolejne arcydzieło na pożarcie. Właśnie taki jest „Instytut” – nie tylko dorasta do poziomu kultowego „To”, ale może nawet przewyższa tę uwielbianą przez miliony (również przeze mnie) książkę w wielu względach. Mnie ponownie King przyparł do ściany, nie pozostawił żadnej szansy na spokojne dozowanie sobie lektury „Instytutu”, zagarniając na tych kilka dni całą moją uwagę. Nie istniałam dla świata zupełnie, dom został pozostawiony na pastwę losu, dzieci musiały same odrobić lekcje – zanurzyłam się w „Instytucie” całą sobą i chyba straciłam dla niego głowę na trochę zbyt długi czas. Przyznaję się zatem bez bicia i przepraszam, zanim ktoś z moich bliskich postanowi zmyć mi za to wszystko głowę. Cóż mogę powiedzieć na swoją obronę – to przecież nie moja wina, to wszystko ten King.
Cała historia, choć rozpostarta między kilkoma postaciami, skupia naszą uwagę przede wszystkim na Luku Ellisie, który nie tylko wykazuje zdolności telekinetyczne, ale przede wszystkim jest dzieckiem genialnym. Tempo uczenia się chłopca zdumiewa zarówno jego rodziców, jak i nauczycieli. Jest przy tym serdeczny dla kolegów i potrafi oddawać się typowym dla dzieci w jego wieku przyjemnościom. Nie jest ani klasycznym prymusem, ani tym bardziej osobnikiem nieprzystosowanym. Kiedy nieograniczone możliwości otwierają się przed nim niczym wrota do wielkiego świata, nagle wszystko zostaje przerwane. Luk pewnego dnia jak zawsze kładzie się wieczorem spać w swoim pokoju, podczas gdy jego rodzice krzątają się po domu i żadne z nich nie może nawet podejrzewać, że właśnie dobiega końca ostatni dzień znanego im życia. Rano chłopiec obudzi się w zupełnie innym miejscu, które bardzo szybko okaże się ani przyjazne, ani tym bardziej bezpieczne.
„Instytut” chwyta nas mocno za sumienia. Początkowo wydaje nam się, że mamy do czynienia z grupą zwyrodniałych naukowców. Szybko jednak odkrywamy drugie dno tej historii i im dalej w nią brniemy, tym więcej wątpliwości odczuwamy. Przemoc, wojna, okrucieństwo wobec słabszych – wszystko to jest oczywiście przerażające, ale jeśli dobrem nadrzędnym ma być pokój, to jaka jest według nas możliwa do zapłacenia za jego utrzymanie cena? Czy życie kilku albo kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu dzieciaków może zostać położone na szali, jeśli dzięki temu świat zachowa spokój i bezpieczeństwo? Życie niewielu za życie milionów – czyż nie jest to prosty rachunek?
Stephen King nie tylko stworzył doskonałą opowieść o przemocy i wykorzystaniu władzy, ale jak to zwykle u niego bywa, zajrzał też do umysłów dzieci, zanurzył się w ich sposobie myślenia i postrzegania świata. Instytutowe dzieci zatem płaczą, tęsknią za mamą, bawią się na placu zabaw, a potem poddawane są eksperymentom, po których nigdy nie będą mogły być takie same, jakimi były wcześniej. Ich losy chwytają nas za serca, co powoduje, że książka ta jest nie tylko doskonałym thrillerem, ale i poruszającą obyczajówką. To znakomite połączenie, które odnajdujemy w wielu książkach Stephena Kinga.
Izabela Straszewska
Oceny
Książka na półkach
- 7 848
- 3 891
- 1 575
- 264
- 188
- 146
- 141
- 128
- 121
- 103
Opinia
Król wciąż ma się dobrze :)
Nowy King = człowieka nie ma dla świata przez jakieś kilka dni :) :) :) "Instytut" wciąga od pierwszych stron dając czytelnikowi swoisty miks motywów, które u Kinga są już dobrze znane, ale podane w nowej oprawie zyskują jednak na świeżości - początkowe fragmenty o byłym gliniarzu znajdującym swoją przystań w swojskiej dziurze w Karolinie Południowej brzmią jak najlepsze fragmenty Kinga dotyczące sennych miasteczek i ich małych społeczności, kolejne zaś, z mega inteligentnym (i porwanym) 12-latkiem obdarzonym wyjątkowymi umiejętnościami to przyjemne podobieństwo do dzieł w stylu "Podpalaczki" (bardzo przy tym na czasie biorąc pod uwagę boom na "Stranger Things"). Tak czy inaczej - King wciąż w formie! Także wszystkim tym, którzy wieszczą koniec tego pisarza można śmiało powiedzieć jedno - SORRY, NIE TYM RAZEM! :)
"Instytut" to kawał świetnej lektury i to od samego jej początku. Gawędziarstwo Kinga daje co prawda o sobie znać, jednak dla lubiących jego twórczość to dobrze znany element jego prozy, który w zasadzie już od dawna jest stałą częścią każdej niemal lektury Mistrza oraz... przyjemnością dla czytelnika :) Przeciwnikom gawędziarstwa nie powiem w tym miejscu nic - i tak ich zapewne nie przekonam ;)
King snuje opowieść powoli i z różnych perspektyw, stopniowo zmierzając do powiązania wszystkich wątków, które ma miejsce w wielkim finale. Dwa najważniejsze fragmenty tej układanki to były gliniarz Tim Jemieson oraz nastoletni geniusz Luke Ellis.
Tim przez splot nieszczęśliwych okoliczności stracił pracę i szuka dla siebie nowego miejsca w świecie. Znajduje je w nieco zapadłej dziurze w Karolinie Południowej, która co prawda miała być jedynie przystankiem w drodze do Nowego Jorku, lecz jest na tyle przyjemna, że może być przystankiem na trochę dłużej. I to tym bardziej, że Tim przekonuje stopniowo do swojej osoby lokalną społeczność - nawet ich z pozoru najbardziej nieprzejednanych członków. Wszystko leniwie toczy się więc w jego życiu naprzód i, co dużo ważniejsze, w dobrą stronę. Do czasu jednak...
Luke Ellis jest ponadprzeciętnie inteligentnym 12-latkiem. Można śmiało powiedzieć - geniusz! Widzą to jednak nie tylko jego rodzice i nauczyciele, skutkiem czego pewnej nocy zostaje porwany (rodzice, jako potencjalni świadkowie... no cóż, nie muszę chyba dodawać co się z nimi stało). W ten oto sposób trafiamy do tajemniczego Instytutu w lasach stanu Maine. Tam Luke pozna podobnych sobie dzieciaków, które trafiły w to miejsce dzięki swej inteligencji, ale przede wszystkim dzięki umiejętnościom stosowania w praktyce telepatii i telekinezy. Personel Instytutu jest bezwzględny i bezwzględnie prze do celu, a jest nim wykorzystanie wszystkich talentów porwanych dzieciaków... Wmawia się im, że służą krajowi, a ich dary pomogą USA w wielu doraźnych i dalekosiężnych przedsięwzięciach - wszystko rzecz jasna ku chwale Bonnie Blue Flag... Nie jest jednak wcale kolorowo; na co dzień dzieciaki poddawane są nieraz bolesnym i upokarzającym eksperymentom mającym pomóc w rozeznaniu co do ich potencjału, a po zakończeniu serii testów trafiają do tzw. Tylnej Połowy... Według "opiekunów" to właśnie tam zacznie się ich właściwa służba krajowi, jednak nikt jeszcze z Tylnej Połowy ani nie wrócił, ani tym bardziej tego nie potwierdził. Dzieciaki zdają sobie sprawę, że wszystko to pachnie oszustwem, a między wierszami - a także wprost - dowiadujemy się z kolejnych stron, że niejedno dziecko straciło w Tylnej Połowie życie... Luke świetnie zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w związku z czym postanawia uciec. Pomóc ma mu w tym Avery Dixon, dzieciak który jak nikt inny potrafi czytać innym w myślach.
Jak nietrudno się pewnie domyślić, drogi Tima oraz Luke'a w końcu się przetną. A wtedy nadejdzie czas rozprawy z Instytutem... Finał opowieści będzie miejscami dosyć brutalny, jednak przy okazji - jak to u Kinga, bardzo niesłusznie ocenianego jako twórcy tylko i wyłącznie dzieł grozy - pełen wzruszeń oraz morału pełnego piękna przyjaźni i wagi udzielania sobie przez ludzi bezinteresownej pomocy. Najlepsze zaś jest we wszystkim to, że King, w przewrotnym kontraście do całej tematyki książki, naprawdę potrafi, skurczybyk... wzruszyć... ;)
Książka przypomina najlepsze fragmenty "Podpalaczki", czerpie także co nieco ze "Stukostrachów", a po części nawiązuje miejscami klimatem do "Martwej strefy". Analogie do "Stranger Things" nasuwają się same, ale żadnej w tym plagiatowej historii bym się nie dopatrywał. King wchodził na pole takiej tematyki na bardzo długo przed tym zanim ktokolwiek w ogóle wpadł na pomysł kreacji takiej postaci jak Jedenastka z hitu Netflixa. Koniec końców dostajemy mieszankę bardzo dobrze prezentującą się na papierze, spójną i świetnie się czytającą. Pełną do tego akcji, polotu i KLIMATU PEŁNEGO KINGA W CZYSTEJ POSTACI, CZEGO NIKT NIGDY NIE BĘDZIE W STANIE PODROBIĆ :)
Zapewne pojawią się głosy (ba, już się pojawiają), że King zbyt daleko się zapędził jeśli chodzi o opisy niehumanitarnych eksperymentów, przemocy wobec dzieci, itd itp... Ok, można by to podnosić, ale pamiętajmy o jednym proszę: to wszystko jest od A do Z LITERACKA FIKCJA! A zatem czy jest o co kruszyć kopie i czy rzeczywiście są powody, żeby odsądzać autora od czci i wiary? Bez sensu... Myśląc takimi kategoriami nie powinno się wydać ani jednej książki / filmu akcji, które epatują przemocą i mogą być znakomitym instruktażem do stosowania tejże. Czy takie podejście ma więc sens? NIE. Tyle mam do powiedzenia wszystkim, którzy zarzucają Kingowi epatowanie w "Instytucie" przemocą, i to przemocą najbardziej bulwersującą bo wymierzoną w dzieci.
King jest ciągle w formie i BARDZO DALEKO MU DO JAKIEGOKOLWIEK "SKOŃCZENIA SIĘ" :) Cieszmy się z tego, jak również z książki oraz z frustracji wszystkich tych, którzy bezskutecznie wieszczą "koniec" Stephena Kinga :)
Gorąco polecam!
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
https://cosnapolce.blogspot.com/2019/10/instytut-stephen-king.html
Król wciąż ma się dobrze :)
więcej Pokaż mimo toNowy King = człowieka nie ma dla świata przez jakieś kilka dni :) :) :) "Instytut" wciąga od pierwszych stron dając czytelnikowi swoisty miks motywów, które u Kinga są już dobrze znane, ale podane w nowej oprawie zyskują jednak na świeżości - początkowe fragmenty o byłym gliniarzu znajdującym swoją przystań w swojskiej dziurze w Karolinie...