rozwińzwiń

Siedem miast Ciboli i inne historie z lat 1954–1955

Okładka książki Siedem miast Ciboli i inne historie z lat 1954–1955 Carl Barks
Okładka książki Siedem miast Ciboli i inne historie z lat 1954–1955
Carl Barks Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Kaczogród (tom 3) komiksy
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Kaczogród (tom 3)
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2019-01-23
Data 1. wyd. pol.:
2019-01-23
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328141001
Tłumacz:
Jacek Drewnowski, Marcin Mortka
Tagi:
Jacek Drewnowski Marcin Mortka Kaczogród literatura dziecięca
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Mort Cinder Alberto Breccia, Héctor Germán Oesterheld
Ocena 7,5
Mort Cinder Alberto Breccia, Hé...
Okładka książki Neonomicon Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,8
Neonomicon Jacen Burrows, Alan...
Okładka książki Batman - Metal: Mroczne dni Greg Capullo, Andy Kubert, Jim Lee, John Romita Jr., Scott Snyder, James Tynion IV
Ocena 7,1
Batman - Metal... Greg Capullo, Andy ...
Okładka książki Daredevil. Nieustraszony! Tom 5 Paul Azaceta, Ed Brubaker, Marko Djurdjevic, Michael Lark, John Paul Leon
Ocena 8,0
Daredevil. Nie... Paul Azaceta, Ed Br...
Okładka książki Śmierć Stalina Fabien Nury, Thierry Robin
Ocena 7,2
Śmierć Stalina Fabien Nury, Thierr...
Okładka książki Hellblazer. Brian Azzarello 1 Brian Azzarello, Richard Corben, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Lee Loughridge, Pamela Rambo, James Sinclair, Dave V. Taylor
Ocena 7,4
Hellblazer. Br... Brian Azzarello, Ri...

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1168
1137

Na półkach:

Przyznaję, że lektura trzeciego albumu Kaczogrodu, troszkę mnie wymęczyła. Nie dlatego, że historyjki były nudne, ale chyba ze mnie wyparowała ta stara fascynacja Kaczymi Opowieściami. Nie czuję już takiej euforii, jak kiedyś. Cholera, gdy opalam takie seriale animowane, jak Gumisie, Spin Tale, albo Batman: The Animated Series, to nadal czuję na plecach ciarki i potrafię spędzić przed ekranem kilka dni i nadal mi mało. Tymczasem podczas seansu Kaczych Opowieści już tego u mnie brakuje. Myślałem, że ta seria komiksowa na nowo obudzi we mnie tego małego szkraba, który co sobotę biegł na poranek z Disneyem, a gdy w kiosku pojawiał się najnowszy zeszyt Kaczora Donalda, to wstawałem z samego rana, aby jeszcze przed szkołą go nabyć i przeczytać. Jednak nie. Nic takiego nie miało miejsca. Owszem, pierwsze dwa tomy wzbudziły we mnie wiele sentymentalnych wspomnień. BA! Odszukałem nawet na sieci starą grę karciana Zbuduj Swój Kaczogród i zamierzam ją sobie wydrukować, niemniej podczas lektury dziś prezentowanego tomu, cała ta euforia oraz sentyment okazały się krótkim uniesieniem.

Zamiast zwyczajowej recenzji, dziś podumam w tym materiale nad przyczyną tego stanu rzeczy. Bo tak naprawdę, patrząc po średniej wiekowej fanów Kaczych Opowieści, po komiks sięga cała masa dorosłych osób. Jednak z tego co dotarło do mnie z Kaczej Agencji Informacyjnej, sprzedaż zeszytów Kaczor Donald oraz innych komiksów z uniwersum Kaczych Opowieści, ma się w Polsce coraz gorzej. Porównując ten rok z rokiem ubiegły i wcześniejszymi, widać, że Donald i spółka mocno stracili na popularności. Zatem nie jestem jedyną osobą, która utraciła fascynację tym uniwersum. Pytanie tylko dlaczego?

Szczerze... nie umiem odpowiedzieć wprost na to pytanie. Czytając dziś prezentowany album Kaczogrodu, przy kilku historyjkach znów wróciłem wspomnieniami do czasów szkoły podstawowej. Szczególnie przy przygodzie Donalda i Gogusia, gdzie rywalizowali z sobą podczas konkursu wędkarskiego. Strasznie się uśmiałem podczas lektury, a na dokładkę dostałem jeszcze dwie inne historyjki, które ciepło wspominam. "Pierścionek i cukierek", również z epizodycznym udziałem Gogusia, oraz "Wielkie wagary", gdzie Donald goni siostrzeńców wymigujących się od szkoły. Za cholerę nie podam wam kiedy po raz pierwszy na nie natrafiłem, ale wryły mi się mocno w pamięć.

Jednak to i tak nie sprawiło, że na nowo, pełną piersią poczułem magię z okresu dzieciństwa. Ot chwilowe uniesienie, krótka radość, która szybko przeminęła i kompletnie o niej zapomniałem. Artykuł o Norwegii, która była bliska Barksowi, oraz przedstawienie sylwetek naukowców Kaczogrodu, też jakoś nie pobudziły mojego entuzjazmu. Szczerze powiedziawszy, gdy piszę ten materiał, czyli już jakiś czas po lekturze komiksu, to naprawdę ciężko mi sobie przypomnieć, co tak naprawdę zawierały artykuły, a nawet wymienić wszystkie historyjki z tego albumu. Lepiej pamiętam fabułę "Ghost World" albo czytanej kilka lat temu "Codziennej walki". To chyba najlepszy dowód na to, że coś się we mnie wypaliło. Chce jeszcze sięgnąć po jeden album. Może magia wróci. Może znów poczuje się jak szkrab, który wyczekiwał nowego zeszytu Kaczora Donalda w kiosku. Może...

Przyznaję, że lektura trzeciego albumu Kaczogrodu, troszkę mnie wymęczyła. Nie dlatego, że historyjki były nudne, ale chyba ze mnie wyparowała ta stara fascynacja Kaczymi Opowieściami. Nie czuję już takiej euforii, jak kiedyś. Cholera, gdy opalam takie seriale animowane, jak Gumisie, Spin Tale, albo Batman: The Animated Series, to nadal czuję na plecach ciarki i potrafię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
19

Na półkach:

Nostalgiczna podróż do lat dzieciństwa...jak ktoś nie zna z czasów dzieciństwa tych komiksów to historie mogą mu się wydać infantylne.

Nostalgiczna podróż do lat dzieciństwa...jak ktoś nie zna z czasów dzieciństwa tych komiksów to historie mogą mu się wydać infantylne.

Pokaż mimo to

avatar
721
658

Na półkach:

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2599-kaczogrod-carl-barks-siedem-miast-ciboli-i-inne-historie-z-lat-1954-1955

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2599-kaczogrod-carl-barks-siedem-miast-ciboli-i-inne-historie-z-lat-1954-1955

Pokaż mimo to

avatar
543
539

Na półkach:

Carl Barks, jeden z wielkich demiurgów i propagatorów w płaszczyźnie popkultury; twórca cudownej disneyowskiej odmiany komiksu, często traktowany po macoszemu - spychany gdzieś w kąt, jakby celowo zapominany, poza rzecz jasna znającymi jego twórczość miłośnikami i zaznajomionymi z tematem krytykami z danej dziedziny kultury masowej. Tego artystę określają trzy istotne wartości tudzież cechy, które, sądzę, wiele o nim mówią, jako o człowieku i twórcy: siła, pasja, zaangażowanie. Urodzony 27 marca 1901 roku w miasteczku Merrill w Oregonie, Carl Barks potrafił na przestrzeni lat swej działalności, nie zdając sobie sprawy z siły i znaczenia swojej pracy, wpływać na rozwój i rewolucję światowego komiksu poprzez tworzenie wyjątkowych, pamiętanych do dziś kreacji, i to gdzieś ,,na uboczu”, z dala od tuz amerykańskiego komiksu superbohaterskiego.

Jako artysta komiksowy, w oczach fanów Barks z biegiem lat urósł do rangi bożyszcze wielbicieli disnejowskich narracji obrazkowych, jak i ciepłych, nostalgicznych komiksów. Nie bez powodu uważany jest on za jednego z najciężej pracujących amerykańskich twórców komiksowych. W branży dał się poznać, jako wybitny scenarzysta, jednocześnie grafik i animator. To pracuś, który praktycznie samodzielnie stworzył wyjątkowy świat graficznych noweli, zwany "Kaczogrodem", w których jego ,,kaczych” bohaterów tj. Kaczor Donald, siostrzeńcy Hyzio, Dyzio i Zyzio, Sknerus McKwacz, Bracia Be, Diodak, czy Goguś Kwabotyn, oraz inne ,,zwierzęce” charaktery”, uważał za ludzi, choć sam bezpośrednio o tym nie wspominał, co stanowi odbicie cech każdego z nas w antropomorficznych istotach z jego komiksów.

Will Eisner ponoć kiedyś zapytany, co sądzi o dokonaniach Carla Barksa dla dorobku globalnej myśli komiksowej, miał powiedzieć krótko: ,,to Andersen komiksów”. Tak, i trudno się z tym nie zgodzić, gdyż artysta ten, realizujący się w opowieściach obrazkowych, w których proste, oparte w stosunkowo przystępne ciepłe barwy i filuterne, niezbyt agresywne pociągnięcia linii, rysunki można by nazwać ,,baśniami zatkniętymi w komiksie”, przeżył prawie że całe poprzednie stulecie: przyszedł na świat w 1901 roku, a zmarł w sierpniu 2000 roku. I było to stulecie ciężkiej pracy: pan Barks pasjonował się tym czym są, i co dają mu, ale i czytelnikom, którzy po nie sięgają, komiksy. Nawet, gdy nasz mistrz był już w wieku ,,mocno emerytalnym” dla specjalistów z branży, w którym to, niestety, ślęczenie nad stołem kreślarskim czy podręcznym notatnikiem do nakładania scenariusza i jego poprawek, nie było wskazane dla jego zdrowia, starał się tyle ile mógł, aby wciąż być przy tym, co dawało mu nie tylko okazję na ,,fizyczny zarobek”, ale i wtłaczało do jego jestestwa iskrę namiętności, iskrę podtrzymującą wolę życia, tym bardziej wolę twórczej pracy. A jego wola, harmonia i siła, którą po sobie pozostawił była – i jest po dziś dzień – swego rodzaju inspiracją dla pokolenia mnogości artystów pióra i ołówka ,,globalnej myśli komiksu", zwłaszcza tej narracji kreślonej przez disnejowskich kreatorów w sposób dokładny i klasyczny. O Barksie powinno powiedzieć się jeszcze jedno: wydobył on z eteru kultury, i możliwości które nam ona daje ,,świętego Graala” komiksu baśniowo-przygodowego, dzięki któremu odnalazł sposób na zaklęcie cudownego, ponadczasowego Uniwersum animacji Walta Disneya w płaszczyznę sekwencyjnych historii obrazkowych, zwanych nie inaczej, jak tylko ,,komiksami”. Co ciekawe, w szczytowym okresie komiksów Disneya w USA, w latach 40. i 50. XX wieku, to nasz Carl Barks, któremu z racji omawiania pewnego wydania zbiorczego jego dzieł tworzonych chronologicznie przeznaczam niniejszy wywód, wyznaczył obowiązujący przez wiele lat – i nietrudno stwierdzić, że jest tak i dziś - kanon tworzenia rysunków w komiksie klasycznym, a co za tym idzie w komiksie Disneya. Wyłaniane przez niego w twórczym, smaganym natchnieniem akcie kreacji, kaczory czy inne ,,zwierzęce” postacie, przykładowo, były bardziej dopracowane, konsekwentnie obrysowane i wypełnione detalami ich fizyczności w sposób zrównoważony: jednocześnie minimalistyczny, ale i ,,na w sam raz”. Przed ,,erą barksowską", niestety było nieco inaczej w tym względzie: nie aż tak symetrycznie, dokładnie i dynamicznie. Co istotne, postacie naniesione przez twórcę Kaczogrodu, fizycznie posiadały one również nieco bardziej „ludzką” sylwetkę niż te typy postaci znane z dzieł wcześniejszych.

Jak widać z powyższego wstępu, także omówienia, odnośnie biografii Carla Barksa z elementami charakterystyki jego twórczości, jako indywidualisty, ot ,,Człowieka Sztuki Komiksu" i jego prekursora, owa znakomitość z amerykańskiego Oregonu, któremu dane było przeżyć cały komiks współczesny, co samo w sobie jest nie lada wyczynem: ,,od jego pierwocin, przez adaptację komiksu do potrzeb czytelników, jego rewolucję, chwile wzlotów, upadku i poważnego kryzysu, aż do ponownych narodzin i reorganizacji, oraz licznych obecnych procesów, które trwają w komiksie obecnie”, to znakomitość dla kultury cywilizacji bezcenna, chociaż nie aż tak znana, przynajmniej kojarzona, jak być powinna. Takowa opinia nie tyczy się to tylko narracji tego rodzaju, od disnejowskiego wydawcy, czy wprost od ikon amerykańskiego komiksu superbohaterskiego, jak Marvel, DC, lecz również komiksu europejskiego, mangi i tego realizowanego na pozostałych kontynentach. Niektórzy krytycy komiksu, choć jest to zdanie tudzież opinia podzielona, są przekonani, że nikt z kreatorów i promotorów komiksowych rzeczywistości, nie dość, że nie żył tyle co Carl Barks, ale i tyle co on przez całe swoje życie dla sedna wymowy i istoty komiksu nie dokonał. A był to artysta cichy, skromny, nieszukający poklasku i uwielbienia za to jak, dlaczego i co robi. Dlatego też za ten aspekt jego zawodowego życia należy go cenić, przynajmniej w fanowskich myślach za to ,,stawiać mu kapliczki i pomniki ze złota”. Dziedzictwo takich jednostek cywilizacja powinna chronić i pielęgnować po wsze czasy.

Na kolejny komiks zbiorczy – zawierający najważniejsze utwory najbardziej znanego amerykańskiego rysownika i scenarzysty komiksów Disneya, Carla Barksa, wybrałem pięknie pożywiający się nostalgią komiksowego geeka, zakochanego w klasycznych narracjach graficznych tytuł: "Kaczogród – lata 1954 -1955". Pod tak zatytułowanym wydaniem kryje się tom trzeci dość wyjątkowej, sentymentalnej disnejowskiej serii, którą na rynku polskim wydaje firma "Egmont". Za samą oprawę tych komiksów – jej pięknie pastelowaną, grubą, oddającą styl rysowania Barksa, okładkę przednią i tylną - wielu czytelników ,,dałoby się pokroić”, aby mieć w swej kolekcji nie tylko jeden egzemplarz tak oprawiony, ale i więcej i więcej, aż w pewnym momencie miejsca by na te pozycje zabrakło. Jak do tej pory, w czytanych przeze mnie utworach Barksa z cyklu pt. "Kaczogród", oprócz niniejszym recenzowanego tytułu (miałem okazję doświadczyć jeszcze dwa pierwsze tomy) przód i tył okładki w tomie trzecim, "Siedem miast Ciboli", okazał się najlepiej uwydatniającym siłę i ciepło przekazu oraz pasję komiksów Carla Barksa dziełem cyklu; mam świadomość, że wiele numerów "Kaczogrodu" przede mną, więc to zdanie może się zmienić, a opinia o cyklu ewoluować. Na samej, wprawiającej w pozytywne wibracje zewnętrznej części ,,obudowy” tegoż to wydania, się nie kończy. To ledwie początek wyjątkowej, tak dobrej przygody z tym Uniwersum. Na tom składają się pomysłowo napisane, jak na tego pracusia branży komiksowej przystało – opowieści i opowiastki, a także jednostronicowe gagi, które w tym wydaniu wręcz brylują: są humorystyczne, może i z jakimś ukrytym morałem, ale przejawiające również oznaki ironii i cynizmu, które – co podejrzewam – Barks skierował do starszych czytelników lub do dorosłych osób; na pewno wiedział, że dorośli również sięgną po jego twory. Bo wystarczy spojrzeć na mini-komiks pt. "Pogawędka przez pomyłkę", a na pewno wyłapie się ,,to i owo" – to cały Barks; to jego harmonia i specyfika twórcza.

Wielkość twórcy Uniwersum Kaczogrodu, którą wyraźnie widać w tomie: "Siedem Miast Ciboli", a którą wytrawnie dostrzeże zaznajomiony z jego działalnością, jako artysty i mistrza komiksu, entuzjasta i prawdziwy geek kaczogrodzkich narracji graficznych, polega na tym, że Barks zamyka ten swój bardzo plastyczny, bogaty świat w klasycznym, stosunkowo schematycznym, harmonijnym, ale co niebywałe bardzo żywym, emocjonalnym i ,,nostalgicznie ciepłym” rysunku – w dokładnej obwódce postaci, pojazdów, budynków i pozostałej części tła; w kreślonych detalach, wypełnieniach obiektów, oraz w całej reszcie skrzętnie naniesionej szczegółowości. Ów twórca, może to zabrzmi zbyt nonszalancko i zbyt prosto do jego osiągnięć i wkładu w ideę, ewolucję przekazu komiksu w ogóle, ale wychodzi na to, że z tym, co kreuje w Kaczogrodzie robił absolutnie to, co chce. Czegoś takiego nie obserwowało się dziesiątki lat temu, nie obserwuje się współcześnie w jakimkolwiek wydawnictwie, gdzie scenarzyści, graficy, koloryści, liternicy i reszta ,,ekipy twórczej” muszą zatwierdzać każdą swą decyzję, którą przeleją na planszę komiksu z jądrem decyzyjnym firmy, która jak wiemy musi liczyć się z tym, że to, co jego pracownicy stworzą (bez względu na to, czy są to etatowcy bądź ,,freelancerzy”),wpłynie pozycje firmy na rynku oraz na finansowe: zysk czy straty, które ewentualnie poniesie. Ekspresja, plastyczność, a dzięki temu rozmiar Uniwersum Carla Barksa - które to wcale małe nie jest - które charakteryzują jego styl i technikę, sądzę są jedyne w swoim rodzaju. Można by rzec, że był on sam dla siebie szefem; nie musiał obawiać się błędów logicznych, cięć w fabule poszczególnych historii, licznych niedopowiedzeń, które zauważy czytelnik, pokroju: ,,ale jak to w ogóle jest możliwe?”, ,,jak on tu się znalazł?” etc. Summa summarum skromny Carl robił w swym utworach to, co chciał. W jednej z narracji w "Siedmiu Miastach Ciboli", w komiksie "Promień i Kamień", z perspektywy postaci Sknerusa McKwacza użył innego niż we wcześniej pracach z serii „Kaczogród” od Egmontu (tomy 1 i 2),bardzo dziwacznego określenia – bo przecież takich liczb nie ma (patrz czytelniku strona 137!) – aby w sposób humorystyczny określić to jak ,,bogaty” jest Sknerus McKwacz, i jaki ma on stosunek do tego jak nader zbyt bogatą personą Kaczogrodu jest, którego tak naprawdę jest… właścicielem.

W komiksach Carla Barksa z lat 1954-1955, w które miałem przyjemność się zawzięcie wczytać, uwagę zwraca, czego naprawdę nie da się nie dostrzec, idący na pierwszy front z czytelnikiem dość wyraźny, figlarny, prosty i z lekka ironiczny humor. Gagi były solidne, na tyle, że przeważały nad spójnością fabularną przedstawianych tu łącznie w liczbie 26: jednostronicówek, krótkich opowiastek i opowieści. Dopełnienie dla fana tej serii, ukazane na samym końcu tego to wydania na pewno ustanowią małe wskazówki – tym razem od wydawcy – które, no właśnie, ukazują ,,kto jest kim w Kaczogrodzie”.

Carl Barks, jeden z wielkich demiurgów i propagatorów w płaszczyźnie popkultury; twórca cudownej disneyowskiej odmiany komiksu, często traktowany po macoszemu - spychany gdzieś w kąt, jakby celowo zapominany, poza rzecz jasna znającymi jego twórczość miłośnikami i zaznajomionymi z tematem krytykami z danej dziedziny kultury masowej. Tego artystę określają trzy istotne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
283
173

Na półkach: , , ,

Kolejny pięknie wydany tom legendarnych komiksów w mojej kolekcji.

Podobnie jak w pozostałych, które miałem okazję przeczytać do tej pory, tytułowa historia - "Siedem Miast Ciboli" - jest po prostu świetna. Jak wszystkie, w których występuje cała pierwszoplanowa piątka kaczorów.

Dodatkowo dostajemy też sporą dawkę Braci Be i Diodaka. Szalone wynalazki tego ostatniego gwarantują uśmiech na twarzy.

Kolejny pięknie wydany tom legendarnych komiksów w mojej kolekcji.

Podobnie jak w pozostałych, które miałem okazję przeczytać do tej pory, tytułowa historia - "Siedem Miast Ciboli" - jest po prostu świetna. Jak wszystkie, w których występuje cała pierwszoplanowa piątka kaczorów.

Dodatkowo dostajemy też sporą dawkę Braci Be i Diodaka. Szalone wynalazki tego ostatniego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
17

Na półkach:

Dobra.

Dobra.

Pokaż mimo to

avatar
1054
227

Na półkach: , , , , ,

wow, tytułowy komiks jest cudowny, zarówno jeśli chodzi o rysunki, jak i fabułę, mocno do zapamiętania :) reszta jest dobra i okej, nic wybitnego się nie znalazło, przyznam, że jednostronnicówki są bardzo zabawne!

jedynie do czego mogę się przyczepić, to jakoś wydania... druk momentami jest tragiczny, kadry i rysunki są rozmazane... szkoda, bo to jednak nie jest Gigant, a wydanie albumowe na kredowym papierze za większą cenę ;) może w dodruku to poprawili... oby!

tak niska ocena głównie ze względu na ten druk, który mocno kuł w oczy!

świetnie się czytało:
- "Zmiana nastroju"
- "Kluczowe klucze"
- "Siedem miast Ciboli"
- "Szczyt techniki"
- "Promień i kamień"

dobrze się czytało:
- "Ni szczur, ni wydra"
- "Największa ryba"
- "Pogawędka przez pomyłkę"
- "Kaczor i gołąb"
- "Wielkie wagary"
- "Kij w mrowisko"
- "Deszczowa rozterka"
- "W zanurzeniu"
- "Tygrys i koń"
- "Prawdziwy Dziki Zachód"

było okej:
- "Nie dam, bo nie mam"
- "Na bogato"
- "Pod skorupą"
- "Tańczący z nartami"
- "Demokracja bezpośrednia"
- "Lodowy ekspres"
- "Filiżanka do połowy pełna"
- "Pierścionek i cukierek"
- "Dwie rzeczy naraz"
- "Na samym dnie"
- "Z góry na dół"

wow, tytułowy komiks jest cudowny, zarówno jeśli chodzi o rysunki, jak i fabułę, mocno do zapamiętania :) reszta jest dobra i okej, nic wybitnego się nie znalazło, przyznam, że jednostronnicówki są bardzo zabawne!

jedynie do czego mogę się przyczepić, to jakoś wydania... druk momentami jest tragiczny, kadry i rysunki są rozmazane... szkoda, bo to jednak nie jest Gigant, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1407
281

Na półkach: , , ,

Uwielbiam! "Kaczogród" przenosi do czasów, kiedy wszystko wydawało się wydawało się prostsze. Niesamowicie imponuje mi estetyka Barksa, a w szczególności stopień nasycenia barw. Polecam, dla złapania oddechu i cofnięcia się o kilkadziesiąt lat wstecz :).

Uwielbiam! "Kaczogród" przenosi do czasów, kiedy wszystko wydawało się wydawało się prostsze. Niesamowicie imponuje mi estetyka Barksa, a w szczególności stopień nasycenia barw. Polecam, dla złapania oddechu i cofnięcia się o kilkadziesiąt lat wstecz :).

Pokaż mimo to

avatar
402
73

Na półkach:

Siedem miast Ciboli zawiera legendarne komiksy stworzone przez Carla Barksa w latach 1954-55. Jest to 3 tom opowieści, gdzie znajdziemy między innymi historię o poszukiwaniu indiańskiego skarbu, historię o naukowcu który chciał stworzyć bezwonną kapustę oraz historia o poszukiwaniu leminga który "zwędził" Sknerusowi medalion w którym był ukryty szyfr do skarbca. Do tego przezabawne jedno stronicowe historie ze Sknerusem, dwa obrazy Barksa i całą masą innych przezabawnych historii. Wszystko jak zawsze wydane na kredowym papierze w twardej oprawie

Siedem miast Ciboli zawiera legendarne komiksy stworzone przez Carla Barksa w latach 1954-55. Jest to 3 tom opowieści, gdzie znajdziemy między innymi historię o poszukiwaniu indiańskiego skarbu, historię o naukowcu który chciał stworzyć bezwonną kapustę oraz historia o poszukiwaniu leminga który "zwędził" Sknerusowi medalion w którym był ukryty szyfr do skarbca. Do tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1510
899

Na półkach: , , ,

Pelne humoru, ciekawe, krotkie i dluzsze historyjki o Kaczorze Donaldzie, jego siostrzencach i o Sknerusie McKwaczu. Komiks nie tylko dla dzieci, ale rowniez dla doroslych. Wspaniala zabawa dla calej rodziny.

Pelne humoru, ciekawe, krotkie i dluzsze historyjki o Kaczorze Donaldzie, jego siostrzencach i o Sknerusie McKwaczu. Komiks nie tylko dla dzieci, ale rowniez dla doroslych. Wspaniala zabawa dla calej rodziny.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    107
  • Posiadam
    54
  • Chcę przeczytać
    47
  • Komiksy
    17
  • Komiks
    11
  • Ulubione
    5
  • 2019
    5
  • Komiksy
    4
  • Kaczor Donald
    4
  • 2020
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Siedem miast Ciboli i inne historie z lat 1954–1955


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Świat Akwilonu: Magowie: Eragan. Tom 02 Stephane Crety, Nicolas Jarry
Ocena 6,0
Świat Akwilonu... Stephane Crety, Nic...
Okładka książki Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, Rudyard Kipling, TieKo
Ocena 7,0
Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, ...

Przeczytaj także