Mój portfel i konto, poza kilkoma wyjątkowymi dniami w miesiącu, świecą pustkami. Pełna nadziei zatem otworzyłam poradnik Joanny Dymmel „Gdzie rosną pieniądze” licząc na to, że w końcu ktoś pomoże mi rozwiązać finansowe problemy, poradzić sobie z ekonomicznymi niedostatkami. Jeżeli dodatkowo, niejako przy okazji, będę miała szansę zrobić porządki w domu, to stwierdziłam, że warto poświęcić czas na lekturę. Jako młoda matka muszę myśleć o tym, jak pozbywać się niepotrzebnych rzeczy z domu, a przy okazji zdobywać choćby drobne sumy pieniędzy, bo potrzeby maluchów rosną razem z nimi, a zasoby niestety nie.
Od pewnego czasu wyprzedawałam już ubrania i akcesoria dziecięce, jednak trochę się zniechęciłam, bo zajmowało to sporo czasu. Dzięki książce odzyskałam odrobinę motywacji do tego, żeby spieniężyć niepotrzebne w mojej rodzinie rzeczy po to, by przeznaczyć uzyskane środki na to, co może się przydać. Takie działanie wpisuje się w nie tylko modny, ale i ekologiczny trend zero waste zakładający takie gospodarowanie zasobami, aby nie generować śmieci. Ponadto jest spójny z ideą minimalizmu, równie popularną w ostatnim czasie – w odpowiedzi na nieokiełznany konsumpcjonizm, będący znakiem naszych czasów.
Autorka przekonuje, że sprzedać można praktycznie wszystko. Nawet słoiki po kawie rozpuszczalnej, jeśli zaoferuje się je jako pojemniki na produkty spożywcze, znajdą nabywcę. Nieważne, że za małą kwotę – w ogólnym rozrachunku okaże się, że wygenerować można pokaźne sumy, ratujące nie tylko codzienny budżet, ale też pozwalające na wyjątkowe spędzanie czasu – wyjścia na miasto, czy też wakacje. Zachęca nas do kreatywnego poszukiwania środków finansowych wokół nas – jeśli mamy kawałek ogrodu możemy pokusić się o uprawę sadzonek, jeśli mieszkamy blisko lasu możemy poszukać w nim ciekawych korzeni, gałęzi czy kamieni, którymi zainteresują się hodowcy zwierząt. Przede wszystkim jednak warto zainteresować się tym, co mamy w domu – starymi meblami, porcelaną, szkłem, bibelotami – może się okazać, że są ciekawymi obiektami kolekcjonerskimi, które wzbudzą nie tylko ogromne zainteresowanie, ale też osiągną pokaźną wartość.
Kluczem skutecznej sprzedaży jest umiejętność napisania ogłoszenia, które przyciągnie uwagę i będzie zawierało tak dużo informacji, jak to tylko możliwe, aby nie generować niepotrzebnych pytań od potencjalnych klientów. Koniecznie musi też zawierać zdjęcie sprzedawanego towaru, co w przypadku używanych rzeczy jest niezwykle istotne. Od razu muszę się przyznać, że moje ogłoszenia nie spełniają warunków, mogłabym się postarać, aby były lepsze.
Książka jest pięknie wydana. Dobrej jakości papier, ciekawy druk, kolorowe zdjęcia i strony przyciągają uwagę, sporo zdjęć, tabel i wyróżnianie ważniejszych treści sprawiają, że czyta się całość bardzo szybko, zawsze łatwo odnaleźć interesujące informacje.
Przyznaję z pełnym przekonaniem, że jest to najbardziej praktyczny poradnik, jaki kiedykolwiek czytałam. W prosty i czytelny sposób podaje przykłady praktycznych rozwiązań, zachęca do kreatywności w kwestii naszych finansów. Przy tym jest niezwykle inspirujący i motywujący do działania. Zwracam uwagę na aspekt motywacyjny, bo często rezygnujemy z naszych marzeń czy postanowień ze względu na brak środków. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą listę noworocznych postanowień i okazuje się, że większość z nich można zrealizować bezkosztowo. Można uczyć się języków korzystając z bezpłatnych portali internetowych, można zdobywać książki z bibliotek, wymieniać je ze znajomymi lub na spotkaniach bookcrossingowych, można uprawiać sporty niewymagające korzystania z klubów i siłowni – całkiem za darmo. Najważniejszą wartością są jednak relacje, dzięki którym zdobywanie dóbr też staje się łatwiejsze.

Mój portfel i konto, poza kilkoma wyjątkowymi dniami w miesiącu, świecą pustkami. Pełna nadziei zatem otworzyłam poradnik Joanny Dymmel „Gdzie rosną pieniądze” licząc na to, że w końcu ktoś pomoże mi rozwiązać finansowe problemy, poradzić sobie z ekonomicznymi niedostatkami. Jeżeli dodatkowo, niejako przy okazji, będę miała szansę zrobić porządki w domu, to stwierdziłam, że...