Bardzo spodobała mi się cała trylogia poświęcona życiu niezwykłej kobiety średniowiecza. Żyjąca w XII wieku Eleonora Akwitańska, tutaj zwana Alienor, żona dwóch królów – Francji i Anglii, matka królów- koronowanego, ale nigdy nie panującego młodego Henryka oraz Ryszarda Lwie Serce i Jana Bez Ziemi, prababka Ludwika Świętego - to fascynująca postać, do samego końca swych dni w centrum wydarzeń. Trudno uwierzyć, jak pełne bolesnych doświadczeń było jej życie. Nawet wtedy, gdy przez kilkanaście lat żyła w odosobnieniu, więziona przez swojego męża, nie rezygnowała. Była świadkiem wielu spektakularnych, ale też tragicznych wydarzeń. Przeżyła śmierć większości swoich dzieci, widziała, jak jej synowie w walce o sukcesję i ziemie stanęli w rebelii przeciw swojemu ojcu. Potem przeżywała jak walczyli ze sobą, często podstępnie przy współudziale króla Francji, Filipa. W końcu, będąc już wiekową damą jak na tamte czasy, sama przeżyła oblężenie, którym dowodził jej własny wnuk, nastolatek omamiony wizją dziedzictwa korony angielskiej.

Ostatni tom podobał mi się chyba najmniej. Opisuje już ostatnie lata życia Alienor, nieudane wciąż próby usunięcia się w cień, walki jej synów o koronę, krucjata, w której udział brał Ryszard, jego późniejsza niewola. Autorka jest bardzo przychylna głównej bohaterce, pokazuje ją w pozytywnym świetle, nie szczędząc razów Henrykowi i ich synom. Generalnie mężczyznom poza nielicznymi wyjątkami.

Ciekawe, choć trudne czasy opisane atrakcyjnie i wciągająco. Równie dobrze scharakteryzowane są główne postaci. Dla mnie wyborna lektura, na pewno sięgnę po niejedną jeszcze powieść E. Chadwick, a także powieści innych autorów poświęcone Eleonorze.

Bardzo spodobała mi się cała trylogia poświęcona życiu niezwykłej kobiety średniowiecza. Żyjąca w XII wieku Eleonora Akwitańska, tutaj zwana Alienor, żona dwóch królów – Francji i Anglii, matka królów- koronowanego, ale nigdy nie panującego młodego Henryka oraz Ryszarda Lwie Serce i Jana Bez Ziemi, prababka Ludwika Świętego - to fascynująca postać, do samego końca swych dni...