Jeśli odkłada się książkę z pewną taką niechęcią, że to koniec, że to już - to chyba znaczy, że książka jest dobra?
I tu mnie macie. Bo nie wiem.

Odrzuciła mnie tak wieloma składowymi ta pozycja, że już na początku lektury pierwszego rozdziału winna byłam ciepnąć w kąt i sięgnąć po coś innego. Ale 'coś' mnie powstrzymało. 'Coś' kazało zignorować banalny dobór imion postaci, który wywoływał klasyczny zgrzyt zębów przy kolejnych ach-jakże-zaskakujących określeniach rodem z Fredry niemalże (małomówny to Milczek, co za niespodzianka! A lekarz wojskowy zwany jest Konowałem, zdumienie i zaskoczenie!); nie odłożyłam z niechęcią tomiku również po skonstatowaniu, że klimat fantasy wybitnie się kłóci z określaniem rasy bohatera mianem Murzyna. Jaki Murzyn, do cholery. Skąd Murzyn wśród magów i bóstw?

'Coś'.

Nieokreślone, mało uchwytne coś, co przykuło mnie do ostatnich stron. I chętnie sięgnę po więcej.

Może dlatego, że bohaterowie pełni są skaz i zmaz, a świat przedstawiony jest realistyczny tuż na granicy turpizmu, ale jeszcze po tolerowanej przeze mnie stronie?
Może dlatego, że historia, w którą wrzuca nas autor bez uprzedzenia, bez tracenia czasu na tłumaczenie obco brzmiących nazw czy określeń - że historia ta sprawnie się snuje i splata, dążąc ku cokolwiek przewidywalnemu finałowi, ale i cóż z tego, skoro czyta się dobrze?

Nie jest to majstersztyk gatunku, acz pewne kwestie są odkrywcze.

Ot, porządny klimat z porządną fabułą, co razem zaciekawia na tyle, bo chętnie złapać po kolejny tom.

A poszukam.

Jeśli odkłada się książkę z pewną taką niechęcią, że to koniec, że to już - to chyba znaczy, że książka jest dobra?
I tu mnie macie. Bo nie wiem.

Odrzuciła mnie tak wieloma składowymi ta pozycja, że już na początku lektury pierwszego rozdziału winna byłam ciepnąć w kąt i sięgnąć po coś innego. Ale 'coś' mnie powstrzymało. 'Coś' kazało zignorować banalny dobór imion...