Trudno mi napisać coś o tej książce. Uważam, że warto ją przeczytać po to, żeby nacieszyć się zakończeniem, bo jest doskonale skonstruowane. Jednak gdy wezmę pod uwagę całą powieść, jestem w zasadzie zawiedziona. Gdy 500-stronicowa książka zaczyna mnie zaciekawiać po 300, a rzeczywiście wciąga po 400 stronach, coś tu jest zdecydowanie nie tak. Mam wrażenie, że epicka końcówka przesłania oczy wielu recenzentom, którzy ze względu na nią zapominają o słabym, ciągnącym się początku powieści. Ponadto domyślam się, że wielu osobom podobało się to, co mnie nie bardzo, czyli mimochodem wtrącana, ale obecna przez cały czas, prześmiewcza krytyka Kościoła, jak również dziwna tendencja autora do podsumowywania nastroju danych scen sposobem, w jaki ich bohaterowie uprawiają seks. Gdy pominę te elementy, otrzymuję powieść dobrą, z początku trochę przegadaną, jednak zdecydowanie dobrze zakończoną. Przysłaniają jednak one, w mojej opinii, wiele zalet powieści, dlatego jakoś nie mam ochoty sięgać po inne pozycje Zafona.

Trudno mi napisać coś o tej książce. Uważam, że warto ją przeczytać po to, żeby nacieszyć się zakończeniem, bo jest doskonale skonstruowane. Jednak gdy wezmę pod uwagę całą powieść, jestem w zasadzie zawiedziona. Gdy 500-stronicowa książka zaczyna mnie zaciekawiać po 300, a rzeczywiście wciąga po 400 stronach, coś tu jest zdecydowanie nie tak. Mam wrażenie, że epicka...