Na ogół nie przepadam za poradnikami, w których autor obiecuje, że jeśli jego słowa zastosuje się w praktyce w 100%, osiągnie się sukces. Ta książka nie zapowiadała się więc dla mnie na początku zbyt atrakcyjnie, bowiem właśnie taką obietnicę otrzymałam. Jednak wraz z postępem w czytaniu zaczęłam dochodzić do wniosku, że metody przedstawione w "Łatwo kochać..." wyglądają dosyć sensownie i "normalnie" - nie ma w nich żadnej dziwnej magii, podstępnych trików czy innych tego typu wybiegów, nie ma też twardej metodyki, która wymagałaby uporu w dążeniu do celu. Jest za to miłość i szacunek do dziecka. I za to chwalę ten poradnik. Ogólnym przesłaniem tej książki jest zasada mówiąca o tym, że rodzic prawdziwie kochający swoje dziecko, chcący obdarzyć je szacunkiem, nie powinien krzyczeć, zastraszać, wymuszać, targować, obwiniać - czyli po prostu nie robić tego, co z szacunkiem niewiele ma wspólnego. No, czasem łatwiej i szybciej przekupić dzieciaka lizakiem, niż wytłumaczyć, dlaczego nie powinno tego lub tamtego. Wystarczy jednak wtedy zadać sobie pytanie "Czego uczy się przez to dziecko?" i od razu jakoś łatwiej podjąć się działań bardziej dydaktycznych. Tego, czego jeszcze nie lubię w poradnikach, czyli wprowadzania dziwnie nazwanych zasad czy formułowania definicji, książce tej nie brakuje, jednak wprowadzone sformułowania zasad są proste i łatwe do zapamiętania, a więc i do wykorzystania, także mogę je ostatecznie przełknąć. Czyta się szybko, co nie przeszkadza w utrwalaniu wskazówek. Książka nie męczy. Dobry, konkretny i pożyteczny poradnik dla zagubionych czasem rodziców.

Na ogół nie przepadam za poradnikami, w których autor obiecuje, że jeśli jego słowa zastosuje się w praktyce w 100%, osiągnie się sukces. Ta książka nie zapowiadała się więc dla mnie na początku zbyt atrakcyjnie, bowiem właśnie taką obietnicę otrzymałam. Jednak wraz z postępem w czytaniu zaczęłam dochodzić do wniosku, że metody przedstawione w "Łatwo kochać..."...