"Camino Island is pure entertainment, designed as a page turner and written with the beach in mind. In fact, the beach is an important element in the story because most of the action takes place near the ocean in Florida." - pisał John Grisham do czytelników w dniu premiery książki.

I tak jest w istocie. Złodzieje fachowo kradną pięć manuskryptów książek F. Scotta Fitzgeralda, ale później wszystko im się sypie. Manuskrypty trafiają na czarny rynek. Podejrzanym nabywcą jest Bruce Cable, właściciel kultowej księgarni na Camino Island, popularny w tamtejszym literackim środowisku. Do grona pisarzy, na stałe lub czasowo zaludniających wyspę, trafia sympatyczna Mercer Mann, którą los zmusza do odegrania roli szpiega.

Autor wyznaje, że zamierzał napisać książkę, wśród bohaterów której nie ma prawników. Prawie mu się udało. Jako że przestępstwo, jak na dotychczasowe zainteresowania autora było nietypowe, to i tropienie sprawców i wymierzanie sprawiedliwości potraktowane zostały z przymrużeniem oka. Zresztą, czy facet kochający książki i kobiety może być prawdziwym złoczyńcą? Czyta się powieść łatwo i przyjemnie. Ale bez większych emocji. Jest rzeczywiście fajna plaża, na której żółwie składają jaja, panuje sielski klimat, ludzie prowadzą ciekawe dyskusje o pisaniu książek i ich sprzedawaniu. Jednak chyba dobrze, że kolejny, prawniczy thriller Grishama ukaże się już we wrześniu.

Przy czytaniu towarzyszyło mi słuchanie audiobooka w świetnym wykonaniu January LaVoy.

"Camino Island is pure entertainment, designed as a page turner and written with the beach in mind. In fact, the beach is an important element in the story because most of the action takes place near the ocean in Florida." - pisał John Grisham do czytelników w dniu premiery książki.

I tak jest w istocie. Złodzieje fachowo kradną pięć manuskryptów książek F. Scotta...