Sto lat samotności
- Kategoria:
- klasyka
- Seria:
- Márquez
- Tytuł oryginału:
- Cien años de soledad
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2017-04-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-04-19
- Liczba stron:
- 456
- Czas czytania
- 7 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328706217
- Tłumacz:
- Kalina Wojciechowska, Grażyna Grudzińska
- Ekranizacje:
- Sto lat samotności (1970)
- Tagi:
- Ameryka Południowa kazirodztwo klasyka literatury literatura kolumbijska los miłość namiętność Nagroda Nobla Nobel noblista przeznaczenie realizm magiczny relacje rodzinne rodzina śmierć
- Inne
Miała to być pierwsza powieść Gabriela Garcíi Márqueza. Dzięki swym dziadkom znał od dziecka historię Macondo i dzieje rodziny Buendía, prześladowanej fatum kazirodztwa. Świat, w którym rzeczy nadzwyczajne miały wymiar szarej codzienności, zwyczajność zaś przyjmowana była jak zjawisko nadprzyrodzone; świat bez czasu, gdzie wiele rzeczy nie miało jeszcze nazw, był też jego światem. Potrzebował aż dwudziestu lat, by spisać te rodzinne opowieści z całym dobrodziejstwem i przekleństwem odniesień biblijnych, baśniowych, literackich, politycznych; uświadomił nam, że „plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rodzina kołem się toczy
Parafrazując pewne znane powiedzenie – w rodzinie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela. To wyrażenie zdaje się idealnym punktem wyjścia, gdy mowa o najsłynniejszej powieści kolumbijskiego noblisty – Gabriela Garcii Marqueza. Opowieści o wieku pewnej mieściny, a przede wszystkim rodziny ją zapoczątkowującej - rodziny Buendiów, których pokolenia śledzimy na przełomie lat i towarzyszących im przemian w bliższym i dalszym otoczeniu.
Przed lekturą zastanawiałem się, jak to możliwe opisać sto lat życia i nie stracić przy tym rachuby. Szczególnie, że wielu członków wspomnianej familii ma tożsame imiona, choć cechy są jak najbardziej przerzedzone. Każdy zdaje się być tu mieszanką genów, których wspólnym mianownikiem jest tytułowa samotność. Swoisty stygmat wynikający być może z kazirodczych zapędów, które zapoczątkowały tę generację pełną miłości i cierpienia.
Zresztą nie tylko powiązanie personaliów to problem, samo utrzymanie płynności podczas zmian wynikających z wojny, czy postępu technologicznego, to duże wyzwanie. Jednak nie dla Marqueza. Panowanie nad tym ogromnym przedsięwzięciem zdaje się być dla niego czymś zupełnie naturalnym. Przepływanie z jednej perspektywy do drugiej przebiega wręcz niezauważalnie, a budowanie nastroju i klimatu mieściny wydaje się swobodnie z tego wszystkiego wynikać.
Zarówno ród Buendiów, jak i zamieszkane przez nich Macando, to prawdziwe kalejdoskopy i zamknięte koła zarazem. Polityka, nauka, konflikty – każda z tych odnóg ma tu swój czas i miejsce. Wprawia w ruch mechanizmy i sytuację, których możemy się domyślać, ale w rezultacie okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Autor wprost uwielbia igrać sobie z czytelnikiem, jednak nie robi tego w sposób przykry. To zwyczajnie potrzebne, by pokazać, jak egzystencja uwielbia kpić sobie z naszych planów, a niemożliwe staje się nagle czymś powszednim.
Nikt tak jak Marquez nie potrafi lekko opowiadać o sytuacjach tragicznych. Zamiast popadać w melodramatyzm, ukazuje je jako prozę życia, od której nie da się uciec. Jest ich tu sporo i choć mają one swój ciężar, przekute są w miano nieuchronnego losu. Świata, który domaga się zadośćuczynienia. Żadne ucieczki, ani odwlekania tutaj nie pomogą. Im dłużej zagłębia się w te rzeczywistość, tym bardziej przemawia myśl, że jest tu zawarta jakaś tajemnica życia. Jego rozstań i powrotów iskrzących się od punktów wspólnych.
Przy tym całym rozmachu nie ma mowy o zapominalstwie. Choć członkowie rodu otrzymują raz więcej, a raz mniej miejsca zdaniowego, to nie ma tutaj poczucia, że ktoś został pominięty, bądź poświęcono mu za mało uwagi. Tu każda mała historyjka ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Często zaskakujące, zwodnicze, albo po prostu karkołomne. Przypomina to ogromny labirynt, który budzi podziw ilością korytarzy, lecz zawsze oferuje wyjście, choć rzadko wtedy, gdy tego oczekujemy.
Zdumiewa mnie to, że czytając o tych wszystkich namiętnościach, złamanych istnieniach i przewrotach, nie czuję się jak intruz, który podgląda intymności przez dziurkę od klucza. Zamiast tego mam wrażenie, że siedzę z rodziną przy stole, albo w fotelu z kieliszkiem nalewki w ręku spijając nektar przeszłości z ust gościnnego mędrca. Widzę jego oczami krainę rozkwitu i zgnilizny. Rzeczywistą i jakże baśniową zarazem.
W tej galerii osobistości nikt nie zdaje mi się obcy. Aureliana wyszywająca całun, Urszula trzymająca wszystko w ryzach, duchowy przywódca, a może anioł stróż cygan Melquiades. Przytaczam ten wycinek, by uświadomić wam, że ja ich wszystkich znam. Może nie do końca rozumiem, chwilami się nie zgadzam, ale odnoszę wrażenie, że oni stali się jakby częścią mojej historii. Tej nieznanej, skąpanej w obłokach kurzu i zapomnianych słów. Ja w nich wierzę, w każdego z osobna oraz w społeczność jako całość. Odmienną charakterologicznie i kulturowo, ale w zderzeniu z nieuchronnym, jakże bliską memu sercu.
Kiedy myślę o klasyce, właśnie takie książki przychodzą mi do głowy. Mające w sobie cały ogrom emocji, doznań, ale pieczołowicie zajmujące się drobnymi szczegółami. Zawierające w sobie świat właśnie dlatego, że tak silnie skupiają się na najmniejszych żyjących w nim jednostkach. Marquez wiedział, że to pojedyncze ziarna tworzą historię, oddał im cześć i właśnie dzięki temu „Sto lat samotności” dotyka nie tylko swoich bohaterów, ale nas wszystkich.
Patryk Rzemyszkiewicz
Oceny
Książka na półkach
- 25 116
- 17 986
- 4 871
- 1 904
- 833
- 290
- 182
- 99
- 88
- 80
Opinia
"Saga rodu Buendía"
„Sto lat samotności” to wielka proza o wielkich sprawach. Nawet w najśmielszych marzeniach nie podejrzewałam, że jest to powieść TEJ wagi, poruszająca uniwersalne prawdy w sposób magiczny, baśniowy, a jednocześnie wstrząsający i poruszający. Potężny ród Buendía, od początku skazany na zagładę, to alegoryczny portret pierwotnego człowieczeństwa obcującego z przyrodą i duchami, później skażonego cywilizacją, wojną i nieuniknionym postępem. Owszem, specyfika literatury tworzonej w kręgu iberoamerykańskim nastręcza kilku kłopotów z racji tego, że jest to zupełnie egzotyczna i odmienna forma prozy, której my, Polacy, nie jesteśmy w stanie w pełni docenić i zinterpretować. Odmienność kulturowa i literacka bynajmniej nie umniejsza jej walorów artystycznych; „Sto lat samotności” pod pięknym kostiumem realizmu magicznego ukrywa rozterki tak bardzo ludzkie i aksjomaty tak nierozerwalnie związane z naturą człowieka, że wpisany w nią homocentryzm niesamowicie rzutuje na sposoby jej odczytywania.
Początki historii opowiedzianej przez Marqueza nasuwają na myśl exodus pierwszych ludzi edenu. José Arcadio Buendía i Urszula Iguarán, niczym biblijni Adam i Ewa, zostali w powieści przedstawieni jako protoplaści pierwotnej wspólnoty ludzkiej, osiadłej po wielu latach wędrówki w zagubionej w czasie przestrzeni. Osada, którą zakładają – mityczne Macondo – to niezwykłe miejsce. Ciężko powiedzieć, czy sfera nadprzyrodzona wkroczyła w nie wraz z małżeństwem Buendía czy też José Arcadio i Urszula zostali prze przyszłe Macondo przyciągnięci. Niemniej, baśniowy obraz wioski doskonale dookreśla dzieje związanej z nią rodziny. Sześciopokoleniowy ród Buendía, przedstawiony z perspektywy stu lat jego trwania, istnieje w powieści na zasadzie kooperacji świata realnego, typowo ludzkiego z płaszczyzną mistyczną, pełną dziwów, acz będącą dla tamtejszej społeczności naturalnym aspektem codzienności. Nie tylko przestrzeń, w której funkcjonuje człowiek nosi znamiona magii. Marquez podobnie potraktował i czas fabularny – z jednej strony można mówić o jego linearności i cykliczności, z drugiej nie sposób nie odnieść wrażenie jego nieskończoności i statyczności. Relatywizm czasu, narracja zbliżona do formy mówionej, mityczna poetyka to elementy, które nadają powieści charakter tajemnicy, mrocznej legendy rozgrywającej się poza światem, który znamy. Obok motywów biblijnych – wniebowstąpienie Pięknej Remedios, trwający 4 lata i 11 miesięcy deszcz (potop), apokaliptyczne zniszczenie Macondo – Marquez wykorzystał symbole związane z alchemią (pracownia seniora rodu, złoto), astrologią (wróżbitka Pilar Ternera, przepowiednie Nostradamusa) oraz kulturą Dalekiego Wschodu (lewitacja, latające dywany). Ponadto, warstwę fantastyczną „Stu lat samotności” podkreśla regularna obecność taborów cygańskich w Macondo – to Cyganie przywożą ze sobą niezwykłe wynalazki, jak chociażby magnes, lód, czy latające dywany; również postać Melquíadesa, cygańskiego wodza, i jego tajemnicze pergaminy pełnią w powieści ważną rolę.
Arcydzielność „Stu lat samotności” polega nie tyle na budowaniu napięcia poprzez sięganie ku manierze irracjonalnej, apokryficznej, ale na jej estetycznym i niezwykle subtelnym zestawieniu z powieściowym oraz historycznym realizmem. Obok duchów i rozterek życia codziennego bohaterów ważnym wątkiem jest brzemię polityczne, mające swój odpowiednik w historii państwa kolumbijskiego. Tak naprawdę to wojna liberałów z konserwatystami, w którą angażuje się pułkownik Aureliano Buendía, ma największy wpływ na społeczność Macondo, przyczyniając się do jej upadku. Wraz z oddziałami zbrojnymi do osady nieubłagalnie dociera cywilizacja, a wraz z nią kolej, nastawione na zysk plantacje bananów i rzesze obcych, niszczące bezpowrotnie pierwotną enklawę Macondo. Przelewana krew wyzwala w ludziach niebezpieczne zachowania, wyzysk plantatorów wywołuje krwawe strajki i migracje. To skala makro, w skali mikro zagładę przyniosą sobie sami Buendiowie, skazani na pokoleniową klątwę samotności i nieumiejętności kochania. Kazirodcze związki, oparte nie na miłości, lecz na niemal zwierzęcej żądzy przynoszą więcej cierpień niż erotycznych uniesień. Samonapędzające się koło zdrad, dziwactw i seksualnych, wewnątrzrodzinnych kontaktów skazuje bohaterów na życie pełne frustracji, zabobonów i wzajemnej nienawiści. Ten przeklęty krąg, według proroctwa, może przerwać tylko potomek spłodzony z prawdziwej miłość, który w finale powieści przynosi zniszczenie rodzinie i całej wiosce. Aureliano, syn Aureliana Babilonii i jego ciotki Amaranty Urszuli, zgodnie z plemiennym przesądem rodzi się ze świńskim ogonem, który jest symbolem końca rodu Buendía. Trwająca przeszło sto lat społeczność ginie tak naprawdę z ręki swoich protoplastów, naznaczonych piętnem jakiegoś przewrotnego fatalizmu, grzesznego jadu płynącego w ich żyłach od zarania dziejów. Siłą sprawczą wydarzeń przedstawionych w powieści jest przede wszystkim nieokiełznane libido bohaterów, ich pęd ku szaleństwu i samozagładzie.
„Sto lat samotności” to powieść trudna, warto ją czytać mając przy sobie długopis i kartkę, by nie pogubić się w gąszczu rodzinnych koligacji i błędnym kole powtarzalnych imion. Bohaterowie stworzeni przez Marqueza nie budzą sympatii, jednak w ich portrecie coś urzeka i zastanawia. Co? Ciężko określić, może chodzi o ich odmienność, wybujałą seksualność (obcą nam, Polakom, właściwą im, Iberoamerykanom), albo efemeryczność ich egzystencji? Nic to, ważne, że wiek XX pozwolił zaistnieć takiemu pisarzowi i takiej powieści, bez której literatura światowa byłaby naprawdę uboga.
"Saga rodu Buendía"
więcej Pokaż mimo to„Sto lat samotności” to wielka proza o wielkich sprawach. Nawet w najśmielszych marzeniach nie podejrzewałam, że jest to powieść TEJ wagi, poruszająca uniwersalne prawdy w sposób magiczny, baśniowy, a jednocześnie wstrząsający i poruszający. Potężny ród Buendía, od początku skazany na zagładę, to alegoryczny portret pierwotnego człowieczeństwa...