Z każdą kolejną książką Nory Roberts rośnie moje rozczarowanie. Przeczytałam wiele książek Nory i mam wrażenie, że te nowe nie mają właściwie nic wspólnego z tymi sprzed 20+ lat. Akcja "Kłamcy" wlecze się niemiłosiernie, bohaterów nie da się polubić, wszyscy są jakby plastikowi, niezbyt mądrzy (i naprawdę ciężko się czyta coś gdzie każda postać działała Ci na nerwy), brak chemii między głównymi bohaterami, pełno rozmów o różnych mieszkańcach miasteczka, plotek itp. (w którymś momencie ilość imion, nazwisk i powiązań stała się męcząca). Oraz to, że przez tą połowę książki wciąż przewija się, że Richard był oszustem, ale nikt nawet słowem nie wspomni o tym, że on może żyć (wiemy, że ciała nie znaleziono). Dotrwałam do połowy książki i dalej nie czytam (mam tyle książek do przeczytania, że ta połowa czytana przez prawie tydzień to była naprawdę strata czasu). Mam jeszcze jedną książkę pani Roberts (tą która była wydana u nas jako następna), ale nie wiem czy będę w ogóle się do niej przymierzać...

Z każdą kolejną książką Nory Roberts rośnie moje rozczarowanie. Przeczytałam wiele książek Nory i mam wrażenie, że te nowe nie mają właściwie nic wspólnego z tymi sprzed 20+ lat. Akcja "Kłamcy" wlecze się niemiłosiernie, bohaterów nie da się polubić, wszyscy są jakby plastikowi, niezbyt mądrzy (i naprawdę ciężko się czyta coś gdzie każda postać działała Ci na nerwy), brak...