Czuję się ciut rozczarowana. Oczekiwałam od autorki czegoś więcej po przeczytaniu świetnej serii Dublin Street. "Wszystko co w Tobie kocham" to typowe romansidło, mówiąc wprost, ale jak na ten gatunek naprawdę niezłe. Bailey, uwielbiam tą kobietę, aczkolwiek przyznaję że momentami mnie irytowała w przeciwieństwie do głównej bohaterki poprzedniego tomu. W moim odczuciu powód, z tytułu którego się hamowała wobec naszego nowojorczyka...no cóż, myślę że w tym przypadku Pani Samantha troszkę poległa. Jessica miała naprawdę szokującą i dramatyczną przeszłość, a Bails? Tu pozostawia wiele do życzenia, aczkolwiek problemy z siostrą są naprawdę przygnębiające. Jeśli mowa o Vaughnie...trochę przypomina mi Crossa, ale tylko jeśli mowa o sprawach seksualnych. Swoje przeżył i w jego przypadku śmiem twierdzić, że Pani Young trafiła, chwytało to za serce i wyjaśniało jego zachowanie wobec B.
Trochę krytyki poleciało, ale mimo wszystko polecam. Bohaterowie tworzą naprawdę urzekającą społeczność, aż człowiek sam chciałby się wśród nich znaleźć. A Bailey i Vaughn? Ich przekomarzanie się nadal coś w sobie ma, a z pewnością rozśmiesza. Świetny "odmóżdżacz" do zrelaksowania się to napewno. Jak to romansidło kończy się dosyć przewidywalnie. Podsumowując, mimo wszystko polecam. :)

Czuję się ciut rozczarowana. Oczekiwałam od autorki czegoś więcej po przeczytaniu świetnej serii Dublin Street. "Wszystko co w Tobie kocham" to typowe romansidło, mówiąc wprost, ale jak na ten gatunek naprawdę niezłe. Bailey, uwielbiam tą kobietę, aczkolwiek przyznaję że momentami mnie irytowała w przeciwieństwie do głównej bohaterki poprzedniego tomu. W moim odczuciu...