Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie

Okładka książki Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie
Hervé Ghesquière Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Seria: Mundus reportaż
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Mundus
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania:
2017-04-01
Data 1. wyd. pol.:
2017-04-01
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788323342335
Tłumacz:
Justyna Nowakowska
Tagi:
sarajewo jugosławia wojna Bośnia i Hercegowina
Średnia ocen

                7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
178 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
55
9

Na półkach: ,

Niemałym wysiłkiem okazało się dla mnie przebicie się przez reportaż i dotarcie do wizjonerskiego epilogu, w którym autor hojnie i wspaniałomyślnie wylewa miód na serca zamieszkujących Bośnię i Hercegowinę (Boszniaków, Serbów i Chorwatów), podając im na tacy gotowe rozwiązanie wszystkich ich problemów.

Najpierw jednak Herve Ghesquiere pisze o tym, jak to na początku lat 90. był w BiH oraz Chorwacji. Zabrzmiało obiecująco. W końcu trzeba nie lada odwagi, a może i brawury, żeby wybrać się na tereny objęte działaniami wojennymi. I to tylko po to, by relacjonować je niczego nieświadomym Europejczykom. W dodatku francuski dziennikarz (jakże jego tożsamość narodowa jest obecna w reportażu) podaje, że w trakcie wojny w byłej Jugosławii Europa, Ameryka oraz ONZ wykazywały bierność. Można by to uznać za kolejny promyk nadziei, gdyby nie następne zdanie:

"Społeczność międzynarodowa słono zapłaciła za to tchórzostwo; zgubne przede wszystkim dla jednego narodu".

Chciałbym zapytać autora, jakaż to była zapłata. Bo jakoś przychodzi mi do głowy tylko podanie się do dymisji holenderskiego rządu po tym, jak przedstawiono raport na temat masakry w Srebrenicy. Jednak czy władze państwowe są "społecznością międzynarodową"? Nie? To w takim razie kto ją tworzy? Dobrze by było to wyjaśnić, bo Ghesquiere szafuje tym pojęciem bez opamiętania.

Wróćmy jednak do treści reportażu. Autor po dwóch dekadach wraca do BiH, by zobaczyć, jak się dziś żyje ludziom doświadczonym bolesnymi wspomnieniami. Wraca z gotową tezą: będzie następna wojna! I tak już od samej granicy węszy sensacji. Dziwi go, że w miejscowości Bosanski Brod powiewają flagi Republiki Serbskiej. Ale jak to? Przecież wjechał do Bośni i Hercegowiny! To jego zaskoczenie jest tak irracjonalne, że aż trudno wywnioskować, czy naprawdę nie wie, jak wygląda podział administracyjny BiH, czy po prostu już od początku chce czytelnikowi wtłoczyć do głowy atmosferę grozy i podziałów. To dość dziwne, że - mając doświadczenie korespondenta wojennego - nie wiedział, że Serbowie chętnie usuną z nazwy Bosanski Brod pierwszy człon. Nie wie, że czymś pospolitym jest zamazywanie nazw pisanych cyrylicą/łacinką (w zależności od części składowej BiH) - i to nie tylko w trakcie wojny, ale i dziś?

Skąd u autora taka ignorancja? Po co język rodem z bulwarówek - sensacyjny, prymitywny? Dlaczego Ghesquiere nie zadaje pytań i nie szuka odpowiedzi? (Jaki jest powód nienawiści między trzema narodami? Co wywołało wojnę?). Dlaczego w rozdziale o Srebrenicy pisze, że Naser Orić to "postać symbol i bardzo skuteczny obrońca Srebrenicy" usunięty przez Aliję Izetbegovicia "pod pretekstem, że zaczął wymykać się [Orić - przyp.] spod kontroli". Czy autor naprawdę nie wie, że Orić był sądzony przez MTK w Hadze, gdzie co prawda nie udowodniono mu bezpośredniego udziału w mordowaniu cywili, ale za to obarczono go winą za morderstwa dokonywane przez jego podwładnych (prawomocny wyrok: 2 lata pozbawienia wolności)? Dlaczego o tym nie wspomniał? Nie pasowało do tezy, że krzywd doznał tylko jeden naród? W tym samym rozdziale Francuz podaje, że Srebrenica przed wojną liczyła 40 tysięcy mieszkańców. Jakim cudem? To mała górska miejscowość, licząca w 1991 roku (spis powszechny) 5 746 mieszkańców. Może chodziło mu o całą gminę? (1991 rok: 36 666 mieszkańców). Jeśli tak, to dlaczego tego nie wskazał?

Nie jest to zresztą jedyny błąd merytoryczny w reportażu. Z rozdziału "Bratunac. Zaprzeczenie" możemy się np. dowiedzieć, że Bijeljina i Foca leżą w... zachodniej Bośni. Z jednego z przypisów wynika z kolei, że Mostar zamieszkuje 56% Chorwatów, 40% Boszniaków i 5% Serbów (brakuje pozdrowień dla nauczycielki matematyki).

Fatalnie świadczą takie błędy o autorze, jednak można by go rozgrzeszyć, gdyby okazał dobre intencje. Nie jest nimi jednak wyjazd do BiH z postawioną tezą, że "będzie wojna" i szukanie na siłę dowodów, że konflikt faktycznie wybuchnie. Nie jest nią też unosząca się znad lektury aura oświeconego Europejczyka, który przyjechał na Bałkany, by zobaczyć, jak żyją ci zacofani, dający się porwać "nacjonalistycznemu szaleństwu" ludzie. Autor - gdy pasuje to do tezy - stwierdza nawet, że popi mają "groźne wyrazy twarzy".

Chwilę poświęcić chciałbym jeszcze zdaniu:

"Mężczyźni i kobiety ze Srebrenicy [chodzi o osoby biorące udział w uroczystościach upamiętniających ofiary masakry - przyp.] mają jednak dobrą pamięć i nie są ofiarami politycznego cynizmu".

To już nie jest naiwność, to jest, eufemistycznie rzecz ujmując, galopująca utrata zdolności rozumowania. Muzułmańskich mieszkańców Srebrenicy i okolicznych wiosek właśnie polityczny cynizm wepchał wprost w ręce serbskich jednostek dowodzonych przez Ratka Mladicia... Czy poddanie się wojsk ONZ woli Serbów nie było politycznych cynizmem i nieudolnością?

A skoro o nieudolności mowa, to kilka słów jeszcze na temat wydania. Uniwersytet Jagielloński zapomniał o swojej renomie? Dlaczego w książce sygnowanej jego nazwą nie odmienia się niektórych nazw miejscowości (Trnopolje, Omarska) oraz pseudonimów (Tito)? Dlaczego nazwę akcji wojsk chorwackich "Oluja" tłumaczy się na "Nawałnica", a nie "Burza", jak jest powszechnie przyjęte? Dlaczego w książce pojawia się słowo "meczy" w miejsce "meczów"? Kiepsko to świadczy o Wydawnictwie UJ.

Tytułem podsumowania: na początku wspomniałem o wspaniałomyślnym rozwiązaniu podanym mieszkańcom BiH przez autora. Otóż w epilogu pisze, że "Bośniacy nie odważyli się zerwać kajdan nietolerancji" i że "wolą nieszczęsny reżim, na który stale narzekają, niż próbę podjęcia jednego wyboru". Ergo: rozwój i światłość BiH zależy zdaniem autora tylko od tego, jak zagłosują w wyborach obywatele. Nie ma na to wpływu fatalny, skomplikowany i zagmatwany system polityczny (nałożony przez zatroskaną "wspólnotę międzynarodową"), degeneracja rządzących i kandydatów na nich, korupcja, bieda (świetny grunt pod polaryzowanie społeczeństwa). Szkoda - moim skromnym zdaniem - czasu, by po lekturze przekonać się, że właśnie tacy ludzie jak Ghesquiere relacjonowali (post)jugosłowiański konflikt na początku lat 90. i że to dlatego do dziś prawie nikt nie ma pojęcia, co się na Bałkanach Zachodnich wydarzyło. No cóż, pogłębianie niewiedzy i podtrzymywanie stereotypów nie wymaga szczególnego wysiłku.

Niemałym wysiłkiem okazało się dla mnie przebicie się przez reportaż i dotarcie do wizjonerskiego epilogu, w którym autor hojnie i wspaniałomyślnie wylewa miód na serca zamieszkujących Bośnię i Hercegowinę (Boszniaków, Serbów i Chorwatów), podając im na tacy gotowe rozwiązanie wszystkich ich problemów.

Najpierw jednak Herve Ghesquiere pisze o tym, jak to na początku lat...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    410
  • Przeczytane
    219
  • Posiadam
    60
  • Bałkany
    15
  • Reportaż
    10
  • 2018
    8
  • Reportaże
    6
  • Literatura faktu
    5
  • 2017
    4
  • Chcę w prezencie
    4

Cytaty

Więcej
Hervé Ghesquière Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także