rozwińzwiń

Zatrzymać dzień

Okładka książki Zatrzymać dzień Ireneusz Słupski, Wioletta Szczepańska
Okładka książki Zatrzymać dzień
Ireneusz SłupskiWioletta Szczepańska Wydawnictwo: Fundacja Podaj Dalej literatura piękna
276 str. 4 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Fundacja Podaj Dalej
Data wydania:
2016-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-09-01
Liczba stron:
276
Czas czytania
4 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394529512
Tagi:
motywacja pomoc nadzieja rak walka wygrana happy end miłość matka
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
10
10

Na półkach: ,

,, Ściany szpitalnych sal słyszały więcej gorliwych modlitw, niż niejeden kościół ''
Autor nieznany

Bardzo emocjonująca książka opisująca losy syna pani Wioletty Szczepańskiej. Niestety wydawnictwo odmówiło wydania tej książki. Wszystko robili sami.

Co do fabuły tej książki nie będę dużo zdradzać... To historia najdzielniejszego dziecka o jakim kiedykolwiek słyszałam. Naprawdę musisz ją poznać.

..........................................................................................................................................

Do przeczytania książki ,,Zatrzymać dzień" namawiam każdego. Młodszego czy starszego nie ważne, każdego. Zapewniam każdego, jeśli przeczytasz tą książkę nie zapomnisz o niej nigdy. Wniesie dużo do twojego życia, może nawet w pewnym stopniu je zmieni. Zmienicie nastawienie do swojego życia. Sądzisz, że masz ciężko pracując, wykonując codzienne obowiązki domowe? Jesteś w dużym błędzie

,, Ściany szpitalnych sal słyszały więcej gorliwych modlitw, niż niejeden kościół ''
Autor nieznany

Bardzo emocjonująca książka opisująca losy syna pani Wioletty Szczepańskiej. Niestety wydawnictwo odmówiło wydania tej książki. Wszystko robili sami.

Co do fabuły tej książki nie będę dużo zdradzać... To historia najdzielniejszego dziecka o jakim kiedykolwiek słyszałam....

więcej Pokaż mimo to

avatar
344
317

Na półkach: ,

Książkę otrzymałam pocztą i nawet nie wiem od kogo. Można by rzec-anonim ;)
Czyta się ją jednym tchem.Przedstawia trudne chwile rodziców w walce o zdrowie syna. Jakże pokrzepiające jest przeczytanie tych "kilku" stron. Walka i determinacja rodziców i mnóstwa ludzi,którzy nie zastanawiają się nad niesieniem pomocy innym.Dobrze jest pomagać.Sama wielokrotnie to czynię i wiem jakie to uczucie, kiedy komuś poda się pomocną dłoń.
Polecam książkę (szczególnie niedowiarkom) z przesłaniem- POMAGAJMY innym. Oby nikt nam nie musiał pomagać.

Książkę otrzymałam pocztą i nawet nie wiem od kogo. Można by rzec-anonim ;)
Czyta się ją jednym tchem.Przedstawia trudne chwile rodziców w walce o zdrowie syna. Jakże pokrzepiające jest przeczytanie tych "kilku" stron. Walka i determinacja rodziców i mnóstwa ludzi,którzy nie zastanawiają się nad niesieniem pomocy innym.Dobrze jest pomagać.Sama wielokrotnie to czynię i wiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
133
106

Na półkach: ,

ZATRZYMAĆ DZIEŃ to książka wyjątkowa. Po przeczytaniu informacji na stronie www.ZatrzymacDzien.pl, postanowiłam zamówić egzemplarz i dowiedzieć się czegoś więcej nie tylko o samej autorce, ale także o głównym jej bohaterze, Kubusiu. Książkę zamawiacie bezpłatnie i jeśli uznacie, że jest dla Was wartościowa – wówczas przelewacie pieniądze na konto Fundacji. Książka została wydana przez Fundację Podaj Dalej, ponieważ żadne wydawnictwo nie chciało podjąć się publikacji. Dlatego też książka nie została odpowiednio zredagowana, co może niektórym utrudniać czytanie, ale ostatecznie jesteśmy w stanie przez nią przebrnąć bez większych problemów. Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza, której autorką jest Wiola, opowiada o Kubie, jego narodzinach, początkach choroby, walce i determinacji, pomocy innych osób i szczęśliwej wygranej. Druga – napisana przez Irka, przyjaciela Wioli, opowiada o tym, w jaki sposób udało im się zebrać potrzebne pieniądze i gdzie szukać pomocy, jeśli będziemy jej potrzebować. Trzecia część poświecona jest wszystkim osobom, które pomogły Kubie. Oprócz wielu zdjęć, które znajdziemy w książce, Wiola zamieściła dodatkowo wiele komentarzy, które pojawiały się na Facebooku na stronie «Stracił już Oko, Ratujmy Drugie». ZATRZYMAĆ DZIEŃ to bardzo emocjonalna i piękna książka. Przede wszystkim dlatego, że pokazuje nam, ile jesteśmy w stanie zrobić, kiedy czegoś bardzo pragniemy. Nie ma dla nas wówczas rzeczy niemożliwych. Zrobimy wszystko, jeśli jest jakakolwiek nadzieja, że może być lepiej. Dlatego lepiej przeczytać ją w domu, na spokojnie, bo czy tego chcecie, czy nie – popłaczecie się i to nie jednokrotnie.

ZATRZYMAĆ DZIEŃ to książka wyjątkowa. Po przeczytaniu informacji na stronie www.ZatrzymacDzien.pl, postanowiłam zamówić egzemplarz i dowiedzieć się czegoś więcej nie tylko o samej autorce, ale także o głównym jej bohaterze, Kubusiu. Książkę zamawiacie bezpłatnie i jeśli uznacie, że jest dla Was wartościowa – wówczas przelewacie pieniądze na konto Fundacji. Książka została...

więcej Pokaż mimo to

avatar
298
276

Na półkach:

Treść i sposób opowiadania historii nie są niczym nadzwyczajnym. A jednak odnoszę wrażenie, że książka jest jedyną w swoim rodzaju. Może dlatego, że zostajemy obdarowani zaufaniem ze strony wydawcy, który dostarcza nam ją bezpłatnie a oczekuje zapłaty jedynie, jeśli lektura nam się spodoba? Uroczy wydaje się ten ręcznie podpisany list, znajdujący się w środku książki oraz dolar, zachęcający do szerzenia pomocy.

Treść i sposób opowiadania historii nie są niczym nadzwyczajnym. A jednak odnoszę wrażenie, że książka jest jedyną w swoim rodzaju. Może dlatego, że zostajemy obdarowani zaufaniem ze strony wydawcy, który dostarcza nam ją bezpłatnie a oczekuje zapłaty jedynie, jeśli lektura nam się spodoba? Uroczy wydaje się ten ręcznie podpisany list, znajdujący się w środku książki oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
516
491

Na półkach: ,

Wygrałam tą książkę w rozdaniu u @papierowa_kobietka ze dwa miesiące temu.
Jak przyszła do mnie książka dopiero wtedy zobaczyłam, że to jest opis stoczonej walki z rakiem. Odłożyłam ją, bałam się przygnębienia, bałam się ciężaru cierpień. Jak bardzo się myliłam! Owszem rak był, ale odważę się zaspoilerowac - został pokonany i to jak!
Książki nie zatrzymuję dla siebie, jak będę chciała to jeszcze sobie dokupię, tą pomimo że dostałam też opłacę, niech ktoś otrzyma książkę.
Wiola i Kubuś to bohaterowie naszego życia. Pokonali wroga a teraz pomagają innym stoczyć nie jedną walkę.
Historia przewartościowuje nasze poukładane życie i daje delikatnego kuksańca - spójrz jak żyjesz? Nie poddawaj się i zawalcz o swoje!

Wygrałam tą książkę w rozdaniu u @papierowa_kobietka ze dwa miesiące temu.
Jak przyszła do mnie książka dopiero wtedy zobaczyłam, że to jest opis stoczonej walki z rakiem. Odłożyłam ją, bałam się przygnębienia, bałam się ciężaru cierpień. Jak bardzo się myliłam! Owszem rak był, ale odważę się zaspoilerowac - został pokonany i to jak!
Książki nie zatrzymuję dla siebie, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
237
120

Na półkach:

Sama nie wiem od czego zacząć. Takiej książki nie przeczytałam NIGDY. Wiola – mama Kubusia – przesłała tą książkę do kilku wydawnictw, ale żadne nie chciało podjąć się druku. I bardzo dobrze! Korekta, skład, łamanie i te wszystkie wydawnicze zamęty zniekształciłyby całą historię. Historię pisaną łzami, szczęściem, chwilami załamania, nadzieją i miłością. Tak wzruszającej i prawdziwej książki nie spotyka się na co dzień. Zacznę od pewnej historii…

W dalekiej wiosce, w niewielkiej odległości od siebie żyły dwa plemiona – jedno w górach, a drugie na nizinach. Bardzo często toczyły między sobą przeróżne spory i konflikty. Z czasem sytuacja coraz bardziej przeradzała się we wzajemną nienawiść.
Podczas, gdy mężczyźni pracowali w polu, wioska na nizinach została napadnięta przez ludzi z wyżyn. Zniszczyli wszystkie zapasy i spalili wiele domów. Odchodząc, wydarli z rąk matce malutkie dziecko.
Kiedy mężczyźni wrócili z pola zastali zrujnowaną wieś. Sara, matka chłopca opowiedziała im co się stało z jej dzieckiem. Oni wybrali dziesięciu najsilniejszych mężczyzn i zorganizowali wyprawę, aby odbić chłopca z rąk oprawców i ruszyli w góry.
Po kilku dniach wrócili zrezygnowani i poinformowali wszystkich, że tego się nie da zrobić.
Na drugi dzień rano zniknęła z wioski matka chłopca. Kilka dni później, przeziębiona, mocno poobdzierana wróciła ze swoim synkiem na rękach.
Zbiegli się wszyscy mieszkańcy wioski, a najbliżej Sary stanęli mężczyźni, którzy przedtem brali udział w wyprawie.
- Jak ty to zrobiłaś? – pytali - Nas było dziesięciu, w nocy chciały nas zjeść wilki, bardzo zraniliśmy nogi na kamieniach, a na samym szczycie prawie zamarzliśmy na śmierć i dlatego musieliśmy zawrócić.
Mądry wódz zwrócił się do matki:
- Powiedz nam Sara, bo przeszłaś sama taką długą drogę, a jednak przyniosłaś swoje dziecko. To dlaczego im się nie udało?
Zapadła cisza. Sara przez dłuższy czas patrzyła na synka, po chwili uniosła głowę. Z wielkim spokojem, bez żadnych wyrzutów spojrzała serdecznym wzrokiem na mężczyzn i odpowiedziała jednym, krótkim tylko zdaniem:
- Myślę, że nie udało się Wam, bo to nie jest wasze dziecko.

Jak książka trafiła w moje ręce? Przez przypadek ujrzałam ją na Instastory jednej z bookstagramowych mam. Wtedy przypomniałam sobie o Kubie i całej akcji zbierania dla niego pieniędzy. Pochodzę z małej podkarpackiej wioski, niedaleko Rzeszowa. A to właśnie w Rzeszowie rozgrywa się część historii. Kiedy było głośno o Kubie na całym podkarpaciu, ja właśnie kończyłam studia i pamiętam plakaty rozwieszone na mieście, mnóstwo postów u znajomych na FB. To był jakiś totalny szał! Dlatego, gdy zobaczyłam książkę na IG natychmiast weszłam na stronę zatrzymacdzien.pl, żeby ją zamówić. Wchodzę tam i czytam, a moje oczy robią się coraz większe.
Jak to? Zamawiam książkę i płacę dopiero po przeczytaniu? I do tego tak tania przesyłka zagranicę? Teraz, gdy jestem już po lekturze rozumiem, DLACZEGO!

Wiola – Mama zdrowego Kubusia oraz Karolka, żona Grześka, niezwykle silna kobieta, która jak lwica walczy o swoje potomstwo. Nie załamała się chorobą synka, diagnoza to był dla niej impuls do działania. Wraz ze swoim mężem pokazują, że gdy jedni lekarze tracą nadzieję, rodzice nie mogą się poddać i szukają innych lekarzy, innych sposobów leczenia, innych klinik, byle tylko uratować swój najcenniejszy skarb. Pierwsza część książki jest napisana przez Wiolę. Są to rozdziały pełne wszelakiego rodzaju emocji: od łez do uczucia szczęścia, od utraty nadziei po euforię radości. Zatrzymać Dzień czytałam głównie w metrze i w autobusie jadąc na praktyki. Momentami łzy wzruszenia spływały mi po policzkach – gdybyście widzieli spojrzenia pozostałych pasażerów w takich momentach. Kilka razy musiałam przerwać czytanie, bo łzy całkowicie zacierały mi obraz. Wiola nie jest polonistką, ani osobą znającą się na pisaniu książek, dlatego w tekście pojawiają się błędy stylistyczne i gramatyczne. Ale czy to jest ważne?! Zupełnie nie! To tylko nadaje prawdziwości słowom płynącym prosto z serca. Dzięki ludziom dobrego serca i dobrej woli udało się uratować drugie oczko Kubusia. A to co Wiola zrobiła w podziękowaniu dla WSZYSTKICH pomagających, wzruszyło mnie do granic możliwości i rozwaliło system na łopatki. Na duże uznanie zasługuje tutaj również Grzegorz – mąż Wioli i tata chłopców. Niektórzy mężczyźnie nie wytrzymują psychicznie ciężaru, jakim jest choroba dziecka i odchodzą od rodziny. Ale nie ON! Wspierał Wiolę na każdym kroku, robił wszystko i walczył do samego końca o zdrowie synka. Dla Was obojga, drodzy rodzice, ogromny szacunek.

Dzięki historii Kubusia wprowadzono w Polsce finansowanie leczenia siatkówczaka nową metodą oraz wysłano polskich lekarzy do Stanów na szkolenie.

Irek – pracodawca Wioli, motor napędowy całej akcji zbiórki pieniędzy, niezwykle pozytywny człowiek, który tak jak rodzice Kuby, nie tracił nadziei, że się uda. To on jest autorem większości zdjęć umieszczonych w powieści. Druga część książki jest napisana przez Irka i zaczyna się takimi słowami:


„Ta część jest moja.
Więc?
Dalsze czytanie grozi trwałym kalectwem
lub śmiercią emocjonalną.

Osoby o słabych nerwach lub jednokierunkowym
myśleniu proszone są o zaprzestanie czytania dalszej części.”

Czy po przeczytaniu czegoś takiego, można sobie odpuścić resztę książki?! Oczywiście, że nie! Ale na prawdę trzeba mieć otwarty umysł i nie myśleć jednokierunkowo. Tak kontrowersyjnym tematem jest dieta: dieta stosowana przez Kubę, dieta stosowana przez Irka i jego żonę. Jestem przyzwyczajona do różnego rodzaju nowinek stosowanych w diecie, zwłaszcza tzw. Ziołolecznictwa, ponieważ od pewnego czasu moja mama się tym interesuje i ma na ten temat mnóstwo książek. Ani Irek w książce, ani ja tutaj nie chcemy nikogo na siłę zachęcać do zmiany nawyków żywieniowych, czy do uwierzenia w ziołolecznictwo. To jest sprawa indywidualna każdego z nas. Jednak wiadomym jest, że to co spożywamy wpływa na nasz organizm. Może warto się zastanowić nad tym i poszukać informacji na temat regulowania naszego organizmu za pomocą jedzenia.

Irek opisuje całą historię związaną z rozpoczęciem zbiórki pieniędzy na leczenie Kuby. Udowadnia wszystkim, że „mnożenie lepsze niż dodawanie”. Pokazuje jak anonimowe wpłaty wpływają na szybkość zbiórki. Przekonuje, że podczas ratowania życia dozwolone jest absolutnie WSZYSTKO! Na str. 272 jest coś specjalnego: prawdziwy banknot 1-dolarowy. Po co? Tego dowiesz się czytając książkę.

Irek dzieli się z czytelnikami historią swojej choroby. Usunięto mu jedną nerkę, jednak choroba przerzuciła się na drugą. Wtedy Irek wziął sprawy w swoje ręce. Zmienił dietę i zaczął ćwiczyć. Wystarczyło 5 miesięcy. Od 6 lat, pomimo braku jednej nerki, Irek czuje się świetnie i nawet nie ma zwykłego bólu głowy. Wstrząsnęła mną historia jednego z przyjaciół Irka, u którego wykryto cukrzycę. Irek zmartwiony stanem zdrowia znajomego, spędził cały tydzień na poszukiwaniu wszelkiego rodzaju informacji. Przy kolejnym spotkaniu mówi znajomemu, że są ludzie, którzy wyzdrowieli i gdzie szukać informacji i pomocy, a on na to: „Irek, ty nic nie rozumiesz. Lekarz powiedział, że nieuleczalne.” Kiedy jest się chorym, powinno się szukać wszelkiego rodzaju pomocy, nawet najbardziej absurdalnego. Ale jeżeli ktoś jest ograniczony do swojego lekarza, to niech sobie będzie, nie sobie choruje i się zamartwia nadal.

Pomyślicie sobie, że to jakieś brednie. Nie dla mnie. Dlaczego? Dlatego, że w mojej rodzinie jedna osoba „wyleczyła się” w ten sposób. Moja mama od wielu lat zmagała się z nadczynnością tarczycy. Miała różnego rodzaju naświetlenia, jodowanie, tabletki, ale nic nie pomagało. Usłyszała od kogoś o „cudownym” sposobie leczenia. Tonący brzytwy się chwyta, więc mama zaryzykowała. Przez pól roku, codziennie piła szklankę świeżo wyciśniętego soku z marchewki. Codziennie wieczorem słyszałam bzyczenie naszej starej sokowirówki. Moja mama jest zawzięta i nie odpuściła sobie nawet przez jeden dzień. Po sześciu miesiącach zrobiła sobie ponownie badania, a jej lekarka była w szoku i dla pewności kazał powtórzyć badania. Od tamtej pory mama poleciła ten sposób wielu osobom i za każdym razem otrzymywała od nich gorące podziękowania, bo to zadziałało. Pamiętam, że raz pisałam na ten temat z jednym ze sławnych blogerów, którego żona też się zmaga z tym problemem. Napisałam mu, że moja mama wyregulowała sobie poziom hormonu tarczycy za pomocą soku z marchewki. Wiecie co mi odpowiedział? „A może Twoja mama piła też wodę? A może Twoja mam jadła też chleb z masłem?” On nie wierzy w takie brednie. Jego rodzice byli naukowcami i odziedziczył po nich racjonalne myślenie. Według niego, jeżeli coś nie jest potwierdzone naukowo, to on w to nie uwierzy. A jego rodzice naukowcy zmarli na raka, po zastosowaniu konwencjonalnego leczenia.

Wracając do książki. W sumie, poza cytatami, nie mam tutaj nic więcej do powiedzenia. Tą książkę trzeba przeczytać. Jestem pewna, że będzie ona cudownym prezentem świątecznym dla Ciebie i dla Twoich bliskich. Warto pomagać! A dzięki tej książce w nadchodzące święta możemy pomóc kolejnemu dzieciaczkowi potrzebującemu naszej pomocy. Zamiast kupić tacie kolejną parę skarpetek, podaruj mu Zatrzymać Dzień. Zamiast kupić mamie kolejny robot kuchenny, podaruj jej Zatrzymać Dzień. Zamiast kupić siostrze perfumy, podaruj jej Zatrzymać Dzień.

Sama nie wiem od czego zacząć. Takiej książki nie przeczytałam NIGDY. Wiola – mama Kubusia – przesłała tą książkę do kilku wydawnictw, ale żadne nie chciało podjąć się druku. I bardzo dobrze! Korekta, skład, łamanie i te wszystkie wydawnicze zamęty zniekształciłyby całą historię. Historię pisaną łzami, szczęściem, chwilami załamania, nadzieją i miłością. Tak wzruszającej i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
455

Na półkach: ,

Pewnego dnia na świat przyszedł uroczy chłopczyk, wyczekiwany przez mamę i kochany odkąd przybrał formę fasolki, a nawet jeszcze wcześniej. Prawda, że sielankowo? Bajka zmienia się w koszmar, gdy u niego w wieku trzech miesięcy zdiagnozowano raka oczka. Zaczęła się walka z trudnym przeciwnikiem. Walka, która trwa dość długo. Odbiera siły i niejednokrotnie odbiera wiarę. Walka o życie, zdrowie...tutaj też jest toczona walka o oczko Kubusia. Autorką książki jest mama chłopca, która opowiada krok po kroku jak wyglądała ta walka, ale i to kim była wcześniej nim stała się żoną, matką i wojowniczką, która zrobi dosłownie wszystko. Ta książka to również podziękowanie i hołd dla ludzi dobrego serca, którzy pomogli i trwali przy nich do końca bitwy i zapewne jeszcze dłużej. Być może ktoś z was słyszał kiedyś o Kubusiu. Może zaglądał na stronę www.OkoKuby.pl, być może również pomógł – więc wie to co ja odkryłam czytając tę książkę.

Powiem więcej, podobno nikt tej książki nie chciał wydać, dlatego zrobili to sami i powiem szczerze, że jak dla mnie jest ona wydana rewelacyjnie. Uzupełniona o zdjęcia, komentarze, dawne posty mamy Kubusia. A co ważne płynie z niej szczerość, bezradność, ból, gniew, ale i miłość. Miłość nie tylko rodziców do dziecka, ale także obcych ludzi do zupełnie obcego dziecka. Nie jest to powieść z zaplanowaną z góry fabułą, to życie, a jak wiemy ono pisze najlepsze scenariusze, choć czasami bolesne. Książka wciąga, przywraca wiarę w ludzi i zachęca do pomocy. Najważniejsze jest w niej to, że kipi z niej siła i mimo wszystko optymizm.

http://www.zapiski-okularnicy.pl/2017/09/zatrzymac-dzien-wioletta-szczepanska.html

Pewnego dnia na świat przyszedł uroczy chłopczyk, wyczekiwany przez mamę i kochany odkąd przybrał formę fasolki, a nawet jeszcze wcześniej. Prawda, że sielankowo? Bajka zmienia się w koszmar, gdy u niego w wieku trzech miesięcy zdiagnozowano raka oczka. Zaczęła się walka z trudnym przeciwnikiem. Walka, która trwa dość długo. Odbiera siły i niejednokrotnie odbiera wiarę....

więcej Pokaż mimo to

avatar
235
123

Na półkach: ,

Największym plusem tej książki jest szczerość. Pani Wiola opisuje swoją historię bez ogródek i upiększania. Pokazuje również, że na świecie są jeszcze ludzie bezinteresowni, którzy chcą pomóc, a ponadto nie ma rzeczy niemożliwych. Polecam nawet tym niezainteresowanym taką tematyką. Dzięki tej książce można pomóc i to jest najważniejsze.

Największym plusem tej książki jest szczerość. Pani Wiola opisuje swoją historię bez ogródek i upiększania. Pokazuje również, że na świecie są jeszcze ludzie bezinteresowni, którzy chcą pomóc, a ponadto nie ma rzeczy niemożliwych. Polecam nawet tym niezainteresowanym taką tematyką. Dzięki tej książce można pomóc i to jest najważniejsze.

Pokaż mimo to

avatar
188
187

Na półkach: ,

Zamówiłam książkę z ciekawości. I co mogę powiedzieć. Całkowicie pochłonęła mnie historia małego Kubusia. Heroizm siły i determinacji mamy Wioli i wielu ludzi, którzy wsparli tą wspaniałą rodzinę w walce. Wiem jak trudne są dla matki pobyty w szpitalu i bezsilność, gdy coś idzie nie tak, dlatego ta książka stała się dla mnie szczególnie bliska. Jest to opowieść o silnym małym chłopczyku, który przeżył więcej niż niejeden z nas przez całe swoje życie. Dodatkowym atutem książki jest to, że jest prawdziwa. Daje siłę, by walczyć o to co dla nas najważniejsze i wyciska morza łez... Polecam.

Zamówiłam książkę z ciekawości. I co mogę powiedzieć. Całkowicie pochłonęła mnie historia małego Kubusia. Heroizm siły i determinacji mamy Wioli i wielu ludzi, którzy wsparli tą wspaniałą rodzinę w walce. Wiem jak trudne są dla matki pobyty w szpitalu i bezsilność, gdy coś idzie nie tak, dlatego ta książka stała się dla mnie szczególnie bliska. Jest to opowieść o silnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"Godzinami, bezsilnie, w nadziei wzrokiem przyciągasz niebo zza okna, litościwie prosząc o Cud. Obiecujesz Bogu co w zamian jesteś w stanie poświęcić".


Ta książka, a raczej by być bardziej precyzyjnym, ta prawdziwa historia przeniesiona na karty książki, przywraca wiarę w ludzi. Pozwala także docenić siłę portali społecznościowych, które odpowiednio wykorzystane, mogą swoją działalnością przyczynić się do wielu dobrych rzeczy.

Wiola i Grześ doczekali się ukochanego dziecka – synka Kubusia. Gdy autorka spostrzegła na lewym oku chłopca małą plamkę, postanowiła udać się do lekarza. Diagnoza okazała się wyrokiem – siatkówczak, czyli rak oka. Rodzice musieli więc podjąć trudną decyzję o usunięciu lewego oka swojego synka. Niestety, złośliwy nowotwór znowu zaatakował, tym razem drugie oko. NFZ odmówił zrefundowania terapii leczenia za granicą, a polscy lekarze zaproponowali jedynie usunięcie chorego oka. Wiola postanowiła więc walczyć o to, aby jej syn mógł widzieć świat.

Historia walki Wioli o uleczenie drugiego oka swojego syna to historia prawdziwa, a do tego ze szczęśliwym zakończeniem. Książka składa się z dwóch części, mających dwóch narratorów – mamę Kubusia oraz Ireneusza Słupskiego, który w dużej mierze pomógł Wioli i jej mężowi. To niesamowite, że to właśnie internet przyczynił się do tego, iż Kubuś dzisiaj ma jedno sprawne oko oraz, że ma szansę widzieć cały, kolorowy świat. Pośrednio internet, a bezpośrednio oczywiście ludzie – tysiące osób na facebooku, którzy w ciągu, uwaga, trzech dni, zebrali całą kwotę potrzebną na leczenie Kuby za granicą. Cuda się zdarzają, czego dowodem jest właśnie ta historia i każdy z nas może być jej częścią.

"Zatrzymać dzień. Prawdziwa historia chłopca z Rzeszowa" to w dużej mierze ukłon Wioli w stronę każdego, kto pomógł jej synowi. Podziękowanie, jakie przybrało formę ukazania opisów wydarzeń, których autorka była uczestnikiem oraz przede wszystkim, cytowania licznych komentarzy z facebooka wraz z postami, jakie Wiola zamieszczała podczas leczenia Kuby. Wzruszyła mnie także załączona na końcu długa lista imion i nazwisk wszystkich internautów, którzy przyczynili się do wygrania walki o zdrowie Kubusia. Szokującym natomiast okazała się dla mnie praktyka działania fundacji w Polsce, które nie chciały podjąć się zbiórki pieniędzy na chłopca, gdyż jak argumentują, do drugiego roku życia występuje zbyt duża umieralność wśród dzieci.

Wioletta Szczepańska przede wszystkim dziękuje, ale także poprzez swoją historię stara się przekazać innym ludziom, że zawsze trzeba walczyć i nigdy się nie poddawać. Ta historia oprócz tego, że wzrusza i dodaje optymizmu, zawiera wskazówki, w jaki sposób zacząć nierówną walkę z chorobą, oraz gdzie szukać pomocy. Interesującą jest także część Ireneusza Słupskiego, w której autor nawiązuje do tematu odpowiedniej diety utrzymującej organizm w dobrej kondycji. Postawione przez autora pytania zmotywowały mnie do głębszego zrozumienia tego tematu.

Książki tej nie wydało żadne wydawnictwo, gdyż jak napisała autorka "słowa matki były zbyt mocne". Publikacja ta więc nie posiada profesjonalnej korekty ani redakcji, co daje się zauważyć. Pomimo tego, wielki ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie, niweluje wszelkie niedoskonałości wydawnicze. Fajnym pomysłem było wplatanie w treść poszczególnych rozdziałów naszkicowanych zdjęć Wioli, jej męża i Kubusia w trakcie ich walki o zdrowe oko.

Wiola nie tylko uratowała wzrok swojego syna. Dzięki jej determinacji i pomocy tylu tysięcy ludzi, sprawa Kubusia trafiła do Sejmu, dzięki czemu zmieniono przepisy dotyczące refundacji leku gałki ocznej z nowotworem. Mamy więc oto prawdziwy happy end, tak potrzebny w naszym życiu. A prawdziwego dolara, jakiego znalazłam w książce na pewno odpowiednio wykorzystam.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl

"Godzinami, bezsilnie, w nadziei wzrokiem przyciągasz niebo zza okna, litościwie prosząc o Cud. Obiecujesz Bogu co w zamian jesteś w stanie poświęcić".


Ta książka, a raczej by być bardziej precyzyjnym, ta prawdziwa historia przeniesiona na karty książki, przywraca wiarę w ludzi. Pozwala także docenić siłę portali społecznościowych, które odpowiednio wykorzystane, mogą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    58
  • Przeczytane
    32
  • Posiadam
    18
  • 2017
    2
  • Domowa biblioteczka
    1
  • 2017
    1
  • Rok 2017
    1
  • Psychologiczne :)
    1
  • Ciekawe, polecam ;)
    1
  • Do kupienia/Chcę w prezencie
    1

Cytaty

Więcej
Wioletta Szczepańska Zatrzymać dzień Zobacz więcej
Wioletta Szczepańska Zatrzymać dzień Zobacz więcej
Wioletta Szczepańska Zatrzymać dzień Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także