Właściwie od pierwszych stron lektury ogarnęło mnie uczucie deja vu. Już opis perypetii Anastazji po przyjeździe do Miasta wydał mi się znajomy. Zresztą cały czas natrafiałam na fragmenty, które wywoływały u mnie wrażenie, że ja to już kiedyś czytałam.
Faktycznie... Kiedyś, dawno przeczytałam kryminał rosyjskiej pisarki, który szalenie mi się spodobał. Kojarzył mi się z twórczością Joanny Chmielewskiej. Niestety w bibliotece nie było innych pozycji tej autorki, nigdzie też nie natrafiłam na inne jej książki i jakoś o niej zapomniałam. Kilka lat temu postanowiłam wrócić do poszukiwań. Niestety nazwisko autorki kompletnie wyleciało mi z głowy. Książki o tytule, który mi się kojarzył "Duch w trampkach", nigdzie nie mogłam znaleźć, mimo iż już mogłam skorzystać z dobrodziejstw internetu. W końcu z półki z kryminałami w bibliotece wybrałam kilka pozycji różnych rosyjskich pisarek. Miałam nadzieję, że po stylu poznam autorkę, o którą mi chodzi. W ten sposób zidentyfikowałam Darię Doncową, a nawet książkę - "Zjawa w adidasach".
A "Gra na cudzym boisku" widocznie była jedną z książek, które wtedy przeczytałam. To, że w ogóle jej nie pamiętałam, wcale nie oznacza, iż książka jest kiepska. Po prostu wtedy szukałam czegoś innego. Lektura jest ciekawa, szalenie wciągająca i moim zdaniem, lepsza niż pierwszy tom przygód Nastki. Na szczęście fabuły niemal wcale nie pamiętałam, więc mimo tego dziwnego uczucia 'to już było' czytałam ją z wielkim zainteresowaniem. Choć tożsamość Makarowa odkryłam dość szybko. Nie dzięki jakimś zdolnościom dedukcyjnym, lecz jakiś przebłysk pamięci podpowiedział mi, że... A nie, tego nie zdradzę. Naprawdę warto przeczytać i samemu zmierzyć się z zagadką.

Właściwie od pierwszych stron lektury ogarnęło mnie uczucie deja vu. Już opis perypetii Anastazji po przyjeździe do Miasta wydał mi się znajomy. Zresztą cały czas natrafiałam na fragmenty, które wywoływały u mnie wrażenie, że ja to już kiedyś czytałam.
Faktycznie... Kiedyś, dawno przeczytałam kryminał rosyjskiej pisarki, który szalenie mi się spodobał. Kojarzył mi się z...