Po raz kolejny przekonuję się, że takie opowieści po prostu nie są dla mnie... Ja uwielbiam czytać o miłości, niekoniecznie cukierkowej, przesłodzonej, idealnej. Może być mrocznie, dramatycznie, łzawo, obsesyjnie, żałośnie lub melancholijnie. Czasem też szczęśliwie i harmonijnie. Jednak jeśli na pierwszym planie jest seks (nawet jeżeli uczucia też gdzieś tu kiełkują...), a zwłaszcza - perwersyjny seks, to ja nie odnajduję się w takiej historii zupełnie.

O "Pierwszym dotyku" obiektywnie nie mogę właściwie powiedzieć nic złego. Pomysł jest znakomity, bohaterowie są bardzo dobrze i wyraziście nakreśleni, intrygują i budzą różnorakie uczucia. Jednak ogromnym minusem tej opowieści jest dla mnie to, że w żaden, nawet minimalny sposób nie byłam w stanie utożsamić się z główną bohaterką... A to jest mi bardzo potrzebne, by naprawdę poczuć jakąś historię i mocno ją przeżywać.

Emily jest prawdziwą masochistką, urodzoną uległą, która nie jest w stanie stawiać żadnych granic w relacjach z mężczyznami, a już zwłaszcza w seksie. Nie zaprotestuje nawet wtedy, gdy dość niewinne igraszki o zabarwieniu sado-masochistycznym przeradzają się w gwałt, bicie, tortury, a życie Emily jest naprawdę zagrożone... Dziewczyna świetnie zdaje sobie sprawę, że coś jest z nią nie tak, ale co z tego, skoro nie potrafi tego zmienić?

Słynna trylogia James w porównaniu do powieści Paige to bajeczka dla grzecznych dzieci, pozornie tylko ostra, a tak naprawdę cukierkowa i "waniliowa". Tutaj bywa naprawdę mrocznie, okrutnie, brutalnie i perwersyjnie. Polecam, ale tylko jeśli nie jesteście romantyczkami do szpiku kości - tak jak ja. Romantyzmu tutaj nie znajdziecie.

Po raz kolejny przekonuję się, że takie opowieści po prostu nie są dla mnie... Ja uwielbiam czytać o miłości, niekoniecznie cukierkowej, przesłodzonej, idealnej. Może być mrocznie, dramatycznie, łzawo, obsesyjnie, żałośnie lub melancholijnie. Czasem też szczęśliwie i harmonijnie. Jednak jeśli na pierwszym planie jest seks (nawet jeżeli uczucia też gdzieś tu kiełkują...), a...