Skończyłam właśnie dwie pierwsze części cyklu i mam dosyć mieszane uczucia.
Książka pod względem wydawniczym jest właściwie rozdmuchana do granic przyzwoitości, więc te czterysta stron spokojnie dałoby się skondensować na 200. No ale to Fabryka Słów, znana z chętnego sięgania od kieszeni czytelnika. Sama wypożyczyłam książki z biblioteki, ale po ich kupnie poczułabym się oszukana.
Same książki czyta się bardzo przyjemnie, praktycznie się przez nie przelatuje (czy to dobrze, czy źle, pozostawiam do oceny czytelnikom). Campbell dobrze sobie radzi z opisami bitew - nie nuży i nie zasypuje czytelnika niezrozumiałym żargonem. Ogólnie rzecz biorąc dobrze oddany jest bezsens wojny, którą właściwie nie wiadomo po co się toczy i właściwie przekształciła się ona w regularne mordowanie ludności i bezmyślne szarżowanie na wroga.
Niestety szwankują bohaterowie, są zbyt biało-czarni. Jeśli ktoś jest przedstawiany jako tępy dowódca, to takim pozostanie, nie ma zmiłuj. Kapitan zapatrzona w Black Jacka jak w obrazek jest ze swoim uwielbieniem po prostu nudna. Sam główny bohater jest ciekawą postacią , rozbitkiem odnalezionym po 100 latach, który musi zmierzyć się z ciężarem legendy, która wokół niego narosła. Jednak mam wrażenie, że autor trochę nie wykorzystał potencjału, jaki w tej postaci drzemie.

No i jest postać nieszczęsnej wpółprezydent, przez którą miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Rione jest dyplomatką, na dodatek darzy uczuciem Black Jacka. Niestety taka z niej dyplomatka, jak za przeproszeniem, z koziej d..y trąba. Pełni ważną funkcję, a zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka i podczas ważnego momentu po postu strzela focha (bo inaczej tego nazwać się nie da) i odmawia współpracy. Nie kupuję tego.

Skończyłam właśnie dwie pierwsze części cyklu i mam dosyć mieszane uczucia.
Książka pod względem wydawniczym jest właściwie rozdmuchana do granic przyzwoitości, więc te czterysta stron spokojnie dałoby się skondensować na 200. No ale to Fabryka Słów, znana z chętnego sięgania od kieszeni czytelnika. Sama wypożyczyłam książki z biblioteki, ale po ich kupnie poczułabym się...