Po książkę sięgnęłam po obejrzeniu filmu na jej podstawie nakręconego. I tak jak "przełożenie" słowa pisanego na obraz z reguły wiąże się z pominięciem/ okrojeniem/zmianą jakiegoś wątku, to w przypadku ekranizacji Szerokiego Morza Sargassowego jest to nadzwyczaj wierna kalka.
Ale do książki. Historia zaaranżowanego małżeństwa kreolki Antoinette i anglika Rochestera, które ma, według wszystkich symptomów, szansę na bycie szczęśliwym. Niestety, człowiek nie żyje w próżni. Wychowanie i kultura ukształtowują -nawet bezwiednie- myśli.
Książka Rhys to także studium / narodziny /szaleństwa. Brak porozumienia z drugim, tym na kim nam zależy/kogo kochamy prowadzi do wyobcowania. A u niektórych, słabszych psychicznie o krok od załamania.
Będąc nastolatka na plan pierwszy wypływały sceny erotyczne, sporo ich tu. Teraz, po latach jednak na plan pierwszy wysuwa się problem jednostki żyjącej w określonej kulturze. To, jak bardzo wychowanie, otoczenie ma wpływ na życie człowieka. I to, że nie warto zaprzeczać, że tak nie jest. Wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni...

Po książkę sięgnęłam po obejrzeniu filmu na jej podstawie nakręconego. I tak jak "przełożenie" słowa pisanego na obraz z reguły wiąże się z pominięciem/ okrojeniem/zmianą jakiegoś wątku, to w przypadku ekranizacji Szerokiego Morza Sargassowego jest to nadzwyczaj wierna kalka.
Ale do książki. Historia zaaranżowanego małżeństwa kreolki Antoinette i anglika Rochestera, które...