Dziesięć stron świata

Okładka książki Dziesięć stron świata
Anna Onichimowska Wydawnictwo: Znak literatura piękna
172 str. 2 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
172
Czas czytania
2 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324008612
Średnia ocen

                6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Kocham ciebie też Anna Onichimowska, Aleksandra Woldańska-Płocińska
Ocena 8,3
Kocham ciebie też Anna Onichimowska, ...
Okładka książki Pan Kluska i żaglowiec Natalia Jabłońska, Anna Onichimowska
Ocena 8,8
Pan Kluska i ż... Natalia Jabłońska,&...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
360 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
682
210

Na półkach: , , , , ,

Nie ma to jak najpierw nasłuchać się samych dobrych opinii o autorze, a potem przez jedno jego dzieło, zburzyć wszystko. Anna Onichimowska – kiedy słyszałam to nazwisko, od razu kojarzyło mi się ono z „Hera moja miłość”, która powszechnie przedstawiana jest w samych superlatywach. I ja, zachęcona tymi wszystkimi pochwałami, a nie przekonana do samej książki, sięgnęłam po coś innego. Mianowicie – „Dziesięć stron świata”. I to był mój życiowy błąd.

Czego ja się spodziewałam po tej niepozornej, cienkiej książeczce, w skład której wchodzi dziesięć historii? Poruszenia tematów, które w większości dzieł są pomijane. Przedstawienia ich w sposób rzeczywisty i ciekawy. Zaskakującego zakończenia, które wcisnęłoby mnie w siedzenie. Ale tego NIE było. Owszem, były historie lepsze i gorsze, ale żadna nie miała tego zakończenia, którego oczekiwałam.

Każda z historii jest krótka. Mieści się na, co najwyżej, kilkunastu stronnicach. I każda też opowiada inną, że tak powiem, „przygodę”. Poznajemy dziesięć osób z różnych części świata i zarówno ich problemy jak i marzenia. Pokrótce postaram się powiedzieć, na czym historie straciły.

Opowieść Cesarii była strasznie baśniowa. Problem, mimo że poważny, bo dotyczył łamania prawa, został rozwiązany w błahy sposób. Dziewczyna kocha tańczyć sambę. Pracuje w knajpie tańcząc i kochając się z różnymi mężczyznami. Aż pewnego dnia postanawia, że zostanie królową samby. Mimo że nie ma odpowiedniej ilości pieniędzy, w magiczny sposób je dostaje, wyjeżdża i… końcówki łatwo się domyślić. Było to jedno z gorszych opowiadań w książce.

„Głód”, czyli opowieść Ethana, to była kompletna klapa. Nie wiem, co autorka chciała na jej podstawie przedstawić. Że trzeba się akceptować? Że nie ważne, że Ethan ma dużo nadwagę i ciągle je? Że te choroby leczyć nie trzeba? Czy że rodzice źle postępują, próbując, może na swój, niezbyt odpowiedni sposób, pomóc dziecku schudnąć? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie rozumiem tej historii.

Historia Anli, czyli „Miecz Tuaregów”, była… dziwna. Nie potrafię sprecyzować, czy miałam wynieść z niej to, iż każde marzenia można spełnić, czy to, że wszystko się do czegoś przydaje, czy że połączone siły są o wiele skuteczniejsze. Zdradzę, że Anla interesuje się… matematyką, a dokładniej – liczbami. Liczy wszystko, co może.

„Podkoszulek z portretem”, opowieść, która mnie urzekła. I chyba najbardziej przemówiła. Madżid, chłopiec pochodzenia muzułmańskiego, toczy podwójne życie. W szkole i w domu. Aż wreszcie otrzymuje zadanie. Wtedy też wybiera, co jest według niego lepsze. Bardzo fajnie jest czytać o religiach innych niż nasza własna.

„Najdłuższego dnia lat”a wcale nie pamiętam. Aż musiałam przejrzeć kilka stron, by skojarzyć historię. Kaisa snuje historię o swoich znajomych, którzy są na tyle zbuntowani, aby, pomagając innym, samych siebie poniżać… Stanowczo było to niezwykle dziwne i nie mam na temat tej historii zdania.

Santosh i jego „Latający dywan” to druga opowieść, która wywarła na mnie wielkie wrażenie, pomimo że, jak i inne opowieści, miała happy and. Chłopiec zajmuje się robieniem dywanów. Ale nie z własnej woli. Jest więziony, jednak planuje uciec. Czy mu się uda? Tego dowiecie się, czytając opowieść.

„Mama się żeni”, historia Gerdy, porusza temat tabu – mianowicie homoseksualizmu. Nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia mimo wszystko. Są lepsze książki ze wstawkami o gejach czy lesbijkach i ta w żadnym wypadku nie dorównała im.

Nadszedł czas na „Pokusę”. Opowieść Polaka – Piotrka. I ona mi się ani trochę nie podobała. Nie było tu nic, co należałoby do nowości albo ciekawostek. Chłopak poznaje dziewczynę. Chce zarobić, więc wraz z kumplem pozują do zdjęć. Nie były to zdjęcia, gdzie chłopcy byli nadzy – skądże. Ot, zdjęcia. Na koniec okazuje się, że Piotr został oszukany przez bliską osobę. I na tym to się kończy. Nie ma nic więcej.

„Duch jak spokojne jezioro”… co to było? Tania najwyraźniej nie opowiadała tego z taką pasją, abym mogła zapamiętać cokolwiek. Wydaje mi się, że było tam coś o zawodach, ale ręki uciąć nie dam…

I czas na ostatnią historię, która, gdyby nie swojego zakończenia, które , według mnie, powinno być dalej, byłaby wręcz wspaniała. „Za ścianą”, to opowieść Akiego, chłopca, którego brat nie opuszcza pokoju, cały czas siedząc przed komputerem. Zarówno reakcje jego jak i starszego chłopca są niezwykle rzeczywiste, a historia równie prawdziwa. Strasznie mi się wszystko podobało, jednak miałam wrażenie, że historia urwała się w połowie.

To wszystko. Widać, że zaledwie kilka historii przypadło mi do gustu. Zabrakło mi w reszcie realności i tego czegoś, co przyciąga. Jednak nie czytało się długo, co świadczy, że stylem można chociaż uratować czytelnika przed długim męczeniem książki.

Po takim „zderzeniu” z twórczością Anny Onichimowskiej nie wiem, czy mam ochotę zaczynać dalszą przygodę… Dziesięć stron świata, jak na razie, stanowczo mi wystarczy.

Nie ma to jak najpierw nasłuchać się samych dobrych opinii o autorze, a potem przez jedno jego dzieło, zburzyć wszystko. Anna Onichimowska – kiedy słyszałam to nazwisko, od razu kojarzyło mi się ono z „Hera moja miłość”, która powszechnie przedstawiana jest w samych superlatywach. I ja, zachęcona tymi wszystkimi pochwałami, a nie przekonana do samej książki, sięgnęłam po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    646
  • Chcę przeczytać
    144
  • Posiadam
    99
  • Ulubione
    14
  • Z biblioteki
    12
  • Teraz czytam
    10
  • 2012
    8
  • Młodzieżowe
    8
  • Literatura polska
    6
  • Literatura polska
    5

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dziesięć stron świata


Podobne książki

Przeczytaj także