Jonathan Stride powrócił! I to jak! Te zawiłe intrygi kryminalne i swoiste manipulowanie czytelnikiem - to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
Naprawdę stęskniłam się już za porucznikiem Stridem, piękną Sereną i przebiegłą Maggie, za ich śledztwami i skomplikowanym życiem prywatnym. No i doczekałam się prawdziwego rollercoastera uczuć, gdyż tym razem śledztwo przyszło do Jonathana, prosto do domu i schowało się w jego szafie.
Świetnie, jak zwykle pokręcone wątki, prowadzą czytelnika do rozwiązania, które okazuje się dziecinnie proste. Jednak autor jest mistrzem w ukrywaniu rzeczy oczywistych i za to go uwielbiam.
Polecam cały cykl, naprawdę jest świetny.
A mnie pozostaje usychanie z tęsknoty do następnego spotkania. Wiem, że w Stanach Zjednoczonych ukazała się już następna część zatytułowana „Goodbye to the Dead”, mam nadzieję, że polscy wydawcy szybciutko się nią zajmą i raz dwa będzie na naszym rynku wydawniczym.

Jonathan Stride powrócił! I to jak! Te zawiłe intrygi kryminalne i swoiste manipulowanie czytelnikiem - to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
Naprawdę stęskniłam się już za porucznikiem Stridem, piękną Sereną i przebiegłą Maggie, za ich śledztwami i skomplikowanym życiem prywatnym. No i doczekałam się prawdziwego rollercoastera uczuć, gdyż tym razem śledztwo przyszło...