A myślałam, że książka będzie lepsza. Jestem fanką Pani Chodakowskiej, nie tyle sportową fanką (bo się nie znam na poprawnych technikach), co zmotywowaną właśnie, dzięki trenerce zaczęłam ćwiczyć, a sport stał się stałym elementem mojego życia. Jako takiej motywacji już nie potrzebuję, ćwiczę z uśmiechem 5-7 razy w tygodniu. Byłam akurat w kiosku, kiedy zobaczyłam tę książkę. Otworzyłam na chybił trafił i natrafiłam na stronę, na której Ewa pisze, że jej urodę często porównuje się do konia, a i ona trochę tak się czuje. Pomyślałam, że to będzie miłe czytadełko, takie o pokonywaniu słabości itd. No, pomyliłam się.
Pierwszy raz będę sceptyczna, muszę! Myślnik to zbiór bzdur. Żadnej motywacji nawet tutaj nie ma, są ładne zdjęcia trenerki, a teksty to takie pseudo-cytaty, niby, że hop i do przodu, ale często są bez sensu. Połowa to ogólniki. Najgłupsze było dla mnie coś w stylu, że ilość wylanego potu nie świadczy o udanych treningu i jego intensywności. Dla pewności spytałam kilku lekarzy, którzy zgadzają się - im bardziej się spocimy, tym więcej wysiłku wykonał nasz organizm.
Pierwsza porażka, rysa na obrazie trenerki w moich oczach.
Zwykłe naciąganie pieniędzy, ponieważ to nie są żadne "myśli", czy teksty motywacyjne na każdy dzień, a tak ta pozycja była reklamowana.

A myślałam, że książka będzie lepsza. Jestem fanką Pani Chodakowskiej, nie tyle sportową fanką (bo się nie znam na poprawnych technikach), co zmotywowaną właśnie, dzięki trenerce zaczęłam ćwiczyć, a sport stał się stałym elementem mojego życia. Jako takiej motywacji już nie potrzebuję, ćwiczę z uśmiechem 5-7 razy w tygodniu. Byłam akurat w kiosku, kiedy zobaczyłam tę...