Układy prawie idealne

Okładka książki Układy prawie idealne Beata Kiecana
Okładka książki Układy prawie idealne
Beata Kiecana Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
252 str. 4 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2016-02-26
Data 1. wyd. pol.:
2016-02-26
Liczba stron:
252
Czas czytania
4 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380830578
Tagi:
Układy prawie idealne Beata Kiecana literatura kobieca Wydawnictwo Novae Res zaczytani.pl
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
853
408

Na półkach: ,

Beti i Doris to dwie samotne matki mieszkające w tym samym bloku w Warszawie. Książka opisuje ich codzienną zabawną walkę o lepsze jutro i poszukiwanie miłości. Na wakacjach dla mnie miła odskocznia, można się sporo pośmiać czytając ją.

Beti i Doris to dwie samotne matki mieszkające w tym samym bloku w Warszawie. Książka opisuje ich codzienną zabawną walkę o lepsze jutro i poszukiwanie miłości. Na wakacjach dla mnie miła odskocznia, można się sporo pośmiać czytając ją.

Pokaż mimo to

avatar
2137
180

Na półkach: , ,

Obrzydliwie rasistowska książka o dwóch niezbyt mądrych kobietach, których ulubionym hobby jest obgadywanie i wyśmiewanie wygladu innych osób. Ble.

Obrzydliwie rasistowska książka o dwóch niezbyt mądrych kobietach, których ulubionym hobby jest obgadywanie i wyśmiewanie wygladu innych osób. Ble.

Pokaż mimo to

avatar
322
315

Na półkach:

Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

Beti powraca! Pojawiają się nowe miłości i... powtórki?

Na początek może trochę o języku książki: mianowicie widzę dużą, ogromną poprawę. Nie ma już kilku wyrazowych wstęporozdziałów, nie ma tyle chaosu. Jedyne na co mogę się skarżyć do duża ilość powtórzeń. Czytając praktycznie co dwie strony natykałam się na zdania:

Telefon. Doris?
Dzwonek do drzwi. Mario?
Telefon. Margo.

Trochę mnie irytowało to, bo tak bardzo przyciągało wzrok... ale reszta na jak największy plus. Widzę tu dużą tendencję wzrostową.
Beti, już trzydziestu trzy letnia samotna matka, poznaje (przez przypadek, który wcale przypadkiem nie był) Piotra i Mario.
Dodam, że historia lubi się powtarzać i Mario okazuje się dość niedostępny. Czy to przeszkadza Beacie? O, nie! Ona postanawia zawalczyć chociaż o kawałek szczęścia.
Walka jednak będzie bardzo krwawa, bo: nie ma pieniędzy, nie ma faceta, nie ma perspektyw, a jest... Egipt.
No problem!
Co to dla Beti?
Beti, która jest roztrzepana jak jajko na jajecznicę. Miałam wrażenie, że parę rzeczy wprost ociera się o naiwność w tej książce. Że sytuacje, które los stwarza dla Beaty, szanse, są wprost nieprawdopodobne. Ale na tym właśnie polega urok tej książki (poprzedniej również). Takie bardzo skrajne "raz na wozie, raz pod wozem" i to jest bardzo ciekawe.
Cały czas starałam się pamiętać, że książka to komedia romantyczna, a komedie rządzą się swoimi prawami przypadku i prawdopodobieństwa.
Trochę o całości:
Książka "Układy prawie idealne" podobała mi się dużo bardziej niż "Stosunki...". Język był lepszy, sceny bardziej rozwinięte, Beata lepiej wykreowana, mniej rzeczy "od czapy".
Przeszkadzało mi to, że niektóre sceny (ale tylko niektóre) nie były bardziej rozwinięte, ale rekompensował to humor i cięte komentarze Doris i Beti- idealnie dobranej pary z dwójką dzieci.
Język prosty, płynny- czyta się błyskawicznie i z dużą przyjemnością.

A Doris! Doris to jeden z moich ulubionych książkowych charakterów. Doris to taka nasza szalona, rozkoszująca w sobie facetów, Natka Pietruszki! Zabawna, z chwilowymi prześwitami poczucia odpowiedzialności.

Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

Beti powraca! Pojawiają się nowe miłości i... powtórki?

Na początek może trochę o języku książki: mianowicie widzę dużą, ogromną poprawę. Nie ma już kilku wyrazowych wstęporozdziałów, nie ma tyle chaosu. Jedyne na co mogę się skarżyć do duża ilość powtórzeń. Czytając praktycznie co dwie strony natykałam się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
245
179

Na półkach: , ,

Nie od dziś wiadomo, że literatura kobieca to jest to, co lubię najbardziej. A jeszcze bardziej lubię, kiedy książka wywołuje u mnie płacz albo śmiech. "Układy prawie idealne" wywołały u mnie to drugie. Jest to książka zabawna, szalona i zwariowana, pełna humoru sytuacyjnego.

Główną bohaterką książki jest Beti - samotna matka po trzydziestce, wychowująca kilkuletnią, aczkolwiek rezolutną Melę. Problemy to specjalność Beti i jej chleb powszedni. Wiecznie nie ma pieniędzy, były partner nie wysyła alimentów. I jak tu żyć, kiedy w dodatku komornik zajmuje konta bankowe, nawet te najbardziej skrywane?

Beti, pomimo licznych problemów, doskonale sobie z nimi radzi. A wszystko za sprawą najlepszej przyjaciółki - Doris, która pomimo tego, że również nie ma w życiu lekko, pomaga głównej bohaterce. Bardzo pomocna jest również Mela, która pomimo tego, że jest jeszcze dzieckiem, nie raz stawia matkę do pionu.

Największą pomocą dla Beti wydaje się być idealny mężczyzna, dzięki któremu pozbyłaby się wszelkich trosk. Owszem, pojawia się niejaki Mario, którego jedyna wadą jest fakt, że ma dziewczynę... w ciąży... Czy taki układ odpowiada Beti?

Pomimo tego, że cała historia jest opisana w bardzo zabawny sposób, zachowanie bohaterki jest troszkę irytujące, przynajmniej dla mnie. Beti i Doris niemalże codziennie popijają piwko, ewentualnie piją na umór. Dziećmi też nie zajmują się jak na stereotypowe matki przystało. W dodatku mając poważne problemy finansowe jaką na wycieczkę do Egiptu... Nie wiem, może to ja mam tylko jakieś dziwne przekonania.

Akcja w książce jest bardzo dynamiczna. Cały czas coś się dzieje. W dodatku brakuje w książce opisów, można policzyć je na palcach jednej ręki. Powieść składa się w przeważającej części z krótkich i skąpych dialogów, może dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie.

"Układy prawie idealne" to duża dawka humoru. Królują tu nie tylko komiczne dialogi ale także sytuacje. Bardzo dużo jest tu nieoczekiwanych zwrotów akcji. Autorka pokazuje nam realny świat, prawdziwe sytuacje w nieco różowym świetle, a to wszystko za sprawą specyficznie wykreowanym bohaterom. Zdarzają się tu sytuacje, które normalnie by nas smuciły, a tu proszę, na odwrót - uśmiechałam się, gdy je czytałam.

Podsumowując, "Układy prawie idealne" to bardzo dobra, specyficzna komedia. Jeśli chcecie poznać zabawne perypetie dwóch szalonych, samotnych pań po trzydziestce - zachęcam do lektury.

Nie od dziś wiadomo, że literatura kobieca to jest to, co lubię najbardziej. A jeszcze bardziej lubię, kiedy książka wywołuje u mnie płacz albo śmiech. "Układy prawie idealne" wywołały u mnie to drugie. Jest to książka zabawna, szalona i zwariowana, pełna humoru sytuacyjnego.

Główną bohaterką książki jest Beti - samotna matka po trzydziestce, wychowująca kilkuletnią,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
552
87

Na półkach: , ,

Od długiego czasu staram się przekonać do literatury typowo kobiecej. Poczyniłam już niewielkie postępy i przyjęłam do organizmu kilka dobrych powieści. Co prawda nadal nie dowierzam w fenomen takich pozycji jak „Pięćdziesiąt twarzy Greya” [poczytajcie sobie markiza de Sade to się dopiero zdziwicie], ale nie jest już tak źle jak kiedyś, kiedy reagowałam na takową literaturę z pierwszymi symptomami apopleksji. Tak więc sięgnęłam po „Układy prawie idealne”. Zachęcona pozytywnymi recenzjami poprzedniego tworu Beaty Kiecany, zasiadłam do lektury.

.

Beata Kiecana jest absolwentką filologii polskiej UMCS w Lublinie. Współpracowała z „Tygodnikiem Zamojskim” oraz dwumiesięcznikiem „Twoje 9 Miesięcy”. Od siedmiu lat mieszka w Warszawie, gdzie uparcie, jak mówi, próbuje zrobić karierę, a w przerwach stara się być dobrą matką dla swojej czteroletniej córeczki. Już nie wie, co jest trudniejsze… „Stosunki mega przerywane” to jej powieściowy debiut.

Beti, samotna matka po trzydziestce, boryka się z problemami dnia codziennego. Jak wychować dziecko na normalnego człowieka, kiedy sytuacja normalna wcale nie jest? Jak zmusić Romana do płacenia alimentów? I za co kupić chociażby lody dla córki, kiedy komornicy pukają do drzwi? A przede wszystkim gdzie spotkać faceta, który oddali te wszystkie troski, pokocha i ją, i Melę? I tu na scenę wkracza czarujący Mario, który ma same zalety i tylko jedną wadę – dziewczynę, która właśnie spodziewa się jego dziecka. „Układy niemal idealne” to zakazana miłość i mnóstwo zabawnych perypetii po drodze. Beti, choć na pozór nie radzi sobie z niczym, jak zwykle radzi sobie całkiem nieźle. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie pomoc córki, która nie raz musi potrząsnąć roztrzepaną mamą i sąsiadek, które mimo własnych kłopotów, zawsze wyciągną pomocną dłoń.

W sumie jestem rozdarta, bo książka najpierw wydała mi się świetna. Ogromne poczucie humoru, komedia pomyłek i kosmiczne tempo wydarzeń. Jednak im dalej w las, tym wiadomo. Obiecałam sobie nie oceniać bohaterek, ale podobieństwo imion autorki i głównej postaci było uderzające i czasami łapałam się na tym, że czytałam to jak biografię. A tu już trzeba powiedzieć stop. Cały czas powtarza się jeden zarzut – poszatkowanie fabuły pod względem chronologii. Czasami robi to dobrze powieści, tutaj jednak tylko się gubiłam i domyślałam wielu wydarzeń pośrednich, a byłby to fajny kontrapunkt do szybkiego tempa. Niewiele tu opisów i dialogi raczej świecą golizna, a tego już nie mogę wybaczyć jako ogromna fanka rozwiązłych opisów. Postaram się teraz nie zaspoilerować bardziej niż to konieczne, ale muszę się tym z wami podzielić. Utrzymywanie związku z facetem, który gra na dwa fronty i mieszka ze swoją ciężarną dziewczyną? No, na miłość boską. Ale to jeszcze bym przełknęła, jeśli miałoby to jakąś puentę na koniec. Komedia jednak trwa. Bohaterki – dwie samotne matki piją niemal codziennie, niewiele zajmując się pociechami, mając stałe problemy finansowe i szukając facetów, co staje się osią oraz sensem ich życia? Dla mnie to kiepska fabuła. Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że to obraz współczesnego społeczeństwa bla, bla, bla, ale nie. Za dużo tutaj kokieterii, nieuzasadnienia i braku pomysłu. Może to przez moje przekonania, ale kompletnie odrzucała mnie główna bohaterka i nie mogłam się do niej przekonać, ani utożsamić. A, a propos. Denerwowało mnie ciągłe gloryfikowanie tego, że ktoś napisze książkę – zaręczam wam, że życie niewielu odmienia się po jej wydaniu. W końcu wylałam z siebie to morze żółci, które stało mi w gardle od przeczytania. Jednak muszę przyznać, że dla kogoś, kto szuka szybkiej lektury, przy której może się pośmiać i nie chce się wgłębiać w moralne rozterki, „Układy prawie idealne” mogą się okazać atrakcyjną lekturą. Język nie jest zły, czyta się bardzo szybko, a niektóre zwroty akcji mogą nawet zaskoczyć.

Polecam, kiedy chcecie się pośmiać, nie stracić wiele czasu [ja połknęłam w dwie godziny te 250 stron] i nie chcecie czegoś ciężkiego, w co trzeba się wgryzać. W innym wypadku – nie.



„Krysia wyjeżdża po trzech dniach, oznajmiwszy, że już wszystko posprzątała, poukładała i nic tu po niej. Nudno w tym mieście, na podwórko nie można wyjść i w ogóle w głowie jej się nie mieści, jak tu można żyć. Poza tym nie może połapać się kto jest kto, kto jest z kim i dlaczego niektórzy nie chcą lub nie mogą być z kim chcą. Więc, jeżeli o nią chodzi, to ona już zrobiła, co w jej mocy, czyli starła kurze.
- To pa, mamo.”

Od długiego czasu staram się przekonać do literatury typowo kobiecej. Poczyniłam już niewielkie postępy i przyjęłam do organizmu kilka dobrych powieści. Co prawda nadal nie dowierzam w fenomen takich pozycji jak „Pięćdziesiąt twarzy Greya” [poczytajcie sobie markiza de Sade to się dopiero zdziwicie], ale nie jest już tak źle jak kiedyś, kiedy reagowałam na takową literaturę...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    22
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    7
  • 2018
    3
  • Ebook
    2
  • 2016
    1
  • Biblioteczka domowa III
    1
  • Moje
    1
  • 2016
    1
  • Moi mali książęta :)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Układy prawie idealne


Podobne książki

Przeczytaj także