Zainteresowałam się serią „Szczęśliwe garnki” licząc na to, że proponowane w niej przepisy będą bardziej dostosowane do pór roku. W końcu chodzi o zdrowie, a najzdrowsze jest to, co sezonowe i lokalne, prawda? Sama Pawlikowska to powtarza. Tak więc byłam ciekawa, czego używa np. w żywiole drzewa, bo w książce „Moje zdrowe przepisy” były to pomidory i natka pietruszki, które przecież w naszym klimacie nie rosną w naturalnych warunkach zimą. No i nic z tego – tutaj też są pomidory (ewentualnie zamienione na koktajlowe) i pietrucha. Jedynie w dwóch przepisach mamy plastry pomarańczy.

„Sezonowość” przepisów opiera się właściwie na tym, że często używana jest brukselka. Generalnie nie ma tu zaskoczeń w stosunku do poprzedniej książki kulinarnej: podstawowe warzywa i przyprawy, kasze, fasola, soczewica, pestki/nasiona. Natomiast z nowości zauważyłam, ze autorka „odkryła” paprykę oraz zamieniła kulki pieprzu na pieprz mielony (czyżby jej też znudziło się wyławianie tych kulek z gotowej potrawy? to jak szukanie igły w stogu siana, a w razie niepowodzenia – piekący ból na języku ;-)).

Na pewno jest zdrowo i w miarę szybko, a czy smacznie...? Kwestia gustu, dla mnie średnio.

Jest też mała wpadziocha – w tle jednej z fotografii widać ewidentnie zieloną porę roku. :->

Zainteresowałam się serią „Szczęśliwe garnki” licząc na to, że proponowane w niej przepisy będą bardziej dostosowane do pór roku. W końcu chodzi o zdrowie, a najzdrowsze jest to, co sezonowe i lokalne, prawda? Sama Pawlikowska to powtarza. Tak więc byłam ciekawa, czego używa np. w żywiole drzewa, bo w książce „Moje zdrowe przepisy” były to pomidory i natka pietruszki, które...