41 utonięć
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Iskry
- Data wydania:
- 2015-12-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-12-28
- Liczba stron:
- 188
- Czas czytania
- 3 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324404292
- Tagi:
- literatura polska teatr samotność Wrocław lęk zapomnienie
Nawet najstarsi mieszkańcy miasta nie pamiętają takiego lata. Asfalt staje się miękki jak ciasto, na parapetach płowieje stopiony plastik, w witrynach aptek usychają kwiaty. Wrocław rozgrzany jak Nowy Orlean opanowały szczury wywlekające z kubłów kawałki pizzy. Restauratorzy wynieśli przed knajpy palmy w donicach, sprzedawcy pomidorów spryskują je wodą. Duszna, tropikalna seksualność, która rozwija się wraz z upałem, nie pozwala spać mieszkańcom. Porzucają rozgrzane bloki i ruszają w noc, żeby się kochać, kłócić, słuchać radia w taksówkach, planować śmiertelnie poważnie coś, co rano wygląda jak sen.
Wśród letnich festiwali, religijnych procesji, polityków i pijaków, ekipa Teatru Polskiego postanawia wyprodukować spektakl, w którym wszystko będzie „nowe” i „abstrakcyjne”. Ada, bezrobotna malarka, dostaje życiową szansę: zostaje zaproszona do współpracy. W dzień poznaje teatr, nocami rozmienia się na drobne spędzając czas z podobnymi do siebie rozbitkami.
Bohaterowie powieści próbują na różne sposoby radzić sobie z lękiem. Z czasem uczą się podchodzić trochę bliżej siebie, co zawsze jest niebezpieczne. Szukają świeckich religii, żeby uciec od samotności, starają znaleźć coś żywego, bezpieczne miejsce, w którym na chwilę zapomną, jak jest.
Ich złudzenia mają urok źle oświetlonych lokali, gdzie gada się do późna o sztuce i miłości, ale język więdnie od tego w ustach, staje się wszechstronnie obcy, niezrozumiały. Aż w końcu zostaje z niego proch: frazesy, etykiety, recepty bez pokrycia. A jednak bohaterowie mówią do siebie, choć nie zawsze się porozumiewają. Ale nawet ta próba to dla nich jedyna szansa na więź, której można jeszcze nadać jakieś znaczenie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Szatan mieszka w teatrze
Chcąc chociaż trochę orientować się w rodzimej literaturze, stosuję następującą metodę: czytam książki zdobywające nagrody, napisane przez autorów znanych i uznanych, eksponowane w księgarskich witrynach i omawiane w tygodnikach. Jednak oprócz tego od czasu do czasu sięgam także po książki autorów zupełnie mi nieznanych, które nie się ani reklamowane, ani nagradzane. Co ciekawe, nieraz się zdarza, że te drugie okazują się lepsze od tych pierwszych.
Jedną z autorek, które największe sukcesy mają dopiero przed sobą, jest Agnieszka Wolny-Hamkało. „41 utonięć” to jej druga powieść, napisana w ubiegłym roku i ostatnio wydana przez Iskry. Główna bohaterka, Ada, mieszka we Wrocławiu. Jest malarką, już bez męża, ale co gorsza także bez pracy. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dostaje posadę scenografa we wrocławskim Teatrze Polskim. Tym samym, który całkiem niedawno znalazł się na celowniku wojujących katolików (i nie tylko), z racji rzekomego zagrożenia pornograficznego. Podobny epizod znalazł się również w powieści, ilustrowany jakże przejmującym ostrzeżeniem jednego z protestujących: „Szatan mieszka w teatrze”.
Ada, debiutująca jako scenograf, zaczyna poznawać środowisko teatralne, jego metody pracy, obyczaje i dziwactwa, co stanowi dla czytelnika komfortowy i pouczający punkt widzenia. Warto też podkreślić, że chociaż autorka napisała w gruncie rzeczy powieść środowiskową, w której bohaterowie mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości, to bynajmniej nie jest ona laurką. Poszczególne postaci z „41 utonięć” ukazywane są w bardzo różnych sytuacjach: gdy pracują, imprezują, piją, etc. Z pewnością nie brakuje autorce zacięcia satyrycznego, gdy bez taryfy ulgowej prezentuje różne odmiany snobizmu i narcyzmu. Albo gdy opisuje lokalnego dziennikarza, wędrującego do sklepu monopolowego z drobniakami pochodzącymi z dziecięcej skarbonki. Ale na ogół przeważa dość ciepła tonacja, pomimo wszystkich niedoskonałości samej głównej bohaterki i jej nowego środowiska.
W przypadku „41 utonięć” ważna jest nie tylko treść, ale też forma powieści. Koniecznie należy zaznaczyć, że z całą pewnością nie jest to „literatura kobieca”, pisana prostym stylem i mająca wzruszać do łez co wrażliwsze czytelniczki. Autorce dużo bliżej, również stylistycznie, do Joanny Bator niż Katarzyny Grocholi. Na dodatek główna bohaterka często przeklina i uprawia seks niepoparty głębokim uczuciem. Nota bene opisy spotkań Ady z Jackiem, trochę w klimacie "Ostatniego tanga w Paryżu", to bardzo dobry przykład na to, jak erotyczna polszczyzna może być dosadna, a przy tym pozbawiona wulgarności.
Powieściowy Wrocław Agnieszki Wolny-Hamkało jest pełen kontrastów. To miasto spektakli i wernisaży, zasługujące na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, w którym jednak nie brakuje też szczurów i zapachu moczu w poniemieckich kamienicach. Autorka z równą ciekawością kieruje narracyjny obiektyw na procesy tworzenia wysokiej kultury, jak też na momenty leczenia kaca przez jej twórców. Jedne i drugie wypadają równie interesująco, o czym warto przekonać się samemu sięgając po książkę.
Bogusław Karpowicz
Książka na półkach
- 129
- 101
- 29
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
Cytaty
-Zwonie, żeby się pożegnać- powiedział redaktor bełkotliwie. -Wyjeżdżasz gdzieś? - spytała Ada. -Zwonie, żeby się pożegnać dziś. Bo w dalszej części dnia straszliwie się napierdolę. Więc pa - powiedział z emfazą i rozłączył się.
Opinia
W czasach, gdy szalenie modnym stało się pisanie i wydawanie opasłych kilkusetstronicowych tomów, nierzadko opasłych z powodu chorobliwego przerostu tkanki leksykalnej, zwyczajnie zbędnej czy wręcz szkodliwej dla zdrowego organizmu literackiego, oto ukazuje się rzecz niebywale wręcz zwięzła. „41 utonięć” Agnieszki Wolny-Hamkało liczy sobie bowiem niespełna 200 stron i już po lekturze kilkunastu z nich dociera do czytelnika, dlaczego nie trzeba więcej. Proza to gęsta, soczysta, momentami szalenie poetycka, celna w doborze słów, oszczędna w epitety, unikająca pustych przebiegów. Czasem wystarczy kilka słów czy zdań, by wywołać obraz, skojarzenie, w umyśle czytelnika, do odmalowania którego, zły literat (będący w rzeczywistości grafomanką, niespełnioną zawodowo infantylną panią domu) potrzebuje topornych kilkudziesięciu stron upstrzonych przymiotnikami i epitetami niczym szyba rozpędzonego fiata 126p oblepiona owadzim truchłem. Tutaj jest oszczędnie i wyrafinowanie.
Choć moje początkowe skojarzenia z „Powieścią teatralną” Bułhakowa i „Sklepami cynamonowymi” Schulza, być może nie do końca są trafione, to jednak muszę przyznać, że już sam klimat tej powieści zasługuje na wyróżnienie. Jak wspomniałem gęsty, nieco duszny, wspaniale oddający czas i miejsce, w jakim dzieje się akcja. Wrocław, upalne lato, żar leje się z nieba, niby w pierwszych scenach kondratiukowej „Hydrozagadki”, stopy przechodniów, odziane w sandały lub bose, grzęzną w rozgrzanym asfalcie. Wszystko wydaje się przesunięte i nierzeczywiste. Otumanieni mieszkańcy poszukujący skrawka cienia i ochłody (ryzykując, że powiększą tegoroczną statystykę utonięć powyżej tytułowych 41) toczą swoje pozornie banalne egzystencje, nie wiedząc, że w istocie stają się nieco groteskowymi bohaterami uroczo tandetnego filmidła.
„-Ma pani gaz? Bez gazu już nie wychodzimy. Zbyt późno zamykamy sklep. „No osiedlu grasuje zamaskowany gwałciciel” – zacytowała ostrzeżenie z karteczki.
-Co to znaczy grasuje? – zapytała Ada. To słowo zawsze wydawało jej się zabawne, bajkowe, jak „musimy go powstrzymać”. Wszyscy gramy w filmie klasy C, pomyślała.”
W takim właśnie kontekście dobrze się czyta prozę Wolny-Hamkało. W gęstwinie słów ukryło się znacznie więcej niż prozaiczna historia młodej plastyczki, która w poszukiwaniu płatnego zajęcie dostaje angaż przy awangardowej sztuce lokalnego dramaturga. Ma zaprojektować scenografię i ma wolną rękę.
„Nie martw się o nic – uspokoił ją dyrektor. – I nie cenzuruj się. Chcesz zrobić scenografię z wielkich dmuchanych kutasów? Zrób scenografię z wielkich dmuchanych kutasów! Teraz to nie sztuka jest skandalem, tylko świat.”
No właśnie, jakże to aktualna konstatacja. Choć trzeba przyznać, że więcej w niej melancholii niż gniewu i rozczarowania światem. Więcej zdziwienia tym, jak funkcjonuje rzeczywistość, jakie stosuje uniki, jak nie daje się okiełznać i ocenić, nawet przy pomocy wódki anyżowej pitej bezpośrednio z butelki. Świetnie potwierdzają to kolejne akapity powieści i wreszcie wybornie pointują recenzje spektaklu, którego premiera bynajmniej nie przebiegła po myśli samych twórców. Bo może tym właśnie jest sztuka, owym legendarnym „nieruchomym poruszycielem”, katalizatorem spraw, których nie uświadamiamy sobie, ale które determinują nasze życie. Trochę tak właśnie wygląda ten fragment perypetii bohaterki, który odsłania przed czytelnikiem Wolny-Hamkało. Podobnie ma się rzecz z jej rówieśnikami, kolejnym pokoleniem, który wymyka się łatwej klasyfikacji i zaszufladkowania, które „reguluje emocje za pomocą xanaxu i seksu”. Poznajemy kilku interesujących przedstawicieli wrocławskiej bohemy, właściwie nie różniących się od tych warszawskich czy innych wielkomiejskich, razem z nimi przemierzamy miejsca, w których pozostawiają swoje piętno, które próbuję organizować, ale do końca nie wiedzą jak i po co. Nie wiedzą też czy to oni decydują, tworzą i inspirują, czy przeciwnie. Czy jakiekolwiek akcje mają sens i można mieć na coś istotny wpływ, czy „nic nie da się zrobić. Annuszka już rozlała olej”.
Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że żadne z tych pytań właściwie nie pada w „41 utonięciach” wprost i choć ogólny klimat skłania raczej do pesymistycznych refleksji, to jednak wcale tak być nie musi. Lubię, jeśli autor pozostawia między słowami trochę miejsca dla czytelnika, który może rozgościć się w nich ze swoją wrażliwością i swoim, być może nieco innym postrzeganiem spraw o jakich traktuje opowieść. Lubię jeśli inspiruje, jak chociażby w scenie z książką Malapartego.
W czasach, gdy szalenie modnym stało się pisanie i wydawanie opasłych kilkusetstronicowych tomów, nierzadko opasłych z powodu chorobliwego przerostu tkanki leksykalnej, zwyczajnie zbędnej czy wręcz szkodliwej dla zdrowego organizmu literackiego, oto ukazuje się rzecz niebywale wręcz zwięzła. „41 utonięć” Agnieszki Wolny-Hamkało liczy sobie bowiem niespełna 200 stron i już...
więcej Pokaż mimo to