Jeszcze raz, Nataszo
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- Jeszcze raz, Nataszo (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2014-11-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-11-19
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379762033
- Tagi:
- literatura polska
Natasza miała wszystko: kochającego męża, piękny dom, spektakularną karierę i własną agencję reklamową. Życie Nataszy wielu osobom mogłoby wydać się perfekcyjne i takie właśnie było… Do czasu.
"Jeszcze raz, Nataszo" to opowieść o kobiecie, która kochała zbyt mocno. Swojego odbicia i akceptacji szukała w oczach ukochanego. Teraz musi iść przez życie sama. Czy odnajdzie utracone szczęście i spokój?
To kojąca książka, która rozgrzeje serce każdej kobiety. Tytuły kolejnych rozdziałów tworzą swoisty dekalog, który powinna znać każda kobieta. Nie będziesz mogła jej odłożyć. Będziesz chciała jeszcze, jeszcze.
„Każdy związek to nieustanne pole walki. A walka staje się bezpardonowa, kiedy małżeństwo po 18 latach przechodzi do historii. Czy Natasza, bohaterka książki odnajdzie siebie, czy zatraci się w rozpamiętywaniu, wspominaniu tego, co było złe? Na te pytania odpowiada znakomita książka Karoliny Wilczyńskiej.”
Ałbena Grabowska, pisarka
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Szczęście to są tylko chwile
Nic nie trwa wiecznie, szczęście też. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Życie to ciągłe zmiany, nieustanne zawirowania i niekończąca się walka o to, by twarz zdobił szczery uśmiech, a nie sztuczny grymas. Walka ta nie zawsze jednak bywa wygrana, ale mimo to każdy z nas walczy, każdy z nas chce powiedzieć, że szczęście mu sprzyja. Cóż, czasem spotyka nas bolesna porażka, która przygniata do ziemi, podcina skrzydła. Co wtedy? Nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć sobie: „spróbuj jeszcze raz”!
Główna bohaterka czwartej powieści w dorobku Karoliny Wilczyńskiej, a pierwszej przeczytanej przeze mnie, ma na imię Natasza. Gdy ją poznajemy, przekracza już czterdziestkę i jest na życiowym zakręcie. Jej dotychczasowe życie legło w gruzach. Zawaliło się wraz z rozpadem jej małżeństwa – związku, który trwał niespełna 20 lat. Zdradzonej i porzuconej kobiecie nie pozostało nic innego, jak zacząć od nowa. Tak, łatwo to powiedzieć i napisać, ale dokonać tego, to już spore wyzwanie. Natasza po powrocie z sądu siada na tarasie, rozpala grilla i chce symbolicznie zamknąć przeszłość na klucz. W ogniu chce dokonać swoistego oczyszczenia z przeszłości. To w jej mniemaniu konieczne, by zacząć od nowa. Zatem Natasza otwiera album i wrzuca w ogień kolejne zdjęcia. Tym samym zaprasza nas na film ze swojego życia. Opowiada o nim w miarę bez emocji, szczegółowo, jakby chciała rozebrać je na czynniki pierwsze, podsumować, wyciągnąć wnioski. Jej opowieść jest pasjonująca i ciekawa. Jej życie bowiem jest dość ściśle związane nie tylko z osobami, które obdarzyła uczuciem, ale i tym, co dzieje się wokół niej. Natasza bowiem jest reprezentantką pokolenia z przełomu epok - schyłku komunizmu i rodzącego się kapitalizmu. To czasy, w których żyło się bardzo różnie, patrzyło się w przyszłość z optymizmem, łatwo dorabiało się fortun i jeszcze łatwiej się je traciło. By być na fali, by piąć się po drabinie sukcesu, trzeba było mieć tupet, szósty zmysł, ale i umieć znieść smak ryzyka.
„Jeszcze raz, Nataszo” to powieść obyczajowa w najlepszym gatunku. Napisana dokładnie tak, jak lubię. Przyciągająca czytelniczą uwagę bez reszty. To lektura okraszona emocjami, opowiadająca historię konkretnej kobiety. Dziewczyny z dobrego domu, wychowanej w rodzinie z tradycjami. A jednak Nataszka nie była do końca szczęśliwa, bo wciąż musiała spełniać oczekiwania rodziców, iść ściśle wytyczonym przez nich torem, być niczym marionetka, która tańczy tak, jak ciągną ją sznurki. Jej rodzice rzadko okazywali jej ciepłe uczucia, brakło uznania i akceptacji czy wsparcia. Zamiast tego były tylko ciągłe oczekiwania, cele, zadania do wykonania. Będąc u progu dojrzałości dziewczyna zaczęła się buntować. Chciała iść własną drogą, spełniać swoje plany. Natasza to przykład dziecka nieszczęśliwego, które mimo życia w dostatku czuje się niekochane i tresowane. Te doświadczenia położyły się cieniem na jej dorosłym życiu. Sprawiły, że bardziej żyła dla innych niż dla siebie. Chciała się podobać, zyskiwać uznanie w oczach szefa, męża, otoczenia. To, co sama czuła, zostało zepchnięte na boczny tor. Ale i w tej sytuacji nastały chwile buntu i postawienia na swoim. Rachunek za to okazał się ogromny.
Natasza to przedstawicielka pokolenia, które żyje na przełomie i wciąż musi dostosowywać się do zmieniającego się świata. To bohaterka, która jest symbolem generacji dzisiejszych czterdziestoparolatków, które zostało „posadzone” na kręcącej się bardzo szybko karuzeli zmian, która nie staje ani na chwilę i z której nie da się zejść. To też wykreowany w sposób godny pochwały portret kobiety sukcesu, która za zawodowy triumf płaci słoną cenę, rujnując sobie życie osobiste. Pochłonięta wraz z mężem pracą, zapomina o tym, co w życiu najważniejsze. O uczuciach i rodzinie, o życiu prywatnym. Nic dziwnego, że jej związek się rozpada. W tym momencie przyszło mi do głowy pewne pytanie: czy nasza bohaterka będzie umiała wyciągnąć konstruktywne wnioski? Czy zacznie od nowa na dobre? Czy sobie poradzi? Z wielką chęcią przeczytałabym o dalszych losach pani prezes Dębnickiej!
Książka jest naprawdę doskonała w swoim gatunku. Czyta się ją jednym tchem i nie sposób się od niej oderwać. Jej lektura przypomniała mi tamte czasy, w których młoda była nie tylko Natasza, ale i ja. Tu brawa dla autorki – opisała je świetnie, dokładnie i bardzo wiernie. Doskonale oddała realia wykluwającego się kapitalizmu. Pani Karolina stworzyła naprawdę nietuzinkową historię, którą gorąco polecam. Tym samym dopisuję nazwisko pisarki do listy moich ulubionych autorek tworzących literaturę kobiecą. Książkę oceniam bardzo wysoko, ale tylko taka ocena będzie moim zdaniem adekwatna i sprawiedliwa.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Oceny
Książka na półkach
- 673
- 623
- 85
- 15
- 9
- 9
- 8
- 8
- 8
- 8
Cytaty
To nie tylko sprawa wyboru, ale przede wszystkim motywacji". Jakie były moje? Czym się wtedy kierowałam?
Opinia
Nie spodziewałam się paczki, w której znalazła się ta pozycja. Owszem, byłam świadoma zbliżającej się premiery, jednak nie zwróciłam na nią zbyt dużej uwagi. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po otwarciu przesyłki zobaczyłam ją na własne oczy? Od razu zauważyłam świetne wydanie. Wydawnictwo Czwarta Strona już po raz drugi mnie zachwyca pod tym względem i mam nadzieję, że to norma, którą będziemy od nich dostawać. Piękna jest nie tylko okładka, ale też wklejka w środku. Nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o wydanie. Bardzo mnie to cieszy - lubię, jak książka przyciąga wzrok na półce, a tej nie da się przeoczyć - podobnie, jak Dworku Longbourn. Mimo to byłam troszkę przestraszona faktem, że mam ją na własność. Temat, o jakim jest, nie należy do tych, które często czytam. Bałam się, że nie dam rady przez nią przebrnąć - co według mnie jest nie do zaakceptowania. Staram się wybierać takie pozycje, by być zadowoloną z lektury. Wysoka średnia ocen na lubimy czytać zawsze bardzo mnie cieszy. Wstyd mówić, ale zignorowałam długą kolejkę książek recenzenckich i zabrałam się za Jeszcze raz, Nataszo. Z jednej strony chciałam mieć to z głowy - ten strach, z drugiej... Byłam ciekawa, jak radzi sobie kobieta, którą po tylu latach małżeństwa zostawia mąż. Nie tego się spodziewałam. A mimo to... nie zawiodłam się tak do końca.
Natasza miała wszystko. Kochającego męża, który był prezesem w dobrze prosperującej firmie, której była wspólniczką, cudowny dom i życie, którego każdy jej zazdrościł. Mimo pochodzenia z dobrej i bogatej rodziny nie łatwo jej było w młodości. Podejmowała decyzje, których jej rodzice nie popierali i musiała sobie sama radzić, bez jej pomocy. Ciągła niepewność towarzyszyła jej do chwili, gdy spotkała Darka, swojego przyszłego męża. I właśnie teraz, po osiemnastu latach małżeństwa ten mężczyzna od niej odchodzi - do młodszej. Bardzo częsty scenariusz, prawda? Nataszę poznajemy chwilę po rozprawie sądowej. Wywalczyła swoje i jest z tego dumna. Mimo wszystko nie jest szczęśliwa. Straciła męża, którego naprawdę kochała. Postanawia raz na zawsze pozbyć się tego mężczyzny ze swojego życia. Nie zostawił po sobie nic. Został jej tylko album ze zdjęciami z całego jej życia. Decyduje się na spalenie ich, co ma być jej pożegnaniem i nowym początkiem. Wspomina przy tym całe swoje życie, czego jesteśmy świadkami i towarzyszymy jej w tym - w pierwszej miłości, wątpliwościach, trudnych decyzjach, szczęśliwych latach.
Mężczyzna, którego nam przedstawia nie wygląda na takiego, który tak po prostu odchodzi po latach małżeństwa. Mimo ciągłego dążenia do zysku i dostatniego życia umiał poświęcić chwilę na trochę czułości, martwił się i dbał o kobietę, z którą planował resztę swoich dni. Owszem - nie był idealnym mężem co również doskonale widać. Trudno mi jednak było połączyć postać Darka z rozprawy sądowej z tym chłopakiem i mężczyzną, który żyje we wspomnieniach Nataszy. Dręczyło mnie to przez całą lekturę. Lekturę, którą początkowo bardzo męczyłam. Czasy, w których dorasta bohaterka, mimo wszystko są mi nieznane a do tego nie przepadam za historiami z okresu komunizmu. Gdy już ten okres jej życia minął, wciągnęłam się w lekturę.
Decyzje Nataszy były dla mnie trudne do zrozumienia. Po skończeniu uznałam, że większość winy za ten rozwód leży jednak po jej stronie. Pewnie w większości odezwie się teraz pierwiastek feminizmu, jednak ja zwykle staram się patrzeć obiektywnie. No, chyba, że chodzi o mój związek, czego mój chłopak nie potrafi mi nie wypominać. Dałam się zwieść gatunkowi, jakiemu przypisano tą pozycję. Spodziewałam się historii o tym, jak to bohaterka znajduje nową miłość i powoli zaczyna żyć na nowo. Nic bardziej mylnego. Nie jest to literatura kobieca w powszechnym znaczeniu tych słów. Autorka przeprowadza bardzo wnikliwą analizę psychiki Nataszy. Sama bohaterka przygląda się swojemu życiu, wynajduje błędy i zaczyna rozumieć. Nie czułam żadnej więzi z Nataszą ani nienawiści do Darka. Do pewnej chwili, pewnego zdania, które wypowiedział. Kocham ją, a za pięć miesięcy będę ojcem. Nie zrozumiecie teraz, dlaczego tak bardzo mnie to poruszyło i sprawiło, że na postać tego mężczyzny zaczęłam patrzeć ze zmrużonymi oczami. Nie pozbawię Was tej przyjemności z lektury i nie zdradzę, o co mi teraz chodzi. Kiedy już skończycie czytać - zrozumiecie.
Autorka zaskoczyła mnie swoją powieścią. Jak już pisałam - spodziewałam się czegoś innego. Troszkę mnie to zaskoczyło. Początkowo wcale nie pozytywnie. Dopiero później zaczęłam z ciekawością poznawać życie Nataszy i cieszy mnie, że moja imienniczka zdecydowała się właśnie na taką formę. Sprawiła, że po skończeniu lektury chciało mi się płakać. A, że skończyłam ją niecałe dwadzieścia minut temu - dalej szklą mi się oczy. W głowie siedzą mi pytania: okej, ale jak ona sobie teraz poradzi? Co ona zrobi? Co ja bym zrobiła na jej miejscu? Zawsze wydawało mi się, że po ślubie partnerzy są już razem na zawsze. Wiem, dziecięce podejście do życia, jednak ja zawsze święcie wierzyłam w szczęśliwe zakończenie. A może on wróci? Chciałabym przeczytać kontynuację i tutaj zwracam się bezpośrednio do autorki. Chcę poznać ciąg dalszy, chcę na własne oczy zobaczyć, że sobie radzi! Jak widać zbliżyłam się do bohaterki bardziej, niż sądziłam.
Te dziesięć krótkich rozdziałów wzbudzało we mnie różne uczucia. Z nienawiści do ojca Nataszy do ogromnej sympatii; z podziwu dla Darka do zwykłej pogardy. Mimo, że do połowy byłam trochę niezadowolona z lektury ostatnie strony czytałam z zapartym tchem. Nie wszystkie książki wywołują w czytelniku tyle uczuć - są one specjalne, trzeba je doceniać. I nie, ta książka wcale nie powinna być w kategorii literatury kobiecej. Zastanawiam się, czy nie wcisnąć jej siłą swojemu chłopakowi. Niech zrozumie co zrobi, jeśli po tylu latach małżeństwa po prostu odejdzie. Wszyscy mężczyźni powinni przeczytać książkę Karoliny Wilczyńskiej. Ci bez wyrzutów sumienia może w końcu je poczują, ci zdradzający może w końcu przestaną? Obudził się we mnie duch sufrażystek co nie bardzo mnie cieszy. Nie jestem zwolenniczką feminizmu - zabijcie. Mam dosyć przestarzałe poglądy w tej sprawie. Najchętniej ciągle chodziłabym w krochmalonych sukniach - ale peruki sobie darujmy. Więc niech panów nie odstrasza typowo kobieca okładka. Lektura tej książki wyjdzie im tylko na dobre.
Nigdy wcześniej nie czytałam takiej historii. Może dlatego, że drugiej takiej nie ma. A może dlatego, że to raczej nie jest mój ulubiony gatunek. Nie wiem. Tak czy inaczej mimo tych tęsknych spojrzeń w stronę półki z fantastyką przy początku lektury, jestem zadowolona, że wydawnictwo sprawiło mi ten mały prezent. Niby ta paczka niczym nie różniła się od tych, które ciągle przynosi listonosz. A jednak. Poruszyła mnie głęboko. Wystarczyło jedno zdanie. Nie wiem, czy jestem teraz w stanie zacząć czytać coś innego. Lista jest długa, weekend trzeba wykorzystywać, by nadrabiać zaległości. A, że w szkole również mam niemałe - trzy dni chodzenia po lekarzach nie obyły się bez opuszczania zajęć - jutrzejszy dzień również jest pod znakiem nadrabiania, ale całkiem innego. Poniedziałkowy sprawdzian z angielskiego również sprawia, że z jutrzejszego czytania nici. Tak więc końcówka dzisiejszego dnia jest końcówką czytania w tym tygodniu. A ten niemały kac książkowy chyba mi na to nie pozwoli.
Może moja końcowa ocena nie jest zbyt obiektywna, ale... Czy recenzenci są od wystawiania obiektywnych ocen? Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamień.
Nie spodziewałam się paczki, w której znalazła się ta pozycja. Owszem, byłam świadoma zbliżającej się premiery, jednak nie zwróciłam na nią zbyt dużej uwagi. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po otwarciu przesyłki zobaczyłam ją na własne oczy? Od razu zauważyłam świetne wydanie. Wydawnictwo Czwarta Strona już po raz drugi mnie zachwyca pod tym względem i mam nadzieję, że...
więcej Pokaż mimo to