Alfabet Salonu

Okładka książki Alfabet Salonu
Krzysztof Feusette Wydawnictwo: Fronda publicystyka literacka, eseje
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2014-09-10
Data 1. wyd. pol.:
2014-09-10
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364095399
Tagi:
Salon Feusette Fronda Wojewódzki
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki W sieci, nr 30 /2014 Krzysztof Feusette, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Dorota Łosiewicz
Ocena 2,0
W sieci, nr 30... Krzysztof Feusette,...
Okładka książki Dyktatura gender Benedykt XVI, Adam Bujak, Waldemar Chrostowski, Krzysztof Feusette, Henryk Hoser, Gabriele Kuby, Dariusz Oko, Leszek Sosnowski, Aleksander Stępkowski
Ocena 4,6
Dyktatura gender Benedykt XVI, Adam ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
52 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
63
60

Na półkach: ,

Od dawna chciałem napisać podsumowanie mojej czytelniczej przygody z tzw. „tygodnikami prawicowymi”, ale zamiast tego mogę to zrobić pzy okazji mojej recenzji tej książki. Krzysztofa Feusette’a znam od czasu początków tygodnika „Uważam Rze”, w którym to pan Krzysztof pisał aż do czasu „zbombardowania” tegoż tygodnika przez Grzegorza „Hajdabombera” Hajdarowicza. Dziennikarze tego zasłużonego tygodnika prawicowego podzielili się na dwa konkurencyjne pro-PiSowskie obozy dziennikarskie, czyli „Do Rzeczy” oraz „wSieci” (ze względów prawnych zamieniony później na „Sieci”), które od tamtej pory rywalizowały ze sobą w poziomie podlizywania się partii pretendującej do rządów i później już rządzącej. Krzysztof Feusette trafił do tego drugiego tygodnika. Przez kilka lat regularnie czytywałem oba pisma, choć tygodnik „wSieci” od początku wydawał mi się mniej ambitny, kierowany do mniej wymagającego czytelnika i mniej obiektywny, bardziej „tanio-efekciarski”. Dziś oba te tygodniki opiniotwórcze, które pisarz Tomasz Gryguć nazywa „Od Rzeczy” i „wŚmieci” olewam i szkoda mi na nie czasu. Ale do czego zmierzam... Otóż ze względu na wiele lat spędzonych na lekturze tygodników, do których autor książki „Alfabet salonu” pisał swoje felietony, jestem dziś w stanie powiedzieć o nim więcej niż przypadkowy czytelnik, wielbiciel PiS albo osoba, która pana Krzysztofa zna bardziej z popularnego programu TVP Info „W tyle wizji” niż z felietonów. Są to niestety dla fanów Prawa i Sprawiedliwości oraz prasy temu obozowi sprzyjającej fakty niemiłe. Od razu napiszę, że niełatwo jest przyznać, że osoba, którą przez długi okres czasu ceniłem, nie jest tym, kim wydawała się być. Może gdybym czytał tę książkę w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i PSL, na wszystko patrzyłbym inaczej. Okazuje się jednak, że czas robi swoje i książki polityczne napisane przed zmianami władzy można obiektywniej zrecenzować, znając realia czasów, w których zostały napisane oraz późniejsze, za to nie warto rzucać się na nie zaraz po ich promocji. No i tak to nagrodzony „Złotą Rybą” felietonista, który w mrocznych czasach rządów „jawnej zdrady narodowej” wydawał mi się osobą odważną - bo stosunkowo młodą, z karierą przed sobą, a jednak dla tamtej totalniackiej władzy bezwzględnie krytyczną i rzekłbym nawet „pyskatą” – co w tamtych czasach było aktem odwagi i możliwym przekreśleniem swojej kariery dziennikarskiej, bowiem media należały do zblatowanych z władzą właścicieli ­– okazał się, przykro mi to stwierdzić, „dziennikarską prostytutką”. Jest mi obojętne, że nierzadko dla widzów „W tyle wizji” jest on chamski, że człowiek ten nie ma w sobie nawet odrobiny pokory, ale jednego faktu zignorować nie mogę i dlatego też użyłem tego brzydkiego epitetu. Otóż proszę sobie wyszukać na kanale YouTube hasła „Oficerowie propagandy "Dobrej Zmiany" na straży zamilczania pewnych faktów”, aby raz i na zawsze naocznie i nausznie przekonać się, jacy są ci pożal się Boże prawicowi i niepokorni dziennikarze. Przy okazji „POPiS” dała też Dorota Łosiewicz, która jest felietonistką tego samego tygodnika. Oboje na wizji spławili dzwoniącego do studia z Kanady Polaka, który zaalarmował opinię publiczną w Polsce o zagrażającej nam ustawie „uroszczeniowej” nr 447. Dziennikarze słysząc, że chodzi o cokolwiek związanego z żydowską diasporą, od razu spławili i ośmieszyli widza, po czym za parę dni inny dziennikarski lokaj PiS, Stanisław Janecki alarmował o tej ustawie, tyle że stało się to dopiero, kiedy mleko się rozlało i do sprawy w końcu trzeba się było odnieść, bo w Polsce zaczęło być o tej ustawie głośno. Odcinków „W tyle wizji” widziałem mnóstwo, więc swoje negatywne zdanie na temat prowadzących podtrzymuję i opieram na kilku latach obserwacji.
I tu dochodzimy to zasadniczego pytania, a mianowicie – czy w takim wypadku, kiedy nie ufamy już dziennikarzowi i wiemy, że nie tylko nie jest obiektywny, ale jest służalczy wobec władzy, nawet w przypadku, kiedy owa służalczość czasami uderza w interes naszego narodu, jego książkę powinno się spalić, wyrzucić, oddać albo po prostu sobie ją darować, bo nie warto jej wcale czytać? Niezupełnie, bo świat nie jest czarno-biały i cokolwiek byśmy sądzili o redaktorze Krzysztofie z nazwiskiem trudnym do napisania albo o jego koledze Rafale Ziemkiewiczu, to ich krytyka opozycji (dawniej rządu) potrafi być dosadna, zazwyczaj jest prawdziwa, często zabawna i chyba właśnie o to chodzi. Czy warto wspierać takich twórców, skoro wiemy, że nie są do końca godni zaufania? To już kwestia indywidualna. Nie chciałbym zniechęcać ludzi do „Alfabetu Salonu”, bowiem Krzysztof Feusette nierzadko „dowala” dziennikarskim kłamcom i manipulatorom w sposób rzetelny, cytując ich kłamstwa i dając przykłady ich manipulacji. Problem w tym, że od czasu napisania tej książki, opozycja zamieniła się miejscem z ówczesną władzą i po latach widać, jak wiele z zarzutów, pan autor mógłby przypisać sam sobie i swojemu „prawicowemu” środowisku.

Od dawna chciałem napisać podsumowanie mojej czytelniczej przygody z tzw. „tygodnikami prawicowymi”, ale zamiast tego mogę to zrobić pzy okazji mojej recenzji tej książki. Krzysztofa Feusette’a znam od czasu początków tygodnika „Uważam Rze”, w którym to pan Krzysztof pisał aż do czasu „zbombardowania” tegoż tygodnika przez Grzegorza „Hajdabombera” Hajdarowicza. Dziennikarze...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    62
  • Chcę przeczytać
    46
  • Posiadam
    30
  • 2018
    2
  • Publicystyka
    2
  • Ulubione
    2
  • Literatura polska (współczesna)
    1
  • 2021
    1
  • Literatura faktu, reportaże
    1
  • Polityka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Alfabet Salonu


Podobne książki

Przeczytaj także