Niezmiernie ucieszył mnie fakt, iż wbrew pozorom nie jest to komiks superbohaterski. O wiele bliżej mu do opowieści przygodowej bądź urban fantasy. Pomysł fabularny, jak przystało na opowieść czerpiącą garściami z mitologii greckiej, jest stary jak świat... Zeus, stary babiarz, uwiódł i zapłodnił kolejną białogłowę. Tym razem padło na biedną Zolę z pipidowa mniejszego w amerykańskiej Wirginii. O wszystkim dowiedziała się Hera, która w przypływie zazdrości wyruszyła na kolejną krucjatę uprzątania świata z bękartów swego ślubnego. Mniej więcej połowa mitów greckich opiera się na owym schemacie... Jednak tym razem do akcji wkracza Hermes, który postanawia uratować nieszczęsną Zolę wplątując w to całe zamieszanie córkę królowej Amazonek Hipolity, Dianę, zwaną przez marnych człowieków Wonder Woman.
Scenarzysta Brian Azzarello spisał się wręcz rewelacyjnie. Świetne dialogi, wspaniale przedstawione wizerunki greckich bogów. Cud, miód, malina... Do tego dochodzą świetne rysunki Cliffa Chianga (pierwsze cztery rozdziały) i niestety sporo słabsze Tony'ego Akinsa (ostatnie dwa części). Bardzo ciekawe kreacje Olimpijczyków, poza jednym wyjątkiem... Posejdon wygląda jak przerośnięty wieloryb z pyskiem morsa, do którego przyczepiono pełno macek i muszel... Kwintesencja kiczu...
Mino wszystko jednak całość prezentuje się bardzo zachęcająco. Polecam.

Niezmiernie ucieszył mnie fakt, iż wbrew pozorom nie jest to komiks superbohaterski. O wiele bliżej mu do opowieści przygodowej bądź urban fantasy. Pomysł fabularny, jak przystało na opowieść czerpiącą garściami z mitologii greckiej, jest stary jak świat... Zeus, stary babiarz, uwiódł i zapłodnił kolejną białogłowę. Tym razem padło na biedną Zolę z pipidowa mniejszego w...