Limanowa 1914

Okładka książki Limanowa 1914 Wacław Polakiewicz
Okładka książki Limanowa 1914
Wacław Polakiewicz Wydawnictwo: Bellona Seria: Historyczne Bitwy powieść historyczna
210 str. 3 godz. 30 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Seria:
Historyczne Bitwy
Wydawnictwo:
Bellona
Data wydania:
2014-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-01-01
Liczba stron:
210
Czas czytania
3 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788311133310
Tagi:
Historyczne Bitwy I Wojna Światowa
Średnia ocen

5,1 5,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,1 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
57
57

Na półkach:

przeczytałem wszystkie napisane przez moich poprzedników opinie (6); wydają mi się zbyt krytyczne. Że gawędziarska narracja, że dygresje, że stronnicza, że arogancko-nieomylna, że wodolejska, że niekompetentna, że braki, że nie ma map. Z większością się zgadzam (za wyjątkiem tego że wodolejska i niekompetentna, nie zauważyłem),ale nie przedstawiłbym ich w aż tak kategorycznej formie i z tak niskimi ocenami, sugerującymi, że książka jest w zasadzie bezwartościowa.

To nie jest praca naukowa, tylko popularyzatorska. Faktycznie ton jest na ogół zbyt osobisty i proaustriackie sympatie autora bywają irytujące, ale z nawiązką rekompensuje to niezwykle szczegółowa narracja. Na wielu stronach mówi się nie tyle o poszczególnych wsiach, ale wręcz o ich przysiółkach. Dla każdego, kto schodził Beskid Wyspowy, większość nazw wywołuje jakieś wspomnienia. Bardziej niż subiektywizm złościł mnie raczej brak dokładnych map. Skoro autor był tak drobiazgowy w opisie działań bojowych, to ja bym chciał mapę z frontem od Trzemeśni po Przełęcz Zasańską (a nie od Kłajpedy po Rumunię). A tak to spędziłem 3 (miłe) wieczory wyciągając z szafy doszczętnie przetarte i podate mapy turystyczne.

Dla porządku dodam, że autorzy historiograficznej recenzji w Przeglądzie Wojskowo-Historycznym, Jarosław Centek i Sławomir Kułacz, wręcz zmiażdżyli tą książkę, zob. https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Przeglad_Historyczno_Wojskowy/Przeglad_Historyczno_Wojskowy-r2015-t16_(67)-n4_(254)/Przeglad_Historyczno_Wojskowy-r2015-t16_(67)-n4_(254)-s220-228/Przeglad_Historyczno_Wojskowy-r2015-t16_(67)-n4_(254)-s220-228.pdf.

przeczytałem wszystkie napisane przez moich poprzedników opinie (6); wydają mi się zbyt krytyczne. Że gawędziarska narracja, że dygresje, że stronnicza, że arogancko-nieomylna, że wodolejska, że niekompetentna, że braki, że nie ma map. Z większością się zgadzam (za wyjątkiem tego że wodolejska i niekompetentna, nie zauważyłem),ale nie przedstawiłbym ich w aż tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5
6

Na półkach: , ,

Pozycja ta jest w zasadzie hołdem dla Austro-Węgier. O ile taka postawa nie jest mi specjalnie obca, ani nie kłóci się z moim poglądem na historie, to tytuł traktujący konkretnie o danej bitwie nie jest odpowiednim miejscem do takowej prezencji poglądów. Powiązana z tym stanem rzeczy nijakość informacji dotyczących w mniejszym stopniu strony niemieckiej, oraz w większym, strony rosyjskiej, a także niewielka objętościowo bibliografia czy specyficzne podejście autora, nacechowane ,,nieomylnością'' i brakiem bardziej krytycznego podejścia do tematu, doprowadziły do powstania swego rodzaju wzoru, jak nie powinny wyglądać książki z tej serii. Uczciwie pragnę jednak przyznać, że piszę to wszystko z bólem, gdyż książkę czytało się relatywnie lekko, a i wartość merytoryczna sama w sobie jest poprawna i szczegółowa. Wszystko to jednak przepada w niepoprawnej formie i absurdalnie subiektywnej, narzucanej czytelnikowi, narracji.

Pozycja ta jest w zasadzie hołdem dla Austro-Węgier. O ile taka postawa nie jest mi specjalnie obca, ani nie kłóci się z moim poglądem na historie, to tytuł traktujący konkretnie o danej bitwie nie jest odpowiednim miejscem do takowej prezencji poglądów. Powiązana z tym stanem rzeczy nijakość informacji dotyczących w mniejszym stopniu strony niemieckiej, oraz w większym,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
367
132

Na półkach:

Niestety książka rozczarowuje.
Autor był (ponieważ niestety już nie żyje) historykiem zajmującym się górami, kustoszem w Muzeum Tatrzańskim i przewodnikiem
górskim. To ostatnie niestety bardzo wpływa na narrację książki, jest ona bowiem "gawędą" o bitwie, aniżeli pracą stricte historyczną.
Wtręty gawędziarskie bardzo przeszkadzają w lekturze i część z nich jest po prostu bzdurna ("wyobraźmy sobie...", gdzie nie ma co sobie wyobrażać, tylko przedstawić suche fakty!).
Widoczna jest wielka sympatia autora do Węgrów, którzy mieli jakoby nienawidzić Rosjan za stłumienie Wiosny Ludów, a w rzeczywistości węgierscy żołnierze szli walczyć za swój kraj... o armii carskiej autor zaś wyraża się bardzo niepochlebnie, zaniżając jej potencjał bojowy.
W tekście jest wiele niepotrzebnej stylizacji (nieszczęsne "mitraliezy" czy "maszingwery" na określenie ckm-ów).
W pracy nie ma żadnej mapy bitwy (!),przez co odejmuję 1,5 punktu. Jest to ewidentne niedopatrzenie redaktorów książki.
Podsumowując, jedynie czwóreczka. Przeczytać może fan I WŚ, zaś pozostałym radzę skierować swój wzrok w inną stronę.

Niestety książka rozczarowuje.
Autor był (ponieważ niestety już nie żyje) historykiem zajmującym się górami, kustoszem w Muzeum Tatrzańskim i przewodnikiem
górskim. To ostatnie niestety bardzo wpływa na narrację książki, jest ona bowiem "gawędą" o bitwie, aniżeli pracą stricte historyczną.
Wtręty gawędziarskie bardzo przeszkadzają w lekturze i część z nich jest po prostu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
28
26

Na półkach: ,

Książka pełna wodolejstwa, obnażająca przy tym braki wiedzy jej Autora, dotyczące przebiegu I wojny światowej, nawet na froncie wschodnim. Poprzekręcane nazwiska, zmanipulowane interpretacje wydarzeń, jednym słowem katastrofa. Dla zainteresowanych podaję linka do mojej wideorecenzji tej publikacji: https://www.youtube.com/watch?v=3ecrdTYfUew

Książka pełna wodolejstwa, obnażająca przy tym braki wiedzy jej Autora, dotyczące przebiegu I wojny światowej, nawet na froncie wschodnim. Poprzekręcane nazwiska, zmanipulowane interpretacje wydarzeń, jednym słowem katastrofa. Dla zainteresowanych podaję linka do mojej wideorecenzji tej publikacji: https://www.youtube.com/watch?v=3ecrdTYfUew

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach: ,

Zachęcony tytułem straciłem czujność, i kupiłem. Pozycji traktujących o bitwach z czasów I Wojny Światowej u nas jak na lekarstwo, więc... Pobieżne przekartkowanie podczas marszu do domu wzbudziło pewien niepokój, ale myślę sobie, może trafiłem na „słabsze strony” w książce? Po kolacji się zobaczy.

Wstęp dał nadzieję, że pozycja będzie na temat, i dobra. Niestety, im dalej w tekst, tym gorzej... Pierwszy rozdział zaczyna równię pochyłą, skrótowo o armiach biorących udział w walkach, tak samo skrótowo o początku wojny i przebiegu działań na obu frontach. No dobrze, pozycja jest o „Limanowej 1914”, więc co się czepiać. Na stronie 23-ej mamy pierwszy kwiatek, pozwolę sobie zacytować: „Nieco więcej powiemy o armii austro-węgierskiej, bowiem to przede wszystkim ją będziemy obserwować, a także głównie jej oczyma patrzeć na zmienną sytuację i z jej punktu widzenia wydawać sądy. Oczywiście czyjś punkt widzenia trzeba obrać, a w okresie opisywanym polska myśl niepodległościowo-patriotyczna wraz z polskim czynem zbrojnym usytuowała się w logiczny* sposób po stronie austro-węgierskiej, zresztą nie tylko w Galicji. Poza tą orientacją pozostali tylko endecy z Ligii Narodowej oraz ugodowi lojaliści”.
* – podkreślenie i pogrubienie moje. Hmmm, bardzo ciekawe, dlaczego „logiczne” było postawienie na trupa, jakim była już monarchia habsburska. Ciekawe, czy autor pamięta, na którą stronę frontu uciekali w roku 1917 ci, którzy tak „logicznie” postawili na kartę cesarską i królewską. I kto internował tych, co nie uciekli.... Na stronie 25-ej mamy kolejne „trafne” stwierdzenie autora: „Cóż bowiem winien był prosty żołnierz rosyjski”. Nie bardzo wiem czemu miałby być winien, z kart książki to nie wynika. No chyba, że przyjąć punkt widzenia autora, omówiony niżej. Dobrze, że autor raczył zauważyć, że w armii carskiej służyli również Polacy, dobre i to. Potem trochę o tym, jak to von Hotzendorf w swej przenikliwości nie podzielił opinii Hindenburga, i tym samym uratował nie tylko Śląsk, ale i Państwa Centralne przed klęską już w 1914 roku. Dla zdziwionych powiem, że to nie niemiecka ofensywa w skrzydło „Walca Parowego” zatrzymała ów walec w bitwie łódzkiej, tylko armia habsburska pod Limanową.

Daruję sobie dalszy opis tego co w książce. Autor pała wielką miłością do monarchii rządzonej przez Franciszka Józefa, wolno mu. O niemieckim sojuszniku Wiednia tyle ile jest to absolutnie koniecznie, i to wtedy gdy nie da się uniknąć ich udziału w walkach. A tak w ogóle, to niemiecka propaganda zrobiła swoje, i zepchnęła w niepamięć wieści o wielkich zwycięstwach c.k. armii. Bezczelni... O stronie rosyjskiej mało konkretnie, za to autor daje upust swojej fantazji, często a gęsto pisząc o „masach” wojska, które „zapewne” gnano do przodu ogniem karabinów maszynowych, ewentualnie „pojono gorzałką”. A tak w ogóle, jak nie rabują, to gwałcą, napastują i tym podobne, choć widać, że niezbyt konsekwentnie, bo raz tak, a raz nie. No i żeby czytelnik się nie zapomniał z kim walczyli cesarsko-królewscy żołnierze, co kilkanaście stron autor określa armię rosyjską zwrotem „nas mnoho”...

A i bym zapomniał. Sporo jest o żołnierzach narodowości węgierskiej. Walczyli dzielnie, ponosząc krwawe ofiary, ale kto by zgadł dlaczego? Ano dlatego, że przyświecał im duch powstańców „Wiosny Ludów” i chęć zemsty na Rosjanach, którzy pod wodzą Paskiewicza pomogli zdławić węgierski zryw narodowy. Ciekawe, że autor ani razu nie wspomniał, kiedy i przeciw komu wybuchł ten zryw. Ot, walczyli sobie Węgrzy z kimś tam, i znowu przyszli Moskale, i powstanie zdławili. Więc się Węgrzy mszczą na potęgę. Za to ani słowa o powszechnej w armii c.k. „psychozie szpiegowskiej”, która objawiała się wieszaniem kto się nawinął, bo „zapewne szpieg”. Ot, skoro Rusin, to pewnie Ruski, więc to jego wina.

Bibliografia wygląda imponująco, w tekście tego zbyt nie widać. Szczególnie co do strony rosyjskiej. Są aneksy, czyli fragmenty artykułów z lokalnej prasy, i kronika jednej z tamtejszych parafii. Map jest zaledwie cztery, i na żadnej nie znajdziemy Limanowej, jest tylko literka L. Najmniejsza skalą z map obejmuje tereny od Szreniawy do Rudawki i od Pilicy do Krakowa. Ot paradoks... Jest słowniczek nazw geograficznych, ale niewiele ratuje to sytuację.

Stanowczo odradzam kupno tej pozycji. Książka w zamyśle autora miała przypomnieć zwycięstwo armii habsburskiej, i rozjaśnić obraz bitwy. Moim zdaniem, o zwycięstwie przypomina, ale obraz bitwy zaciemnia jeszcze bardziej.

Zachęcony tytułem straciłem czujność, i kupiłem. Pozycji traktujących o bitwach z czasów I Wojny Światowej u nas jak na lekarstwo, więc... Pobieżne przekartkowanie podczas marszu do domu wzbudziło pewien niepokój, ale myślę sobie, może trafiłem na „słabsze strony” w książce? Po kolacji się zobaczy.

Wstęp dał nadzieję, że pozycja będzie na temat, i dobra. Niestety, im dalej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
286
67

Na półkach: ,

Jako znafca amator chistoryk I wojny światowej , o bitwie pod Limanową nie wiedziałem nic.
I tutaj pojawia się wielki plus. Wprowadzenie i geneza bitwy są bardzo jasne i zrozumiałe. Ogólnie rzecz biorąc cała książka taka jest. Myślę ,że napisanie ciekawej lektury ,gdzie na każdej stronie należy wspomnieć o ruchach wojsk to wyczyn nie lada. A jednak się udało i to tak starannie ,że książka ta może posłużyć jako doskonały przewodnik po okolicach bitwy dla zafascynowanych rokiem 1914 turystów. Czytając opisy ,a zwłaszcza podsumowanie ,które jest niesamowicie przejmujące ,miałem wrażenie ,że pan Wacław Polakiewicz to staruszek urodzony w Austro-Węgrach ,który z trwoga ,ale i lekką nutką nostalgii wspomina swoje przeżycia jako żołnież C.K. Armii pod Limanową. Ot takka subtelna stronniczość autora .

Jako znafca amator chistoryk I wojny światowej , o bitwie pod Limanową nie wiedziałem nic.
I tutaj pojawia się wielki plus. Wprowadzenie i geneza bitwy są bardzo jasne i zrozumiałe. Ogólnie rzecz biorąc cała książka taka jest. Myślę ,że napisanie ciekawej lektury ,gdzie na każdej stronie należy wspomnieć o ruchach wojsk to wyczyn nie lada. A jednak się udało i to tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
228
58

Na półkach: , ,

Co do najważniejszej części - opisu operacji łapanowsko-limanowskiej, nie mam większych zastrzeżeń. Porządny, szczegółowy, ale bardzo dobrze skonstruowany opis bitwy.
Ciekawie jest natomiast przed i po bitwie. Nie potrafię zrozumieć dlaczego autor, choć na początku zaznaczył, iż nie chce skupiać się na dygresjach, uznał, że dla zrozumienia bitwy limanowskiej konieczna jest wiedza o walkach na froncie zachodnim i w Prusach... Sporo jest innych dygresji, porównań, nawiązań literackich i do teoretyków wojny (często powtarzający się Clausewitz),a także rozważania zahaczające o historię alternatywną. Ogólnie jednak czyta się całość bardzo dobrze, dygresje, choć czasami wzbudziły uśmiech na moich ustach - jakimi ścieżkami poszły myśli autora, natomiast zachowują odpowiednie proporcje.
Dodatkowo na pochwałę zasługuje kalendarium IWŚ oraz słowniczek - aczkolwiek nie idealne, lepiej że są niż gdyby ich nie było. Jest także kilka mapek jednak zupełnie nie rozumiem ich sensu. Najbardziej szczegółowa dotyczy bitwy krakowskiej, z kolei te z operacji limanowskiej obrazują cały front wschodni od Prus po Karpaty Wschodnie. Przydałaby się przynajmniej jedna obejmująca bezpośrednie tereny działań...

Co do najważniejszej części - opisu operacji łapanowsko-limanowskiej, nie mam większych zastrzeżeń. Porządny, szczegółowy, ale bardzo dobrze skonstruowany opis bitwy.
Ciekawie jest natomiast przed i po bitwie. Nie potrafię zrozumieć dlaczego autor, choć na początku zaznaczył, iż nie chce skupiać się na dygresjach, uznał, że dla zrozumienia bitwy limanowskiej konieczna jest...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    36
  • Chcę przeczytać
    28
  • Posiadam
    25
  • Historia
    4
  • historia
    3
  • Historyczne Bitwy
    3
  • I wojna światowa
    2
  • Polska
    1
  • Ebook
    1
  • Ulubione
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Limanowa 1914


Podobne książki

Przeczytaj także