Testy
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Testy (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Testing
- Wydawnictwo:
- YA!
- Data wydania:
- 2014-10-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-10-08
- Data 1. wydania:
- 2013-06-04
- Liczba stron:
- 381
- Czas czytania
- 6 godz. 21 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328014138
- Tłumacz:
- Janusz Maćczak
- Tagi:
- Janusz Maćczak dystopia postapokalipsa literatura amerykańska przyszłość
Osiemnaście Kolonii stworzonych po nuklearnej apokalipsie Seven Stage War to rzeczywistość, w której młodzi ludzie przechodzą testy, aby trafić na elitarny uniwersytet. Kształci on naukowo-polityczną elitę społeczeństwa. Stawką w zmaganiach jest życie lub śmierć.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Homo homini lupus est*
Kiedy brałem do ręki powieść „Testy” pióra amerykańskiej pisarki Joelle Charbonneau, pierwszą część cyklu pod tym samym tytułem, miało być to zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, zupełnie mi dotąd nieznanej. Niezbyt się do tej lektury paliłem, gdyż, szczerze mówiąc, tytuł w ogóle mnie nie pociągał, a notka na okładce również mnie nie zaintrygowała.
Dowiadujemy się z niej, iż Wojna Siedmiu Faz obróciła większość Ziemi w jałowe zgliszcza. Niedobitki trudzą się, często trapione chorobami, biedą i głodem, by przeżyć, zapewnić trwanie gatunku ludzkiego i zbudować takie jutro, w którym podobny do ostatniego kataklizm już się nie powtórzy. Kolonia Pięciu Jezior to mała enklawa ludzka na terenie zwanym przed Wojną Krainą Wielkich Jezior, która radzi sobie wyjątkowo dobrze. Jej mieszkańcy starają się nie tylko przeżyć, ale i zrewitalizować coraz to większe tereny wokół osady ku pożytkowi swojemu i przyszłych pokoleń.
Główną bohaterką opowieści jest Cia Vale, która właśnie ukończyła edukację w szkole w swej osadzie. Okazuje się jednak, że wraz z kilkoma innymi dzieciakami osiągnęła sukces w historii swej wsi od wielu lat bezprecedensowy – zakwalifikowali się do Testów, czyli tajemniczych egzaminów wstępnych na Uniwersytet, jedyną uczelnię wyższą, która zarazem jest przepustką do władzy, wiedzy i zrealizowania wszelkich możliwych do spełnienia marzeń.
Przed wyjazdem na egzaminy Cia otrzymuje od ojca ostrzeżenie, by nie ufała nikomu. Na tym notka kończy. Z jednej strony to świetnie, gdyż nie powiela karygodnego błędu większości dzisiejszych wydań, w których na okładkach nagminnie się spojleruje, a w najlepszym wypadku zdradza zdecydowanie zbyt wiele. Tym razem jednak chyba przeciągnięto w drugą stronę i dlatego nie spieszyłem się z rozpoczęciem lektury. Dodam więc, że miss Vale dokładnych wyjaśnień nie otrzymuje, gdyż rodzicielowi, również absolwentowi Uniwersytetu, wymazano pamięć w części dotyczącej Testów i jedyne, co mu z nich w głowie pozostało, to mroczne koszmary senne rodem z horrorów.
Od pierwszych chwil książka wciąga niesamowicie. Już dawno żadna tak na mnie nie podziałała. Nawet prześwietne powieści „Pieśni Lodu i Ognia” Martina tak mnie nie wessały. Początkowo urzeka klarowna i oryginalna wizja postapokaliptycznego świata wykreowana przez Joelle Charbonneau, dużo bardziej przekonująca i spójna niż choćby w kultowej „Drodze” McCarthy’ego. Jednak szybko dystopijne klimaty przestają być głównym atutem. Na pierwsze miejsce wysuwa się coraz to większa ciekawość budząca się w czytelniku. Jaka tajemnica tkwi w tych Testach? Co się za tym wszystkim kryje? I nagle nastaje ten moment, w którym, kończąc jedną stronę, mamy już tylko pragnienie – przeczytać jeszcze choć jedną następną.
Od lat, choć trafiło mi się w tym czasie wiele rewelacyjnych lektur, nawet takich, do których co pewien czas powracam, nie zdarzyło mi się, jak to bywało w młodości, zarwać nocy dla książki. A „Testom” się to udało.
Oczywiście nie ma róży bez kolców. Żeby nie było, że oślepłem z wrażenia, trzeba zaznaczyć, że pewnych drobnych niedociągnięć można się dopatrzyć, jak choćby powszechności wyrobów z drewna w świecie zniszczonym i wyjałowionym. To jednak tylko drobiazgi, które nie są w stanie zepsuć ogólnego wrażenia, które jest porażające. To chyba jedna z najlepiej skonstruowanych dystopii, z jakimi się spotkałem.
Moim zdaniem sukcesu Martina i jego powieści fantasy nie należy upatrywać w oryginalności materialnego świata, który wykreował, pomimo jego kompletności, spójności i obrazowości. Realizm socjologiczny to jego atut. Cecha, której tak brakowało twórczości innych klasyków gatunku, choćby Tolkienowi, i co sprawiło, że przed Martinem fantasy była poniekąd symbolem infantylności. Podobnie jest z „Testami”. Powieść Charbonneau nazwałbym fantastyką psychologii społecznej; przypomina mi fascynujące eksperymenty Zimbardo. I nie mam na myśli tych najgłośniejszych, czyli związanych z „Efektem Lucyfera” i stanfordzkim eksperymentem więziennym, ale te znacznie bardziej przerażające w swej wymowie, jak choćby wykład o dobrym Samarytaninie*.
Przeciętny człowiek nie dopuszcza do siebie myśli, że wielcy zbrodniarze, choćby nazistowscy, najczęściej byli bardziej normalni i zdrowi psychicznie niż większość z nas. „Testy” stawiają pytania o to, czy dobrzy, przyjaźni i wrażliwi ludzie pozostaną takimi, gdy realia zmienią się ze zwykłych, w których wiadomo co dobre, a co złe, w takie, których dotąd nawet nie potrafili sobie wyobrazić. Czy w sytuacjach, o których nigdy nie słyszeli i nie mają żadnych wytycznych, jak się zachować, zachowają się w pełni tego słowa po ludzku, czy też zmienią się w potwory?
Inna sprawa, że jak słusznie twierdziła Wisława Szymborska, Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, co należy interpretować w ten sposób, iż nawet jeśli w danej krytycznej sytuacji zachowaliśmy się tak, a nie inaczej, to nie znaczy, że przy powtórzeniu testu dokonamy ponownie takich samych wyborów.
Co to znaczy być dobrym przywódcą? To jedno z głównych pytań, które są osią powieści. Ale tematów do przemyśleń, które niesie książka, i to w tym najcięższym gatunku, jest więcej. Prawdziwa uczta dla czytelników z otwartym umysłem i zacięciem do filozofii, choć trzeba przyznać, że zagadkowa fabuła tak wciąga, iż te kwestie zapadają tylko w pamięć i czekają na zakończenie lektury. Przypuszczam więc, że również dla szukających wyłącznie akcji oraz napięcia będzie to dobra rozrywka.
Pierwszoosobowy narrator tożsamy z protagonistką daje czytelnikowi chociaż ten komfort, że wiemy od pierwszej strony, iż Cia tak czy siak, ale przeżyje do końca książki. Widząc, iż „Testy” są pierwszą powieścią cyklu, możemy śmiało przypuszczać, że pojawi się i w drugiej części. To jednak nie zmienia faktu, że przez cały czas, do ostatniej strony, niewiadomych jest tak wiele, iż wciąż pożądamy tego, co jest na następnej kartce. Wciąż chcemy poznać odpowiedź na kolejne pytanie, a rodzą się one jedno za drugim. Wciąż chcemy wiedzieć, co dalej. A ja już nie mogę się doczekać odpowiedzi na pytanie, co będzie się działo w następnej powieści.
Przy okazji muszę wyrazić zdziwienie, iż wielu recenzentów klasyfikuje „Testy” jako fantasy. Mam namyśli głównie teksty publikowane w sieci. Gdzie są granice niekompetencji w tym świecie Internetu? Rozumiem, że wielu czyta bez zrozumienia, ale jak można pisać, nie znając kompletnie znaczenia słów, których się używa? Konia z rzędem temu, kto znajdzie w „Testach” elementy nadprzyrodzone lub magiczne. Wszystko, od fantastyki po thriller, ale nie fantasy!
No, ale to była tylko taka dygresja. Teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko polecić „Testy” każdemu. I jeśli nie lubicie fantastyki, nie odrzucajcie tej powieści jedynie z tego powodu. Bliżej jej do problematyki eksperymentów psychologii społecznej i dylematów socjologicznych oraz do teorii gier niż do tego, czego zwykle oczekujemy po science fiction. Postapokaliptyczne klimaty, chociaż niezwykłej urody, są tylko scenografią stworzoną na potrzeby fascynującego eksperymentu. Zmyślonego, ale czy mniej szokującego niż te, które miały miejsce w realnym świecie?
Jeszcze raz polecam gorąco i zapraszam do lektury!
Wasz Andrew
* (łac.) Człowiek człowiekowi wilkiem jest.
** Eksperyment, w którym uczestniczyli nieświadomi manipulacji studenci spieszący wygłosić odczyt o dobrym Samarytaninie przed bardzo ważnymi, wielce szanowanymi słuchaczami, m.in. dostojnikami kościelnymi. Po drodze spotykali ciężko pobitego człowieka proszącego o pomoc. Manipulując tak nieważną z pozoru zmienną, jak czas pozostały do rozpoczęcia wykładu, Zimbardo zmieniał postawy badanych od pełnej empatii i chęci ratowania rannego aż do kompletnej znieczulicy i odmowy jakiejkolwiek pomocy.
Oceny
Książka na półkach
- 864
- 629
- 210
- 45
- 16
- 12
- 11
- 9
- 8
- 8
Opinia
Każdy z nas miał w życiu przed sobą taki egzamin, który zakończony sukcesem otwierał przed nami nowe możliwości. Z przeróżnymi testami mamy do czynienia już od małego dziecka, kiedy to musieliśmy nauczyć się samodzielnie jeść, chodzić, mówić czy ubierać. Z roku na rok życie stawiało przed nami tyle przeszkód, ale ominięcie ich było kolejnym szczeblem w naszej egzystencji.
Ile radości nam sprawiała wiadomość, że dostaliśmy bardzo dobrą ocenę ze sprawdzianu? Jak bardzo się cieszyliśmy, kiedy egzaminator siedzący obok ciebie w samochodzie potwierdzał na głos, że nie sprawiamy niebezpieczeństwa na drogach i otrzymaliśmy pozytywny wynik. Włożyliśmy w to tyle energii, jednak opłacało się zakończyć to w taki, a nie inny sposób. Bo cóż by nam było po porażce? Wielu z nas podniesie się i będzie walczyć dalej, lecz bywają też tacy, którzy całkowicie rezygnują z ważnych celów.
Malencia Vale należy do tej pierwszej grupy. Jest pilną uczennicą, wiele się uczy, jednak i tak nigdy nie była najlepsza w swoje klasie. To jednak daje jej kopa, gdyż sama główna nagroda kusi swym wdziękiem. Chodzi tutaj o Uniwersytet, gdzie trafiają tylko ci najlepsi. Są oni wybrańcami, którzy mają pomóc odbudować świat, który po tylu kataklizmach nie przypomina dawnego siebie.
Marzenia Vii psuje jedynie jeden szkopuł, a mianowicie – od wielu lat nikt z Kolonii Pięciu Jezior nie miał szans trafić w progi Uniwersytetu. Lecz w tym roku wszystko się zmienia.
Dziewczyna zostaje kandydatką i pragnie dowieść, że jest tego godna. Mimo niepokojącej rady ojca postanawia dać z siebie wszystko, byle tylko otrzymać wymarzone miejsce w tamtym, wręcz wychwalanym pod niebiosa, budynku.
A będzie musiała walczyć ze wszystkim. Nawet ze śmiercią.
Czy da radę podołać temu wszystkiemu? A może znajdzie oparcie w swoim najlepszym koledze z czasów dzieciństwa, Tomasie? A może lepiej nikomu nie ufać?
Książka już od jakiegoś czasu mnie intrygowała. Szło za nią wiele pozytywnych recenzji (trafiałam też na negatywne, ale wiadomo – jeszcze nic nie powstało takiego, by mogło zadowolić wszystkich), a dodatkowo opis na tylnej okładce sprawiał wrażenie, że ta historia to coś dla mnie. Jednak czy moje przeczucia były słuszne?
Przyszłość. Wojna Siedmiu Faz była katastrofalna w skutkach nie tylko dla ludzkości. Wiele wód jest skażonych, zwierzęta, by dostosować się do nowych warunków, same zmieniają swoje nawyki żywieniowe, a nawet swój wygląd. Większość ziem nie da rady odratować, jednak są również te, przy których trzeba nieco popracować, by przywrócić je do wcześniejszego stanu. To właśnie tymi zmianami zajmują się wybrańcy – ci, którym udało się dostać do elitarnej grupy mogącej dowieść swej potęgi, trafiając w progi Uniwersytetu.
Takim wybrańcem jest główna bohaterka: Malencia, przez innych nazywana Via. To dziewczyna, której umysł pochłania ogrom wiedzy, lecz bywa też tak, że czasami szwankuje, jednak częściej przynosi zamierzone efekty. Via bardzo kocha swoją rodzinę, chociaż wiele razy dochodzi między nimi do kłótni. W jej domu najwięcej do powiedzenia ma matka dziewczyny, chociaż to ojciec Malencii powinien być „władcą”. Dlaczego tak? Otóż... on sam był (jest) wybrańcem! Czyżby zmiana warty w kwestii umysłowej?
„Najlepsi przywódcy to tacy, którzy wprawdzie popełniają błędy, ale uczą się na nich i już nigdy więcej ich nie powtarzają. W takiej sytuacji jedynym sposobem poszerzenia swojej wiedzy jest zrozumienie popełnionych przez siebie błędów.”
Bardzo polubiłam Malencię, jednak bywało też tak, że mnie irytowała. Przyznam szczerze, że praktycznie nie ma takiej osoby, która by mnie choć trochę nie denerwowała. W pewien sposób silniej odczuwałam jej emocje, bo kiedy czytałam tę książkę to aktualnie byłam w trakcie zdawania egzaminów semestralnych i bardzo dobrze wiem, jakie to są nerwy. Kibicowałam jej na każdym etapie tytułowych Testów, kiedy sama miałam przed sobą zeszyt z historii. Dopiero ostatni etap tych egzaminów nieco przypominał mi walkę na śmierć i życie bardzo dobrze mi znaną z innej powieści tego gatunku, a dokładniej z „Igrzysk Śmierci”. Różnice polegały na tym, że tutaj więcej osób miało szansę na przetrwanie. Tak czy inaczej widać, skąd autorka czerpała inspirację do tej części książki.
Język, jakim posługuje się Joelle Charbonneau nie należy do najtrudniejszych, a gdybym spotkała się z opinią, że tak jest to chyba bym zapłakała. Ze śmiechu – oczywiście. Dodatkowo cała narracja jest prowadzona w pierwszej osobie czasu przeszłego, dlatego też mamy większą możliwość wniknięcia w umysł Vii. Pozwala nam to lepiej poznać jej myśli, znaczenie ruchów, które ona wykonała. Po prostu stajemy się nią!
„Wprawdzie ziemia jest odporna i zdolna się odradzać, jednak trudno przypuścić, by to miejsce mogło kiedykolwiek stać się czymś innym niż tylko strachliwym przypomnieniem o potwornych zniszczeniach jakich my, ludzie, potrafimy dokonać.”
Świat, który wykreowała autorka jest, moim zdaniem, bardzo surowy. Wszystko kręci się wokół nauki, by wspomóc Ziemię w jej odbudowie. Młodzi ludzie czują na sobie presję i nawet zwykła zabawa zazwyczaj jest odstawiana na bok, byle tylko zajrzeć do książek i dążyć do wyznaczonego celu przez tych najważniejszych. Również życie na Uniwersytecie ukazuje Malencii, że tamtym ludziom zależy jedynie na tych, którzy dają sobie radę. Tych słabych bardzo szybko eliminują i całkowicie ich usuwając ze swojej pamięci. Każdy trup to dla nich tylko kolejny kandydat do odhaczenia na liście strąconych.
Wątek miłosny w tej książce wydawał mi się naciągany. Już od początku było wiadome, że Via zacznie kręcić z Tomasem. Dodatkowo, jak to w serii młodzieżowej, natrafiamy na trójkącik miłosny. Tylko wziąć kalkulator i wyliczać pole i wysokość.
Podsumowując:
„Testy” to idealna książka dla tych, którzy czują lekki niedosyt w materii wyobrażeń przyszłości. Polecam ją w szczególności fanom dystopii i antyutopii (nie mylić pojęć!).
Z chęcią sięgnę po dalsze tomy.
http://pokoj-ksiazkoholiczki.blogspot.com/
Każdy z nas miał w życiu przed sobą taki egzamin, który zakończony sukcesem otwierał przed nami nowe możliwości. Z przeróżnymi testami mamy do czynienia już od małego dziecka, kiedy to musieliśmy nauczyć się samodzielnie jeść, chodzić, mówić czy ubierać. Z roku na rok życie stawiało przed nami tyle przeszkód, ale ominięcie ich było kolejnym szczeblem w naszej...
więcej Pokaż mimo to