Aktualnie ostatnia część przygód Hamisha Macbetha, młodego rudowłosego policjanta z posterunku obejmującego duży obszar w szkockich górach, gdzie mieszkańcy znają gaelicki. Hamish każdorazowo przypisuje swoje zasługi dalszym przełożonym. Inaczej dostałby awans i musiał przeprowadzić się do miasta. Aby nie stracić posterunku, ucieknie się nawet do szantażu.

Każdy z tomików, przez atmosferę szkockiej wioski pełnej oryginałów (lojalnych wobec Macbetha) i zwierzęta, z opisami przyrody (góry, jezioro, ocean), działa na mnie odprężająco. Jednak nie do końca to tak pogodna i żartobliwa seria. Bezpośredni przełożony Hamisha to agresywny pijak, który co rusz posuwa się do bojkotowania śledztwa i do innych metod, zagrażających życiu, byle zaszkodzić podwładnemu. Najwyższy inspektor zdaje sobie z tego sprawę, ale ceni służalczość i wieczne potakiwanie swego nieudolnego podwładnego, których to cech nie wykazuje Hamish. Sam Hamish chce tylko zakończyć kolejne śledztwo i zostać pozostawionym w spokoju w swoich odległych górach, ale i tak stanowi drzazgę w ciele policji. No i wieczne smętne romanse Hamisha... Wszystko to w małej dawce, w tomiku, dwóch, trzech, można traktować z humorem, ale ciągnące się bez zmian przez całą serię robi przygnębiające wrażenie.

Niemniej zdecydowanie lubię tę serię, głównego bohatera i jego wioskę Lochdubh ('black lake' w gaelickim).

Aktualnie ostatnia część przygód Hamisha Macbetha, młodego rudowłosego policjanta z posterunku obejmującego duży obszar w szkockich górach, gdzie mieszkańcy znają gaelicki. Hamish każdorazowo przypisuje swoje zasługi dalszym przełożonym. Inaczej dostałby awans i musiał przeprowadzić się do miasta. Aby nie stracić posterunku, ucieknie się nawet do szantażu.

Każdy z...