Czekałam na tą część bardzo długo. Uroboros nas nieźle wymęczyło. Myślałam, że doczekam się bóstwa, super-zaje-fajnej książki, która podbije moje kruche serce. I to jest właśnie to. Przerost chęci nad formę tego co dostaliśmy. Grubo się rozczarowałam. Na samym początku nudy, nudy, nudy. Początek totalnie zajechany brakiem pomysłu. Główna bohaterka, jak wcześniej była twardą laską, której nikt nie podskoczy, to teraz stała się miękka jak kluska. Gdy wreszcie wzięła się za swego mistrza, to było jak spotkanie bram niebios. Wreszcie coś się działo. Ja tego tak pragnęłam. I dostałam!
Minęło trochę czasu, no pół roku odkąd ją przeczytałam. Ja mam problem z imionami. Nie pamiętam ich. I tu, tak jest.

Do rzeczy. Dorian i były chłopak Ceal byli nudni. Kompletnie nie w tą stronę idzie ta książka. Zamiast szybkiej akcji, zwrotów sytuacji, to autorka robi sobie przystanek.

Nudność książki mierzę w wątkach czarownicy. Do połowy były nieinteresujące. Potem, stało się wielkie Bum. I wszystko grało. To właśnie ta czarownica była największą niespodzianką. Myślę, że to super bohaterka.

Myślę, że warto było się pomęczyć. Ale drugi raz chyba tego nie zniosę.

Czekałam na tą część bardzo długo. Uroboros nas nieźle wymęczyło. Myślałam, że doczekam się bóstwa, super-zaje-fajnej książki, która podbije moje kruche serce. I to jest właśnie to. Przerost chęci nad formę tego co dostaliśmy. Grubo się rozczarowałam. Na samym początku nudy, nudy, nudy. Początek totalnie zajechany brakiem pomysłu. Główna bohaterka, jak wcześniej była twardą...