Mistycy i bezbożnicy: przełom religijny VI-V w. p.n.e. w Grecji

Okładka książki Mistycy i bezbożnicy: przełom religijny VI-V w. p.n.e. w Grecji Kazimierz Banek
Okładka książki Mistycy i bezbożnicy: przełom religijny VI-V w. p.n.e. w Grecji
Kazimierz Banek Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego historia
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania:
2003-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2003-01-01
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
8323316686
Tagi:
historia religia Grecja antyczna mitologia religioznawstwo
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Psychologia kultury - kultura psychologii. Księga Jubileuszowa Profesor Haliny Grzymała-Moszczyńskiej Trąbka Agnieszka, Adam Anczyk, Kazimierz Banek, Irena Borowik, Joanna Grzymała-Moszczyńska, Agnieszka Krzysztof-Świderska, Paweł M. Socha, Anna Maćkowiak, Andrzej Molenda, Ewa Nowicka, Jarosław Piotrowski, Dorota Praszałowicz, Jacek Prusak SJ, Elżbieta Przybył-Sadowska, Małgorzata Sacha, Jakub Sadowski, Katarzyna Skrzypińska, Krystyna Slany, Barbara Weigl, Magdalena Żemojtel-Piotrowska
Ocena 0,0
Psychologia ku... Trąbka Agnieszka, A...
Okładka książki Hermaion nr 3 Adam Anczyk, Kazimierz Banek, Zbigniew Łagosz, Dariusz Misiuna, Redakcja kwartalnika Hermaion
Ocena 7,0
Hermaion nr 3 Adam Anczyk, Kazimi...
Okładka książki Hermaion.Mity i mistyfikacje zachodniej tradycji ezoterycznej Kazimierz Banek, Tadeusz Cegielski, Krzysztof Grudnik, Jerzy Kolarzowski, Zbigniew Łagosz, Piotr Piotrowski, Mirosław Piróg, Rafał T. Prinke, Jerzy Prokopiuk, Jacek Sieradzan
Ocena 8,2
Hermaion.Mity ... Kazimierz Banek, Ta...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
612
569

Na półkach:

Książka pełna dowolności.
Np. cytuje z przypisywanego Platonowi dialogu „Alkibiades II” (149 BC):
„Ateńczykom to mówi Ammon: powiada, że woli zbożne milczenie (εὐϕημία) Lacedemończyków, niż wszystkie ofiary (ἱερά) Hellenów. Tyle powiedział i nic więcej. Wydaje mi się, że bóg nazwał milczeniem (εὐϕημία) nie co innego, jak właśnie ich modlitwę (εὐχή). W istocie bowiem ona różni się (διαφέρουσα) bardzo od modlitwy innych.” (s. 30 tłum. Leopold Regner)
I wyciąga z tego daleko idące wnioski:
„modlitwa Lacedemończyków, czyli zbożne milczenie, mogła być jakąś formą poszukiwania bezpośredniego, intymnego kontaktu z bliżej nieokreślonym bóstwem najwyższym i najdoskonalszym, a więc rozumianym inaczej niż zazwyczaj (oczywiście w Grecji). Mogła być czymś w rodzaju medytacji lub kontemplacji, choć pojęć tych jeszcze wówczas w Grecji nie znano.” (s. 34) „Termin ten stosowali najwidoczniej Grecy na określenie nietypowej - ich zdaniem - i zapewne raczej rzadko stosowanej modlitwy, którą my nazwalibyśmy obecnie po prostu medytacją” (s. 38) Drobny kawałek dłuższego wywodu przytaczam.
Rzeczywiście, przedrostek ευ- to „dobra, dobry, dobre, dobrze” a także „odpowiedni, poprawny, przyjemny, łatwy, pozytywny, pasujący, piękny” itd. (za: https://wuwr.pl/slin/article/view/4633/4484)
Tymczasem czasownik φημί zamiast „milczeć” znaczy „mówić”.

Rozbawiło mnie (i nadal bawi),gdy przeczytałam, jak Artur Sandauer pomylił dwa podobnie brzmiące (jednak wyraźnie różne w pisowni) czasowniki angielskie o rozbieżnych znaczeniach „won’t” oraz „want” (Stanisław Barańczak „Książki najgorsze” wyd. 1990 s. 140).

Tu mam to samo wrażenie.

Recenzent podając przykład „modlitwy Lacedemończyków” napisał „praca Kazimierza Banka jest bałamutna” (s. 511). Zarzucił też przytaczanie źródeł starożytnych bez „podawania autorów tłumaczeń cytowanych tekstów” (s. 510),zaliczanie do „nurtu dionizyjskiego” różnych spraw i traktowanie wszystkich jako „mistycyzmu” (s. 516),pominięcie źródeł dotyczących orfizmu (s. 518). „Podsumowując: sądzę, że przełom religijny, o którym mówi Banek, owa głęboka reforma religijna, porównana z działaniami założycieli wielkich religii, nie miała w ogóle miejsca.” (s. 520)

https://www.academia.edu/9027980/Religioznawcy_i_historcy_Kilka_uwag_na_marginesie_książki_Kazimierza_Banka

Jednak bałamuctw widać tam znacznie więcej.

Na przykład poplątanie źródeł:
„w samym tylko procesie o profanację misteriów eleuzyńskich w 415 r. p.n.e. oskarżonych było około 300 osób, a wiele z nich stracono” (s. 188) w przypisie bez cytatu: Tukidydes, VI 60, który pisze jedynie o „wielu”: „wielu wybitnych obywateli (πολλοί τε καὶ ἀξιόλογοι ἄνθρωποι) siedziało po więzieniach, a końca tej akcji nie było widać” (tłum. Kazimierz Kumaniecki).

Bądź bez źródeł:
„kilkuset Ateńczyków oskarżonych zostało o parodiowanie Misteriów Eleuzyńskich oraz uszkodzenie posągów Hermesa” (s. 185)

Istnieje źródło, lecz zdanie o „oskarżeniu 300” czy też „kilkuset” jest błędne. Otóż jakiś „Diokleides, którego ta fatalna sytuacja wewnętrzna miasta wręcz ośmieliła, wniósł eisangelię (skargę) do Rady, twierdząc, że wie, kto uszkodził hermy i że było to około 300 osób (τριακοσίους). Następnie wyjaśnił, skąd to wie i w jaki sposób udało mu się być świadkiem tego zdarzenia. (…) Diokleides rozpoznał twarze wielu z nich, gdyż widział je w świetle Księżyca” (Andokides „Mowa o misteriach” 37, tłum. Ireneusz Ptaszek) „podał imiona mężów, których jak twierdził, rozpoznał – łącznie były to 42 osoby” (tamże, 43)
O czym Banek pisze w innym miejscu „Diokleides, podający się za naocznego świadka tych wypadków. Ujawnił on 42 nazwiska, a liczbę przestępców określił na około 300” (s. 144)

Gdy chodzi o to źródło, Banek też to i owo myli.
„W procesie hermokopidów oskarżonych było kilkaset osób, a Andokides stwierdza, iż oskarżający go ludzie opowiadali podczas procesu "historie mrożące krew w żyłach, wymieniając innych, którzy w przeszłości bezcześcili i obrażali Obie Boginie" [tj. Demeter i Korę]” (s. 199, znów pomylenie liczby uwięzionych oraz przez oskarżyciela wymienionych jako winne, z których zadenuncjował tylko 42)
Andokides „po powrocie (z wygnania na które udał się w 415 r. p.n.e.) do Aten w 402 r. został on w 399 r. po raz drugi oskarżony o bezbożność. (…) Proces ten jednak przegrał i musiał ponownie udać się na wygnanie.” (s. 150n) Wiadomość bez źródła. „Ostatecznie Andokides, wspierany przez Anytosa i Kefalosa (występowali jako obrońcy posiłkowi - tzw. σύνδικοι),bez większych przeszkód został uniewinniony” (Andokides „Mowy” 2002, tłum. Ireneusz Ptaszek, Wstęp s. XII) „Obrona Andokidesa w tym procesie - zresztą zachowana - zakończyła się sukcesem przynosząc mu uniewinnienie” (Lizjasz „Mowy” Kraków 1998, tłum. Romuald Turasiewicz, s. 43). Kilka lat później Andokides został wysłany na rozmowy ze Spartą (zapewne cieszył się zaufaniem),lecz oskarżony o przekroczenie pełnomocnictw (παραπρεσβεία) pomimo kolejnej mowy obrończej został wraz trzema innymi posłami wygnany (Andokides „Mowy”, Wstęp s. XIII)

Pisząc o „przełomie religijnym” widzi podobieństwo do Echnatona, Mojżesza, Zaratusztry, Buddy, Konfucjusza, Husa (!?, s. 9, 12, 18, 85, 188n) nie bardzo wyjaśniając na czym miałoby ono polegać. Podobnie nie wiadomo, co wnoszą i jaki związek z tematem mają wyliczanki w rodzaju „jednorodny początkowo buddyzm dzieli się po jakimś czasie na hinajanę (nurt ortodoksyjny) oraz mahajanę i wadżrajanę (nurty reformatorskie),dżinizm dzieli się na nurt digambarów i śwetambarów, w judaizmie wyodrębniają się religijno-polityczne ugrupowania saduceuszy i faryzeuszy, a potem także esseńczyków, zelotów, karaimów, chasydów (nadreńskich i polskich),kabała, nurty mesjańskie (np. sabataizm) i frankizm” (s. 17) przy tym jednym tchem wymienia ugrupowania, które dzieli przynajmniej 2000 lat.

Do tego pisze mało konsekwentnie.
Wpierw twierdząco:
„W 411 r. p.n.e. odbył się proces innego wybitnego ówczesnego intelektualisty, oskarżonego o bezbożność, a mianowicie Protagorasa (ok. 484 - ok. 404 p.n.e.).” (s. 146, daty dowolne)
Na następnej stronie zaś:
„na temat oskarżenia Protagorasa o bezbożność, wytoczonego mu procesu oraz skazania na wygnanie pojawiły się w ostatnich dziesięcioleciach poważne wątpliwości. Przede wszystkim o fakcie tym nie wspomina ani Platon, ani Ksenofont, choć mieli ku temu znakomitą okazję - proces Sokratesa. Co więcej, w jednym z dialogów platońskich Protagoras na temat swojej działalności nauczycielskiej wypowiada się w sposób następujący: "żadnej nie zaznałem przykrości z tego powodu, że przyznaję się do zawodu mędrca. A ja już długie lata pracuję w tym fachu" ("Protagoras" 317 c; tłum. Władysław Witwicki)”. (s. 147)
Zaś w podobnej sprawie Anaksagorasa „O procesie tym wiemy bardzo mało, a to, co wiemy, jest niepewne, gdyż źródła są późne i do tego często sprzeczne” (s. 140)

Co nie przeszkadza powtarzać zdań oznajmujących, zamiast przypuszczających:
„W ten sposób postąpiono w starożytnej Grecji na przykład z Anaksagorasem, Diagorasem z Melos, Protagorasem, Sokratesem i wielu innymi "bezbożnikami"” (s. 8),„wprowadzenie w 433/432 r. p.n.e. w Atenach tzw. prawa Diopeithesa wymierzonego przeciw bezbożnikom oraz zastosowanie go w praktyce, w trakcie stosunkowo licznych wówczas oskarżeń o bezbożność (Anaksagoras, Diagoras z Melos, Alkibiades, Andokides, Protagoras, Sokrates, a później także Arystoteles, Stilpon z Megary, Teodor z Cyreny)” (s. 45),„procesy o bezbożność wytaczane licznym arystokratom i znanym politykom ateńskim (np. Alkmeonidzi, Alkibiades, Andokides)” (s. 126),„Konsekwencją funkcjonowania prawa Diopeithesa były stosunkowo liczne oskarżenia i procesy o bezbożność w V w. p.n.e. i później.” (s. 140) „skoro mamy świadectwa mówiące o licznych procesach wytoczonych z powodu bezbożności w Atenach, mieście w którym była "największa w Helladzie wolność słowa" (Platon "Gorgiasz", 461 E),to możemy sobie wyobrazić, jak sprawy te wyglądały w innych miastach” (s. 158) „Konsekwencją funkcjonowania prawa Diopeithesa były stosunkowo liczne oskarżenia i procesy o bezbożność” (s. 187) „istnienia licznych praw przeciw świętokradcom i bezbożnikom oraz wytoczonych im procesów” (s. 188) „liczne greckie procesy o bezbożność oraz wyroki śmierci lub wygnania” (s. 197)

Przy tym Banek pisze tak, jakby wiedział więcej, niż w źródłach można znaleźć.
„w 433/2 r. p.n.e. przyjęto w Atenach projekt specjalnej ustawy (psefisma) skierowanej właśnie przeciw bezbożnikom. Wnioskodawcą był ateński wieszczek i "wielki znawca przepowiedni" (czyli chresmolog, zbieracz starych proroctw),Diopeithes, zagorzały zwolennik pobożności tradycyjnej, mocno związany ze stronnictwem oligarchicznym. Jego projekt nakazywał, aby donosić, "kto nie uznaje bogów albo prowadzi dyskusje i wykłady na temat zjawisk niebieskich". W przypadku stwierdzenia tego rodzaju przestępstwa przewidziana była kara śmierci. I właśnie na podstawie prawa Diopeithesa sądzony był Sokrates oraz inni myśliciele (np. Diagoras z Melos, Protagoras, Prodikos z Keos, Stilpon z Megary).” (s. 124) „O tym, że przypadki bezbożności w starożytnej Grecji nie były zjawiskiem rzadko spotykanym, świadczy najlepiej fakt, iż w 433/32 r. p.n.e. przyjęto w Atenach projekt specjalnej ustawy (psefisma) skierowanej właśnie przeciw bezbożnikom. Wnioskodawcą był ateński wieszczek, Diopeithes, zagorzały zwolennik pobożności tradycyjnej. Jego projekt nakazywał, aby donosić, "kto nie uznaje bogów albo prowadzi dyskusje i wykłady na temat zjawisk niebieskich". W przypadku stwierdzenia tego rodzaju przestępstwa przewidziana była kara śmierci.” (s. 129) „Zgłoszony przez ateńskiego wieszczka (tradycjonalisty) Diopeithesa projekt ustawy dla każdego, "kto nie uznaje bogów albo prowadzi dyskusje i wykłady na temat zjawisk niebieskich", przewidywał karę śmierci. Zaproponowanie i przyjęcie tego prawa świadczy, iż zjawisko bezbożności (czyli najczęściej odejścia od pobożności tradycyjnej) musiało być wówczas stosunkowo powszechne.” (s. 185n widać błąd w odmianie rzeczownika, powinno być „tradycjonalistę”) Zamiast o ustawie czy też prawie lepiej pisać o uchwale, o ile w ogóle jakaś była...

Powołanym źródłem jest Plutarchowy „Żywot Peryklesa” 32: „Diopejtes postawił wniosek (ψήφισμα),aby każdy, kto nie uznaje bogów (θεῖα μὴ νομίζοντας) albo prowadzi dyskusje i wykłady na temat zjawisk niebieskich (λόγους περὶ τῶν μεταρσίων διδάσκοντας),był pozwany przed sąd (εἰσαγγέλλεσθαι). Wniosek ten godził, tym razem poprzez Anaksagorasa, zasadniczo znowu w Peryklesa i na niego też rzucał odpowiednie podejrzenie. A kiedy lud przyjął ten wniosek (…) o Anaksagorasa [Perykles] bardzo się obawiał i musiał go pod opieką odpowiednich ludzi z Aten usunąć” (tłum. Mieczysław Brożek)
Po pierwsze, jest to jedynym źródłem, przy tym Plutarch nie podał, skąd wziął te dane.
Po drugie, zdanie wcześniej brzmi „miała także Aspazja proces o naruszenie czci bogów (δίκην ἔφευγεν ἀσεβείας). Oskarżał ją mianowicie komediopisarz (κωμῳδοποιός) Hermippos, który nadto dodawał w skardze taki szczegół, że przyjmuje u siebie dla Peryklesa wolno urodzone kobiety.” Komediopisarz w roli stróża dobrych obyczajów wygląda dziwacznie, zapewne Plutarch (bądź ktoś, od kogo to przepisał) uznał zarzuty w sztuce za zarzuty stawiane w sądzie. Zapewne wiadomość o uchwale Diopejtesa ma podobne pochodzenie i podobną wartość.
Sam Plutarch ostrzega „komediopisarze to przecież zawodowi satyrycy (σατυρικούς) i obelżywe szyderstwa, miotane pod adresem każdego co znakomitszego obywatela, rzucają ciągle na ofiarę zawiści tłumów jakby jakiemuś złemu demonowi. (…) Tak to trudne jest w ogóle i po prostu nieosiągalne dojście do prawdy historycznej. Dla tych bowiem, co później żyją, już sam czas jest wielką przeszkodą w dociekaniu prawdy i poznawaniu minionej rzeczywistości, a do tego także współcześni świadkowie opisywanych faktów wypaczają i przekręcają prawdę z jednej strony przez zazdrość i nieżyczliwość, z drugiej zaś przez chęć przypodobania się i pochlebstwo.” (tamże, 13)
Po trzecie, na jakiej podstawie Banek pisze o „przewidzianej karze śmierci”, skoro u Plutarcha mowa jedynie o jakiejś „obawie”? I skąd wie, iż „właśnie na podstawie prawa Diopeithesa sądzony był Sokrates” i inni ?
Oskarżenie Sokratesa miało brzmieć
„Sokrates jest winien nieuznawania bogów, których uznaje państwo (ἀδικεῖ Σωκράτης, οὓς μὲν ἡ πόλις νομίζει θεοὺς οὐ νομίζων),i wprowadzania kultu jakichś nowych bóstw (ἕτερα δὲ καινὰ δαιμόνια εἰσηγούμενος); jest też winien psucia młodzieży (ἀδικεῖ δὲ καὶ τοὺς νέους διαφθείρων). Za co powinien ponieść karę śmierci (τίμημα θάνατος).” (Diogenes Laertios „Żywoty i poglądy sławnych filozofów” 2, 5, 40 tłum. Irena Krońska)
U Ksenofonta brzmi podobnie, tylko zamiast εἰσηγούμενος jest εἰσφέρων („Obrona Sokratesa” 10).
Platon zmienia kolejność „Sokrates (…) zbrodnię popełnia (Σωκράτη φησὶν ἀδικεῖν),albowiem psuje młodzież (τούς τε νέους διαφθείροντα),nie uznaje bogów, których państwo uznaje (καὶ θεοὺς οὗς ἡ πόλις νομίζει οὐ νομίζοντα),ale inne duchy nowe (ἓτερα δὲ δαιμόνια καινά).” („Apologia” 24 BC tłum. Władysław Witwicki, w tej kolejności zarzuty są też wymienione w „Eutyfronie”).
Pięćsetosobowa „ława przysięgłych” uznała oskarżonego winnym nieznaczną przewagą 280 przeciw 220. Zapytany jaką karę proponuje dla siebie „ani sam nie chciał, ani przyjaciołom nie pozwolił tego uczynić, co więcej, powiedział, że wniosek taki byłby jednoznaczny z przyznaniem się jego do winy” (Ksenofont „Obrona” 23 tłum. Leon Joachimowicz) co stawiało sędziów wobec braku alternatywy dla kary śmierci, bądź zamiast kary zażądał nagrody „nie ma nic odpowiedniejszego, Ateńczycy, jak to, żeby takiemu obywatelowi dawać honorowy wikt w Prytanejon (πρυτανείῳ σιτεῖσθαι)” przyznawany za zasługi (Platon „Apologia” 36 D) co można było uznać za kpiny z wymiaru sprawiedliwości. Pod wpływem przyjaciół zaoferował grzywnę, której spłatę oni mieli poręczyć, lecz to nie zatarło złego wrażenia. Zatem filozof został skazany na śmierć wyraźną większością 360 przeciw 140, choć nadal daleko było do jednomyślności.
Gdyby do zarzutu przypisana była kara śmierci, dawanie oskarżonemu możliwości proponowania innej kary i drugie głosowanie byłyby bezprzedmiotowe. „Sam fakt, że zamiast wymiaru kary ateńskie prawa wskazują sądową procedurę, nie byłby tak brzemienny w skutki, gdyby każda z owych procedur była jednoznacznie przypisana konkretnym kategoriom przestępstw i towarzyszyły im równie jednoznacznie zdefiniowane sankcje. Tak jednak działo się tylko w niektórych przypadkach; przykładem może tu być oskarżenie o zabójstwo z premedytacją, gdzie uznanie winnym było równoważne wymierzeniu zapisanej w prawie kary: śmierci. Są to tak zwane agōnes atimētoi, αγώνες ατιμητοι to znaczy procesy sądowe, w których nie miało miejsca "szacowanie" kary (timēsis, τιμῆσις) – bo tę wskazywało już prawo. Co najmniej równie liczne, a w naszych źródłach zdecydowanie lepiej reprezentowane, są jednak procedury znane jako agōnes timētoi, αγώνες τιμητοι w których "szacowanie" kary stanowiło drugą część każdej rozprawy sądowej, obligatoryjnie towarzyszącą uznaniu oskarżonego winnym. Najbardziej znanym przykładem jest tu proces Sokratesa” (Hyperejdes „Mowy” Katowice 2016 tłum. Jan Kucharski s. 56) „Wiele przestępstw w starożytnych Atenach nie było więc zagrożonych prawnie zdefiniowaną karą. Na tę osobliwość nakładała się niejednoznaczność samych kategorii pojęciowych i prawnych, za pomocą których opisywano przestępstwa. Co to znaczy popełniać hybris? Jak zdefiniować "bezbożność" (asebeia)? Zwłaszcza ta ostatnia kategoria sprawiać może wrażenie nader pojemnej, bo mogącej bez trudu pomieścić całą gamę historycznych procesów o wyraźnie politycznym – a nie religijnym – podłożu.” (tamże, s. 57)

Jak zauważa Isidor F. Stone („Sprawa Sokratesa”, wszystkich twierdzeń jego nie podzielam, co dla porządku zaznaczam) „Najsłabszą stroną oskarżenia jest to, że nigdzie nie oskarża Sokratesa o pogwałcenie konkretnego prawa, czy to w celu ochrony religii obywatelskiej, czy jej instytucji politycznych. Jest to bardzo zastanawiające, ponieważ w bogatej literaturze IV wieku p.n.e. ateńskich mów sądowych — nasze raporty o sprawach, w których Lizjasz, Demostenes i inni "prawnicy" pisali przemówienia dla jednej lub drugiej strony — otrzymujemy tekst prawa, na mocy którego wniesiono akt oskarżenia. Wiemy z "Retoryki" Arystotelesa napisanej dwa pokolenia po procesie, że niepisane prawo lub "wyższe prawo" lub "słuszność" (equity) może być powoływane przez obronę jako ucieleśnienie "sprawiedliwości, która wykracza poza prawo pisane" (ἔστιν δὲ ἐπιεικὲς τὸ παρὰ τὸν γεγραμμένον νόμον δίκαιον 1, 13, 13). W przypadku procesu Sokratesa nie udało mi się znaleźć dowodów na to, że niepisane prawo mogłoby być podstawą oskarżenia. Osobliwe (curious) jednak, że ani Sokrates, ani jego obrońcy nie podają tego jako argumentu przeciwko oskarżeniu. Oskarżony o bezbożność Sokrates jest równie niejasny (vague) jak akt oskarżenia. Nigdy nie omawia oskarżenia, jakoby nie szanował lub nie wierzył w – użyty grecki czasownik nomizein (νομίζειν) ma oba znaczenia – bogów miasta. Zamiast tego łapie w pułapkę (trap) dość tępego Meletosa, oskarżającego go o ateizm, zarzut, który z łatwością odrzuca. Ale w starożytnych Atenach nie było prawa przeciwko ateizmowi ani przed, ani po procesie. Rzeczywiście (indeed),jedynym miejscem, w którym znajdujemy takie proponowane prawo, są "Prawa" Platona.” („The Trial of Socrates” New York 1989, s. 198n, tłum. Piratka)
Chodzi o „Prawa” 908 E „Dla prawodawstwa dwie [odmiany ludzi] wchodzą w rachubę : obłudnicy, których grzechy są tak wielkie, że śmierć dwukrotnie nawet poniesiona przez nich, gdyby to było możliwe nie odkupiła by ich winy i drudzy, którym potrzebne jest pouczenie i kara więzienia. W taki sam sposób podzielić się dają na dwie grupy ci, którzy nie wierzą, ze bogowie opiekują się wszystkim i na dwie również ci, którzy twierdzą, ze pozyskać ich można darami. Uwzględniając ten podział skaże sędzia tych, którzy zgrzeszyli z braku rozumu i nie wykazują złych popędów ani cech charakteru, na pobyt w domu poprawy i okres trwania kary ustali zgodnie z prawem na pięć lat co najmniej. Nikt z obywateli nie będzie mieć w tym czasie do nich przystępu prócz członków Nocnego Zgromadzenia, którzy będą ich odwiedzać dla udzielania im zbawiennych pouczeń i ratowania ich duszy. Po upływie czasu kary będzie wolno temu, kto, jak można sądzić, żywi już zdrowe myśli, przebywać z tymi, którzy kierują się zdrową myślą; jeśliby jednak się okazało, że jest inaczej i po raz drugi wytoczona by mu była skarga o bezbożność, ukarany zostanie śmiercią.” (tłum. Maria Maykowska) Pojęcie „bezbożności” było rozciągliwe, skoro „Prawa” zabraniają odprawiania „obrzędów religijnych poza tymi, które są prawnie wprowadzone przez państwo” (909 D) „miejsca poświęconego bogom (ἰδίαις οἰκίαις ἱερά) nie będzie posiadać nikt w swoim domu. Jeżeliby zaś ktoś, mężczyzna czy kobieta, urządził sobie prywatne miejsce kultu i odprawiał jakieś nabożeństwa poza tymi, które są wyznaczone przez państwo, nie popełniwszy zresztą żadnego większego przestępstwa ani cięższego grzechu bezbożności, obowiązany będzie każdy, kto się o tym dowie, przekazać tę wiadomość strażnikom praw. Oni zaś polecą mu przedmioty kultu, znajdujące się w jego prywatnym posiadaniu, przenieść do świątyni publicznej, a w razie sprzeciwu skażą go na płacenie grzywny, dopóki ich nie przeniesie. Ten natomiast, kto ma na sumieniu czyn bezbożny, nie jakieś lekkie przewinienie dziecinne (παιδίων),ale ciężkie przestępstwo bezbożnego męża (ἀνδρῶν ἀσέβημα ἀνοσίων) i urządził sobie prywatne miejsce kultu (ἰδίοις ἱδρυσάμενος) lub w publicznej świątyni składał ofiary jakiemukolwiek bogu, ponieważ nie z czystym składał je sercem, zostanie ukarany śmiercią. To zaś czy jego czyn był czy nie był dziecinną lekkomyślnością określą strażnicy praw i zależnie od swego orzeczenia oskarżą go przed sądem, aby poniósł karę za swą bezbożność.” (910 BD)

Wywód Stone’a można uzupełnić.
„Śmiem zatem twierdzić, że Sokrates, będąc tak zacnym (ἄξιος) człowiekiem, zasługiwał raczej na zaszczytne odznaczenie ze strony państwa niż na karę śmierci. Do takiego samego wniosku dojdzie każdy, kto zbada obowiązujące ustawy. Na mocy tych ustaw (κατὰ γὰρ τοὺς νόμους) śmierć jest karą ustanowioną za występki jawnie (φανερός) dowiedzione złoczyńcy, jak - że jest złodziejem (κλέπτων),grabieżcą (λωποδυτῶν),rzezimieszkiem (βαλλαντιοτομῶν),włamywaczem (τοιχωρυχῶν),porywaczem ludzi (ἀνδραποδιζόμενος) lub świętokradcą (ἱεροσυλῶν). Ale takich występków nikt nie wystrzegał się bardziej niż Sokrates.” (Ksenofont „Pamiętniki” 1, 2, 62 tłum. Leon Joachimowicz)
Sokrates przed sądem miał oświadczyć „jeśli chodzi o takie występki, za które ustanowiona jest kara śmierci (θάνατος),jak świętokradztwo (ἱεροσυλίᾳ),włamanie (τοιχωρυχίᾳ),porywanie ludzi (ἀνδραποδίσει),zdrada ojczyzny (πόλεως προδοσίᾳ),to nawet sami oskarżyciele nie zarzucali mi, że któryś z nich popełniłem.” (Ksenofont „Obrona Sokratesa” 25, tłum. jak poprzednio)

Inny przykład twierdzeń Banka:
„w 399 r. p.n.e. miał miejsce wspomniany już na początku proces Sokratesa oraz Andokidesa (po raz drugi). Jeśli chodzi o Sokratesa, to zastanawiać może fakt, dlaczego doszło do niego dopiero wówczas. Przecież już w komedii "Chmury", wystawionej w Atenach w 423 r. p.n.e., jest on ukazany jako mętny filozof przyrody, a do tego nie uznający tradycyjnej religii.” Tu cytaty z tej sztuki. „Przedstawiony tu wizerunek Sokratesa, oczywiście - zgodnie z zamiarem Arystofanesa - noszący wszelkie cechy karykatury, zdaje się świadczyć o tym, iż Sokrates w ten właśnie sposób mógł być wówczas w Atenach (a przynajmniej w pewnych kręgach) postrzegany: jako myśliciel zajmujący się badaniem przyrody i kontynuator pomysłów Diogenesa z Apollonii (dla którego bóstwem było powietrze).” (s. 148n)
Jeśli kto wyśmiewa kogoś, to wyśmiewanego należy stawiać przed sądem czy jak? Gdy Arystofanes w „Acharnejczykach” czy „Rycerzach” wyśmiewał Kleona, to Kleona trzeba było pociągnąć do odpowiedzialności?
„sytuacja wyglądała tu inaczej niż w innych, wcześniejszych tego typu przypadkach. Sokrates nie głosił bowiem (tak jak np. Diagoras z Melos),że bogów nie ma albo że nic o nich nie można powiedzieć (jak czynił to Protagoras).” (s. 150)
A skąd wiadomo, co głosił Diagoras?
„Z pewnością dotyczyło to poety Diagorasa z Melos (ok. 468 - 415 p.n.e.),zwanego Ateistą, którego w 416 lub 415 r. (za archontatu Chariasa) oskarżono o bezbożność, a powodem tego miało być ujawnienie i ośmieszenie przez niego tajemnic Misteriów Eleuzyńskich oraz napisanie traktatu, w którym twierdził zdecydowanie, że nie ma żadnych bogów. (…) Skazany na karę śmierci, Diagoras uciekł do Pellene, gdzie (lub w Koryncie) wkrótce zmarł. Jak poważnie podchodzono to tego rodzaju procesu, może świadczyć fakt, iż po ucieczce Diagorasa władze Aten wyznaczyły nagrodę pieniężną dla tego, kto go schwyta (dwa talenty) lub zabije (jeden talent). O nagrodzie tej przypomina herold jeszcze w wystawionych w 414 r. p.n.e. "Ptakach".” (s. 103)
W przypisie książka Marka Winiarczyka „Diagoras z Melos. Prawda i legenda”. Bez wyjaśnienia, iż Winiarczyk pisze dokładnie na odwrót, jedynym „źródłem” w tej sprawie jest owa komedia Arystofanesa, a „nie wiemy nawet, czy ta uchwała została rzeczywiście ogłoszona w czasie Dionizji Miejskich. Być może było to wydarzenie wymyślone przez dramaturga. (we do not even know if the decree was actually declared during the City Dionysia. Perhaps it was an event invented by the playwright)” (s. 17 wydania ang. z 2016, tłum. Piratka)
Opieranie się na takich „źródłach” jak Arystofanes to jak odtwarzanie historii USA na podstawie filmów „kryminalnych” z Leslie Nielsenem.

Filodem z Gadary w traktacie „O pobożności” opierając na wiadomościach Arystoksenosa z Tarentu cytował wiersze Diagorasa świadczące o jego pobożności:
θεὸς θεὸς πρὸ παντὸς ἔργου βροτείο[υ] νωμᾶι φρένα ὑπερτάταν
Bóg, bóg śmiertelnych poczynania swoim
najwyższym uprzedza zamysłem.
Zdolność nauką własną zdobyta
krótką przed sobą ma drogę.
κατὰ δαίμονα καὶ τύχαν τὰ πάντα βροτοῖσιν ἐκτελεῖσθαι. τὰ παραπλήσια δ᾽ αὐτῶι
Tak jak chce bóstwo i ślepy przypadek
spełniają się wszelkie ludzkie dokonania.
(tłum. Jerzy Danielewicz, „Liryka starożytnej Grecji” 1984 s. 215)

Banek sam przyznaje, że obraz Sokratesa u Arystofanesa jest karykaturą, skąd zatem „wie”, czy w sprawie Diagorasa miałoby być inaczej?

W zakończeniu znów z powietrza wzięte „liczne greckie procesy o bezbożność oraz wyroki śmierci lub wygnania” (s. 197). Wiadomości o prześladowaniach sprzed sprawy Sokratesa (oskarżenie o „wprowadzanie jakichś nowych bóstw” było przykrywką, w istocie chodziło o kontakty z wrogami demokracji, takimi jak Kritias) są późne i anegdotyczne, co sam Banek wcześniej przyznaje. Zaś sprawa niszczycieli herm miała inny ciężar gatunkowy niż jakieś dysputy filozoficzne.

Podobnie jak przy „modlitwie Lacedemończyków” Banek wysnuwa dowolne wnioski z wypowiedzi Heraklita „Warto by było wszystkim dorosłym mieszkańcom Efezu powiesić się, a miasto zostawić niedorosłym, tym, którzy wygnali Hermodora, najlepszego spośród nich męża (ἄνδρα ἑωυτῶν ὀνήιστον),mówiąc: niech żaden z nas nie będzie najlepszy, a jeśli nie, to gdzie indziej i wśród innych.” (tłum. Kazimierz Mrówka)
Jak pisze Mrówka :
„O Hermodorze wiemy niewiele - przekaz Heraklita w B 121 jest nie tylko najpełniejszym, ale i jedynym wiarygodnym źródłem wiedzy o tym tajemniczym obywatelu Efezu. Żył mniej więcej w tym samym czasie, co Heraklit, a wynika to z przekazu Diogenesa Laertiosa, który nazywa Hermodora przyjacielem Heraklita: "Wyrzucał Efezyjczykom, że wygnali z miasta jego przyjaciela (ἑταῖρον),Hermodora ... " [IX, 1, 2]. (…) Wypowiedź Efezyjczyków jest autorstwa Heraklita i chociaż ma zapewne jakieś odniesienie do rzeczywistości, to przerobiona przez Heraklita sprawia, że Efezyjczycy ośmieszają samych siebie: "Niech żaden z nas nie będzie najlepszy", a w konsekwencji: "Niech wszyscy będziemy bezużyteczni".” („Heraklit. Fragmenty, nowy przekład, komentarz” Warszawa 2004, s. 327)
Tymczasem Banek, jak sam to określa, spekuluje
„wygnanie z miasta przyjaciela Heraklita, Hermodora, "wśród nich męża najlepszego". Powodem wygnania nie mogło być żadne przestępstwo, gdyż sami mieszkańcy Efezu, podając powód wygnania, stwierdzili: "Niech nikt wśród nas nie będzie najlepszy". Hermodor, jako "mąż najlepszy", musiał być również człowiekiem pobożnym - i to zapewne bardziej intensywnie od innych obywateli Efezu. Oczywiście, całe to wydarzenie, wobec braku innych informacji, można rozpatrywać jedynie w konwencji spekulacji. Na przykład w aspekcie religijnym.” (s. 158)
Skoro to tylko spekulacją, to skąd „musiał być również człowiekiem pobożnym”?
Dalszy ciąg zatrąca o „historię alternatywną”.
„Jeśli o Hermodorze tak wysokie mniemanie posiadali jego współobywatele, włącznie z Heraklitem (człowiekiem do pochwał niezbyt skorym: "był wyniosły jak mało kto i pogardliwy"),to być może rzeczywiście mamy tu do czynienia z kimś wyjątkowym.”
Wszystko to jest założone, brak danych skądinąd, jakie mniemanie o Hermodorze mieli Efezyjczycy i czemu go wygnali, wiadomo jedynie, że to Heraklit wysoko go cenił, a Efezyjczykom p r z y p i s y w a ł to zdanie, po za tym trudno uwierzyć, by wszyscy byli jednomyślni.
„Najbardziej prawdopodobne wydaje się, iż był to jakiś człowiek typu homo religiosus, usilnie pracujący nad swoją doskonałością oraz czyniący to w otoczce religijnej, być może nawet mistycznej. Tego typu postaci nie były w świecie greckim niczym niezwykłym, spotykamy je bowiem zarówno w tradycji mitycznej (np. Melampus, Muzajos, Eumolpos, Orfeusz),jak i wśród ludzi żywych, autentycznych (np. Ferekydes z Syros, Pitagoras, Empedokles, Onomakritos, Epimenides, być może Hermotimos z Klazomenaj. Specyficzna, głęboka pobożność Hermodora (z elementami ascezy?) - zapewne z gruntu odmienna od powszechnie przyjętej - mogła się okazać nie do przyjęcia dla współobywateli. Więc go wygnano (podobnie jak w połowie V w. p.n.e. wymordowano w Krotonie pitagorejczyków),zapewne po wcześniejszym procesie i uzyskaniu wyroku skazującego. Jeśli tak było w rzeczywistości”
A skąd w ogóle te wszystkie wnioski? Z czego wytrzasnął tę „specyficzną, głęboką pobożność Hermodora” do tego „z elementami ascezy” ?
„mielibyśmy kolejny proces o charakterze religijnym (choć nie z powodu bezbożności),a do tego mocno przypominający późniejszy proces Sokratesa, męża również "najlepszego" w swoim mieście.” (s. 158n)
Przykład rozumowania „non sequitur”. Wątek pitagorejczyków doczepiony do wypowiedzi Heraklita na zasadzie wolnych skojarzeń.
Okoliczności wymordowania pitagorejczyków podawane są różnie „Gdy [Pitagoras] zgodnie ze zwyczajem siedział na zebraniu w domu Milona, ktoś, kogo nie uznano godnym zaproszenia, z zemsty dom podpalił. Niektórzy jednak twierdzą, że zrobili to sami mieszkańcy Krotony, lękając się, że Pitagoras zamierza objąć rządy tyrańskie.” (Diogenes Laertios VIII, 1, 39) Podpalaczem być miał Kylon (Κύλων) z Krotony „pierwszy z obywateli, jeśli chodzi o ród, splendor i bogactwo, pod każdym innym względem był człowiekiem przykrym, gwałtownym, wzniecającym niepokoje i żądnym władzy” (Jamblich „O życiu pitagorejskim” 35 tłum. Janina Gajda – Krynicka),podobnie Porfiriusz („Żywot Pitagorasa” 54).

Trochę dalej przypuszczenie o „ascezie” traktowane jest już jak pewność, a dorzucone zostają postacie z innych parafii.
„W każdym razie ilość i rozmaitość praw sakralnych oraz procesów o bezbożność pozwalają nam się domyślać, jak bogata była gama postaw religijnych w starożytnej Grecji - także w przeciwległym dla "obramowania" mistycznego obszarze (czyli wśród ateistów, niedowiarków itp.). Równocześnie jednak wyrok skazujący Sokratesa i (być może) Hermodorosa, czyli mężów "najlepszych" w swojej społeczności (zapewne także w sensie religijnym),oraz pogrom pitagorejczyków (którzy lubili demonstrować swoją doskonałość) w Krotonie w połowie V w. p.n.e. świadczą o tym, że skazywano też ludzi wyłamujących się z ortodoksji w drugim kierunku (ascetyczno/mistyczno/reformatorskim),podobnie jak to się stało później z Janem Chrzcicielem, Chrystusem, Hussainem ibn Mansurem al-Halladżem lub J. Husem.” (s. 160) „Podobnie zdarzyło się też w środowisku żydowskim z Jezusem (i zapewne także Janem Chrzcicielem)” (s. 9)
Bezosobowe „skazywano” przypomina peerelowskie „popełniono błędy”. „Gdy co prawda przez krótki czas (tak jak po grudniu 1970 lub po październiku 1956) mówi się o własnych "błędach i wypaczeniach", to owe błędy "popełniono", a nie "popełniliśmy" (…) propagandyści mówią : "zbudowaliśmy przemysł", ale : "popełniono błędy".” (Jakub Karpiński „Mowa do ludu: szkice o języku polityki” Londyn 1984 s. 26). Herod Antypas, który kazał ściąć Jana Chrzciciela, nie był strażnikiem prawowierności judaizmu, a przeciwnie. Tym bardziej nic też nie wskazuje, by powodem był „ascetyzm” czy „mistycyzm”. Ewangeliści i „Dawne dzieje Izraela” (18, 5, 2) Józefa Flawiusza przy podawaniu przyczyny stracenia trochę się różnią, Chrzciciel wyrzucał Herodowi cudzołóstwo bądź Herod obawiał się wpływu Chrzciciela „dobrego człowieka (ἀγαθὸν ἄνδρα)” na tłumy, lecz „jak się zdaje, nie potrzebujemy wybierać pomiędzy tymi dwiema wersjami” (Anna Świderkówna „Rozmowy o Biblii. Nowy Testament” Warszawa 2000 s. 65). W przeciwieństwie do Chrzciciela Jezus nie był ascetą, o czym świadczą słowa „oto żarłok i pijak (φαγος και οινοποτης),przyjaciel celników (τελωνων φιλος)” (Mt 11, 19 i Łk 7, 35). „Słowa te następują po krótkiej przypowieści o sprzeczających się dzieciach, które w zabawie nie są gotowe ani tańczyć, ani biadać. Przypowieść ta jest odnoszona do Jana Chrzciciela jako biadającego i Jezusa jako radosnego, tańczącego.” (Joachim Gnilka „Jezus z Nazaretu. Orędzie i dzieje” Kraków 1997 tłum. Juliusz Zychowicz, s. 137)

Zestawiając z Ksenofanesem (o którym niżej) Herodota „Herodot w drugiej księdze swego dzieła pisze, że Hezjod i Homer "... stworzyli Hellenom teogonię, nadali bogom przydomki, przydzielili im kult i sztuki i określili ich postacie" (II, 53).” (s. 161, tłum. Seweryn Hammer) Banek pominął dość istotne zdanie wcześniejsze „Od kogo jednak każdy z bogów pochodzi (ἔνθεν δὲ ἐγένοντο ἕκαστος τῶν θεῶν) albo czy zawsze wszyscy istnieli (εἴτε αἰεὶ ἦσαν πάντες) i jaką mają postać (εἴδεα),o tym wiedzą Hellenowie dopiero, by tak rzec, od wczoraj i przedwczoraj. Hezjod i Homer, jak sądzę, są tylko o czterysta lat ode mnie starsi, a nie o więcej. A ci właśnie stworzyli Hellenom teogonię (οὗτοι δὲ εἰσὶ οἱ ποιήσαντες θεογονίην Ἕλλησι)” etc. Zygmunt Kubiak („Mitologia Greków i Rzymian” polecam) tłumaczy to inaczej „A to właśnie ich poematy przedstawiły Hellenom teogonię, nadały miana bogom, rozróżniły oddawaną im cześć i przyznane ich opiece kunszty, jak też opisały ich postacie.”

Banek wymienia jednym tchem różnych myślicieli, jakby ich poglądy były tożsame :
„Przeciwko zaprezentowanej tu pokrótce tradycyjnej koncepcji bogów oraz prostej, tradycyjnej pobożności, w pewnych kręgach helleńskich pojawia się z czasem protest. Chodzi tu przede wszystkim o orfików, pitagorejczyków oraz innych, często do nich zbliżonych, myślicieli (zwłaszcza Ferekydes z Syros, Ksenofanes, Heraklit, Empedokles). (…) Nowe koncepcje teologiczne, których celem jest przede wszystkim obrona majestatu boskiego, prowadzą do odejścia od antropomorfizmu i politeizmu, a boga postrzega się jako dobro, piękno i sprawiedliwość. W tym kierunku podążali przede wszystkim tacy myśliciele, jak: Ksenofanes, Heraklit, Pitagoras, Empedokles, Simonides, Eurypides, Anaksagoras, Diogenes z Apollonii. W sposób najbardziej zdecydowany dotychczasowe, a więc wywodzone od Homera i Hezjoda, koncepcje teologiczne zaatakował Ksenofanes. Pisał on utwory, "w których krytykował Hezjoda i Homera za ich opowieści o bogach" [Diogenes Laertios, IX 2, 18] oraz wyśmiewał antropomorficznych bogów greckich i "wymyślił Boga całkiem różnego od ludzi" [cytat bez źródła, uwaga Piratki]. Stwierdził on, iż jest "Jeden Bóg, największy wśród bogów i ludzi, niepodobny do śmiertelnych ani z wyglądu, ani z umysłu" [Klemens z Aleksandrii „Kobierce” V 109, I]. Heraklit (który trzecią część swego traktatu o przyrodzie poświęcić miał opisowi bogów) dodał, że bogowie są od ludzi daleko "...mądrzejsi, piękniejsi i w ogóle pod każdym względem doskonalsi" [Platon „Hippiasz Większy” 289 a].” (s. 167n, początek dłuższego wywodu)
Według Sekstusa Empiryka („Adversus Mathematicos” IX 193) Ksenofanes napisał:
„Wszystko to przyznali bogom Homer i Hezjod,
Co pośród ludzi przynosi hańbę i naganę (ὀνείδεα καὶ ψόγος):
Kraść, cudzołożyć, oszukiwać siebie nawzajem.” (tłum. Zygmunt Kubiak)
Wypada tu też wymienić Antystenesa, w tej książce pominiętego. Według „O pobożności” Filodemosa z Gadary „U Antystenesa zaś w "Fizyku" powiada się, że wedle konwencji (κατὰ νόμον) bogów jest wielu (πολλοὺς θεούς),ale wedle natury – jeden (κατὰ δὲ φύσιν ἕν[α)” (cyt. za: Mikołaj Domaradzki „Filozofia antyczna wobec problemu interpretacji. Rozwój alegorezy od przedsokratyków do Arystotelesa” Poznań 2013 s. 194)

Zdanie „Heraklit (…) dodał” etc. brzmi tak, jakby był zgodny z Ksenofanesem.

Interpretacja Heraklita zwykle sprawia trudności, już w starożytności nazywany był „Ciemnym”.
Kiedy wyśmiewał tych, co krew zmywają krwią, jakby błoto czyścili błotem i „modlą się do tych posągów, jak gdyby ktoś rozmawiał z domami, nie poznając, kim są bogowie i herosi” (tu i niżej tłum. Kazimierz Mrówka) brzmi to jakby zrozumiale. Homera i Hezjoda traktował z właściwą sobie wyniosłością „Homer zasługuje, aby go z agonów poetyckich przegnać i wychłostać”, „Nauczycielem wielu (Διδάσκαλος δὲ πλείστων) jest Hezjod. Sądzą, że wiele (πλεῖστα) wie ten, który nie znał dnia i nocy; albowiem jest jedno.” Jak wyjaśnia Mrówka „wielu” i „wiele” u Heraklita są przyganą (Mrówka op. cit. s. 177).
O podejściu Heraklita do Ksenofanesa świadczy zdanie
„Erudycja nie uczy rozumu. Bo nauczyłaby Hezjoda i Pitagorasa, a również Ksenofanesa i Hekatajosa.” Wymieniał go zatem razem z Pitagorasem, o którym miał do powiedzenia „stworzył własną mądrość, wieloraką erudycję, złą sztukę”, do Pitagorasa odnoszony jest też tyleż napastliwy, co zagadkowy aforyzm „jest przywódcą kłamców”.
O bogach Efezyjczyk czasem pisze w liczbie mnogiej
„Tego kosmosu, tego samego dla wszystkich, nie stworzył ani któryś z bogów, ani z ludzi, lecz zawsze był, jest i będzie (ἦν ἀεὶ καὶ ἔστιν καὶ ἔσται) ogniem wiecznie żywym (πῦρ ἀείζωον),zapalającym się według miar i według miar gasnącym”
czasem w pojedynczej
„Pan (ἄναξ),którego wyrocznia jest w Delfach, ani nie mówi (οὔτε λέγει),ani nie ukrywa (οὔτε κρύπτει),tylko daje znak (αλλά σημαίνει)”.
O ogniu zaś
„Ogień po przyjściu wszystko (πάντα) rozstrzygnie (κρινεῖ) i opanuje (καταλήψεται)”.

Gdyby podzielał poglądy Ksenofanesa, byłoby to wiadomo.

Wiadomo zaś, że tylko o jednym filozofie, Biasie z Prieny, Heraklit wyrażał się z uznaniem, bowiem powielał jego mniemanie οἱ λεῖστοι ἄνθρωποι κακοί „Ludzie w większości są źli” (tłum. Irena Krońska) w zdaniu οἱ πολλοὶ κακοί, ὀλίγοι δὲ ἀγαθοί „Wielu jest złych, a niewielu dobrych”.

„Także Heraklit był zwolennikiem koncepcji nieśmiertelności duszy” (s. 171)
Aforyzm „Jest śmiercią dla dusz stać się wodą (ψυχῇσιν θάνατος ὕδωρ γενέσθαι)” głosi co innego.

Brak też danych, by Ksenofanesa za wyśmiewanie bogów homerowych spotkały jakieś przykrości (może poza obelgami ze strony Heraklita),o czym Banek ani się zająknie, skoro rzekome „prześladowania religijne” uznaje za oczywiste.

Kilkakrotnie powołuje się na „Teorię religii” Rodneya Starka i Williama Bainbridge'a, z której cytuje „Skoro zaś "zachowanie dewiacyjne pociąga za sobą wyższe koszty niż zachowanie konwencjonalne", zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że większość ludzi nie przystąpi do "kosztownych" grup wysokiego napięcia. I dlatego właśnie grupy tego typu szukały przeróżnych rozwiązań mogących poprawić ich sytuację w społeczeństwie i przez to stworzyć warunki do zdobywania nowych członków. "Grupy wysokiego napięcia mogą obniżać koszty związane z wstępowaniem w ich szeregi, ukrywając swoją dewiacyjność i maskując się w ten lub inny sposób, na przykład poprzez organizowanie tajnych stowarzyszeń, dzięki czemu świeccy partnerzy uczestniczący w wymianach z nowym adeptem grupy, nieświadomi jego afiliacji, mogą nie karać go za jego decyzję".” (s. 198, zabrzmiało jak „rycerzem wysokiego napięcia” z „Cyberiady”, o ile godzi się porównywać …)
„W ten sposób otrzymujemy wreszcie odpowiedź na pytanie: dlaczego nurty te, to znaczy orficy, pitagorejczycy, wyznawcy Dionizosa oraz inne ugrupowania mistyczne i mistyczno-orgiastyczne, nie afiszowały się ze swoją odmiennością, lecz dążyły raczej do jej ukrywania.” (tamże)
Skąd zatem te wszystkie zakazy i nakazy obowiązujące w bractwie pitagorejskim (jak zakaz jedzenia czy choćby dotykania bobu, „składania w ofierze białego koguta, ponieważ jest poświęcony Księżycowi” czy zakładania lewego buta przed prawym, np. Jamblich „O życiu Pitgorejskim”) ? Czemu Ateńczyk (przypuszczalnie sam Platon) mówi „słyszymy o ludziach, którzy mięsa wołu tknąć się nie ważyli, nie zabijali zwierząt na ofiarę, lecz placki, owoce skropione miodem i inne tego rodzaju czyste dary składali bogom i uważali, że nie godzi się jeść mięsa i że nie godzi się plamić krwią ołtarzy bogów. Słyszymy o tak zwanym życiu orfickim (Ὀρφικοί τινες λεγόμενοι βίοι),które my, ludzie, prowadzić mieliśmy w tamtych czasach, spożywając to tylko, co nie tchnie życiem, a od wszystkiego, co jest ożywione duszą, powstrzymując się zupełnie.” („Prawa” 782C tłum. Maria Maykowska) ? Zaś we wcześniejszym dialogu o „żebrzących klechach i wieszczbiarzach (ἀγύρται δὲ καὶ μάντεις)” co „ksiąg całe stosy podają Muzajosa i Orfeusza, którzy mieli pochodzić od Księżyca i od Muz. Wedle tych ksiąg oni ofiary składają, a umieją nakłaniać i przekonywać nie tylko ludzi prywatnych, ale i całe państwa, że niby możliwe są rozgrzeszenia i oczyszczenia z grzechów za pomocą ofiar i miłych komedyjek jeszcze za życia” („Państwo” 364bc – 365a, tłum. Władysław Witwicki).

Można postawić więcej zarzutów, jednak to wystarczy.

Książka pełna dowolności.
Np. cytuje z przypisywanego Platonowi dialogu „Alkibiades II” (149 BC):
„Ateńczykom to mówi Ammon: powiada, że woli zbożne milczenie (εὐϕημία) Lacedemończyków, niż wszystkie ofiary (ἱερά) Hellenów. Tyle powiedział i nic więcej. Wydaje mi się, że bóg nazwał milczeniem (εὐϕημία) nie co innego, jak właśnie ich modlitwę (εὐχή). W istocie bowiem ona...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    13
  • Przeczytane
    3
  • Antyk, hellenizm + Bizancjum
    1
  • Religie, mity
    1
  • Mitologie, pogaństwo, etnografia
    1
  • 🎥 Biograficzne, historyczne, na faktach, reportaż
    1
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mistycy i bezbożnicy: przełom religijny VI-V w. p.n.e. w Grecji


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne