Mimo, że tytuł jednoznacznie sugeruje, do kogo może być adresowana ta książka („Lesbos. Najlepsze opowiadania erotyczne, 2010”), to po lekturze mogę z ręka na sercu napisać, że zachwycą się nią osoby ze wszystkich orientacji seksualnych. Książka jest naprawdę wyśmienita! Żadne tam „setne twarze Greya” czy „milion pociągnięć szczoteczką do zębów…”. W książce tej zamieszczono bardzo smakowite opowiadania erotyczne i czyta się je z ogromną ciekawością i autentycznie bez wypieków na twarzy! Chociaż, gdybym był lesbijką to cholera wie!

Książka jest finalnym „dziełem” konkursu ogłoszonego w 2009 roku przez wydawcę Cleis Press - Kathleen Warnock, a na który to konkurs z całego świata, głównie jednak z USA napłynęły opowiadania, które łączył temat, cytuję: „co pociąga lesbijki i czego się boją”. Wyboru dokonały trzy dziewczyny z amerykańskiego, żeńskiego zespołu muzycznego „BETTY”. Jak pisze wydawczyni książki, Kathleen Warnock „…wszystkie trzy, posiadające siłę dziesięciu tysięcy…zagłębiły się w maszynopisy, a to co wybrały wydaje się ciekawe i różnorodne…” A jedna z trójki dziewczyn, Alyson Palmer, dodaje: „Do tego tomu wybrałam te (opowiadania) które w pogłębiony sposób pokazują sytuacje w których urzeczywistniają się marzenia. We wszystkich można znaleźć bajkowe zdarzenia na miarę Alicji, która przez króliczą norę dostaje się do własnej Krainy Czarów, tak prawdziwej, że aż zapiera dech w piersiach…”

Książka zaskakuje pomysłami, wciąga, przewraca a momentami nieźle poniewiera…

I tylko jedna zabawna uwaga, tłumacz (sic!) damskie instrumentarium tłumaczy - „cipka”. I wiem, że w języku polskim nazwy narządów płciowych, czy to żeńskich czy to męskich są albo medyczno-biologiczne (np. pochwa, wagina, wargi sromowe, srom, krocze), albo wulgarne (nie wymienię bo dzisiaj można je przeczytać w każdej gazecie albo odsłuchać z taśm „podsłuchowych”), albo infantylne i zdrobniałe (np. pierożek, szparka, strumyczek, muszelka, kreska, brzoskwinka, norka, bułeczka, pipka, pisia, pusia, sisia, siśka, siuśka, cipka – to ostatnie określenie, jak napisałem wcześniej zostało wykorzystane w tej publikacji). I teraz po lekturze książki wiem, dlaczego tak trudno w tekst, który jest romantyczny a zarazem erotyczny wstawić sensowne określenie. Nie daje się!

A tak przy okazji Drodzy Czytelnicy na LC, czy wiecie, że w języku polskim, w gwarze góralskiej jądra to „turliki”? I czyż nie jest to piękna nazwa?

Czytanie książki „Lesbos. Najlepsze opowiadania erotyczne, 2010” Kathleen Warnock było wspaniałą ucztą dla mojej wyobraźni. A lekturę tę polecam wszystkim tym, którzy chcieliby doświadczyć po pierwsze jak fantastycznie można tworzyć krótkie opowiadania erotyczne, a po drugie przeczytać i delektować się erotyką, erotyką bez świntuszenia, bez wulgaryzmów, bez ślinienia się czy pornografii. Książka do polecenia zarówno lesbijkom, heretyczkom, ale i biseksualnym, gejom i heterykom. I w nosie mam odmienne od mojej opinie, bo wrażliwość i wyobraźnię każdy INNĄ ma!

Aha, na koniec jeszcze gratulacje dla tłumacza, Andrzeja Panasa.

Mimo, że tytuł jednoznacznie sugeruje, do kogo może być adresowana ta książka („Lesbos. Najlepsze opowiadania erotyczne, 2010”), to po lekturze mogę z ręka na sercu napisać, że zachwycą się nią osoby ze wszystkich orientacji seksualnych. Książka jest naprawdę wyśmienita! Żadne tam „setne twarze Greya” czy „milion pociągnięć szczoteczką do zębów…”. W książce tej zamieszczono...