Niech nikogo nie zmyli okładka z nieco może infantylną szatą graficzną - to nie jest książeczka dla dzieci o kotku, który łowił myszy! Autor, kapitan Andrzej Urbańczyk, miał kota imieniem Myszołów, z którym na jachcie Nord opłynął kulę ziemską. I właśnie o tych oceanicznych przygodach z kotem jest ta książka.
Kot Myszołów w latach 70' XX w. był chyba najbardziej znanym kotem świata. Jak zresztą kpt. Urbańczyk, o którym - wstyd powiedzieć - nie wiedziałem nic! I choć to on dokonał tych wielkich wyczynów (pierwsza polska wyprawa jachtem przez Pacyfik w obie strony, pierwszy polski rejs jachtem dookoła świata w rok),w każdym porcie i przez każdą radiostację mijanego okrętu pytano o Myszołowa.
A ten niezwykle dzielnie znosi podróże morskie. Nawet podczas sztormów nie dostaje choroby morskiej. Za dnia chodzi sobie po pokładzie i łowi latające ryby, które zjada ze smakiem, podziwia delfiny i warczy na wieloryby, nocą zaś wpatruje się w gwiazdy jak zaczarowany. Na Hawajach wspina się po palmach i pije mleko kokosowe, a tuż za tym archipelagiem do załogi dołącza albatros, z którym Myszołów najpierw się bije, a później koleguje. Ptak imieniem Przybysz nawet łowi dla kota ryby i przynosi mu na pokład. W Japonii Myszołów jada raki i suszone ośmiornice, w Australii wchodzi kangurzycy do torby, w Panamie zostaje porwany, a pod Mostem Golden Gate dostaje rozwolnienia od nierozcieńczonego wodą mleka w puszce.
To tylko kilka smakowitych gratek, jakimi częstuje nas Urbańczyk. Pisze lekko, rzeczowo, bez patosu. To kawał świetnie napisanej, męskiej morskiej prozy.
Wielka szkoda, że wydanie jest broszurowe i dość ubogie. Autor bardzo często wspomina o niezliczonych zdjęciach, jakie robiono Myszołowowi na pokładzie jachtu, o artykułach w gazetach i czasopismach całego świata, na okładkach których był słynny kot-żeglarz, o filmach kręconych podczas rejsów i innych udokumentowanych śladach kota na oceanie. Żadnego z tych zdjęć w książce niestety nie uświadczymy. Myślę, że gdyby Urbańczyk postarał się o wznowienie tej książki z tymi właśnie fotografiami, i zabrałoby się za nie jakieś porządne wydawnictwo, mielibyśmy bestseller. Sama treść się nie zestarzała, a wręcz nabrała szlachetnej patyny. Warto byłoby w nowej, atrakcyjnej odsłonie przypomnieć Polsce tak nietuzinkową postać, jaką jest kpt. Andrzej Urbańczyk, i tak niezwykłe rejsy z kotem na pokładzie.

Niech nikogo nie zmyli okładka z nieco może infantylną szatą graficzną - to nie jest książeczka dla dzieci o kotku, który łowił myszy! Autor, kapitan Andrzej Urbańczyk, miał kota imieniem Myszołów, z którym na jachcie Nord opłynął kulę ziemską. I właśnie o tych oceanicznych przygodach z kotem jest ta książka.
Kot Myszołów w latach 70' XX w. był chyba najbardziej znanym...

co tu dużo pisać..piękna książka o kocie i jego właścicielu,którzy wyruszają w rejs dookoła świata, a wcześniej do Japonii. Przeżywają wiele przygód, czasem strasznych, czasem wesołych. Nie jeden raz ocierają się o śmierć i nie jeden raz wszystko się dobrze kończy. opowiadanie to jest nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych. Pokazuję prawdziwe przywiązanie kota do właściciela i właściciela do kota oraz uczy jak dobrze i w zgodzi żyć z naturą. polecam :)

co tu dużo pisać..piękna książka o kocie i jego właścicielu,którzy wyruszają w rejs dookoła świata, a wcześniej do Japonii. Przeżywają wiele przygód, czasem strasznych, czasem wesołych. Nie jeden raz ocierają się o śmierć i nie jeden raz wszystko się dobrze kończy. opowiadanie to jest nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych. Pokazuję prawdziwe przywiązanie kota do...