Blogotony
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2013-10-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-09
- Liczba stron:
- 344
- Czas czytania
- 5 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364142192
- Tagi:
- feminizm felieton literatura
Dla Ingi Iwasiów literatura i czytanie nie są oderwane od życia. Pisarka znajduje w lekturach stany naszej świadomości, nasze skryte obsesje i puentuje – często boleśnie, zawsze przenikliwie.
Piotr Mucharski
Błyskotliwy strumień myśli, który rwie brzegi oczywistości. Autorka pisze nonszalancko i osobiście, rezygnuje z bariery języka akademickiego, nie chowa się za słowami. Swoją książką udowadnia własną tezę, że „prawdziwy wysiłek, intelektualny i emocjonalny, do jakiego nakłania nas sztuka, stanowi zawsze aktualną wartość".
Hanna Samson
Zwolennicy końcówek męskoosobowych zmuszeni będą poskromić swoje przyzwyczajenia językowe, bo w odniesieniu do tej autorki okazałyby się one wyjątkowo niefortunne.
Iwasiów inspiruje i prowokuje. Rzuca rękawicę tuzom polskiej kinematografii, nie patyczkuje się z koleżankami po fachu, bez eufemizmów ocenia polskie nagrody literackie i nie zostawia suchej nitki na tzw. prasie kobiecej. Dla równowagi i jakby na usprawiedliwienie prezentuje spory dystans do siebie - bez kokieterii przyznaje się do porażek i błędòw. Z reporterską wrażliwością obserwuje miejsca, ludzi i podgląda otoczenie.Kim więc jest Inga Iwasiów? Jest kobietą w świecie mężczyzn, która „wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tony współczesności
„Blogotony” to szalenie trudna książka do omówienia. Na których punktach się skupić, o czym powiedzieć szerzej? Wstęp ostrzega: mozaikowy charakter tego zbiorku oddaje mozaikowość uczestnictwa w tym, co świat przynosi, na co sił i czasu starcza. Ja zaś dopowiadam: tematów tu zatrzęsienie. Począwszy od filmu i literatury, poprzez refleksje dotyczące społeczeństwa, Polski, polityki i innych absurdów, życia kulturalnego i życia prywatnego… a na czym skończywszy, o tym lepiej przekonać się samodzielnie.
Formuły zamykające zbiór w określonych formach i tak na niewiele się zdają, czego doskonałym przykładem podział książki na części. Liczba ich sześć, ale równie dobrze sprawdziłoby się pomnożenie tego przez sto jedenaście. Niektórzy zresztą – znając poglądy Iwasiów – na pewno chętnie by to uczynili. Inni z kolei, ci z zainteresowaniem śledzący poczynania literaturoznawczyni, będą usatysfakcjonowani przekrojowym wymiarem książki. Nie da się zresztą ukryć, że to oni stanowią grupę docelową publikacji. Oczywiście rdzeniem jest tu szeroko rozumiana kultura, zawsze jednak ustanawiana z punktu widzenia autorki o mocno ukonstytuowanych przekonaniach.
Jesteśmy zanurzeni w kulturze – zdanie to nasuwało mi się podczas lektury „Blogotonów” wielokrotnie. Iwasiów z wprawą i godną pozazdroszczenia świadomością pokazuje sens aforyzmu. Czy to wyprawa do Wilna, seans w kinie, czy refleksja na temat kwestii tak osobistej jak wiek, idąc za jej tropem, dostrzeże się mnogość powiązań, często niewidocznych na pierwszy rzut oka. W tym też wartość, a zarazem problem zamieszczonych tu tekstów – aby za nimi nadążyć, potrzeba nieco wysiłku intelektualnego. Z drugiej strony, chyba nikt sięgający po zbiór nie spodziewa się niczego innego.
Gdybym miała skonfrontować „Blogotony” ze swoimi preferencjami czytelniczymi, ponarzekałabym, że wolę mniej tematów na rzecz głębszego w nie wniknięcia. Nie zrobię tego jednak, pomna na fakt, że Inga Iwasiów komentuje rzeczywistość na bieżąco, zbiór zaś to w większości wydruk z jej bloga. I tak jak po blogu, można przeskakiwać po nim w poszukiwaniu treści, choć przyzwyczajonym do scrollowania wyda się to pewnie trudniejsze.
Sylwia Kluczewska
Książka na półkach
- 116
- 87
- 24
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
"Dzisiaj z blogów nie ostało się nic", więc moim zdaniem bardzo dobrze, że Iwasiów zdecydowała się wydać swój w formie książkowej.
"Dzisiaj z blogów nie ostało się nic", więc moim zdaniem bardzo dobrze, że Iwasiów zdecydowała się wydać swój w formie książkowej.
Pokaż mimo toJestem feministką, ale nie bezkrytyczną. Wszędzie znaleźć można próby propagandy, nawet w przełamywaniu patriarchalizmu. A propaganda - również w szczytnych celach - zawsze upraszcza świat, deformuje go. Mówię to z przykrością, bo autorka bezsprzecznie wiele zrobiła dla równości płci, a w książce można znaleźć także fragmenty osobiste, mało związane z propagandowym nastawieniem. Ostatecznie to ono jednak zwycięża. Znamienny jest tutaj opis lekcji przeprowadzonej przez autorkę w jednym z koszalińskich liceów — „dziwi, szokuje” ją, iż „młode dziewczyny w klasie” nie dostrzegają „staroświeckiego szowinizmu Różewicza”, patrząc co rusz na nią „nieco wrogo”. „Wiersze i powieści” (nie tylko Różewicza) — podpowiada autorka — „warto (…) przeczytać dla siebie”. Zgoda, ale powinno być to czytanie rzeczywiście nasze, kobiece. A tego w "Blogotonach", perswazyjnych, nastawionych dydaktycznie, nie odnajduję.
Jestem feministką, ale nie bezkrytyczną. Wszędzie znaleźć można próby propagandy, nawet w przełamywaniu patriarchalizmu. A propaganda - również w szczytnych celach - zawsze upraszcza świat, deformuje go. Mówię to z przykrością, bo autorka bezsprzecznie wiele zrobiła dla równości płci, a w książce można znaleźć także fragmenty osobiste, mało związane z propagandowym...
więcej Pokaż mimo toStraszna. Nie da się czytać.
Straszna. Nie da się czytać.
Pokaż mimo toMomentami czułam się jak totalny płytki ćwok, bo korzystam z tzw. "sztuki niskiej". Bo lubię czytać kryminały, nie codziennie czytam i oglądam dzieła "wybitne". Bo nie chodzę regularnie na ambitne spektakle teatralne i nie robię masy innych rzeczy, które wskazywałyby, że jestem osobą "na poziomie". Nie bronię ludziom gardzenia "sztuką niską" pod warunkiem, że nie godzą tym we mnie i nie sprawiają, że czuję się jak idiotka. To takie pierwsze odczucie po przeczytaniu książki.
Choć nie mogę powiedzieć, żebym nie zgadzała się z niektórymi poglądami Autorki.
Momentami czułam się jak totalny płytki ćwok, bo korzystam z tzw. "sztuki niskiej". Bo lubię czytać kryminały, nie codziennie czytam i oglądam dzieła "wybitne". Bo nie chodzę regularnie na ambitne spektakle teatralne i nie robię masy innych rzeczy, które wskazywałyby, że jestem osobą "na poziomie". Nie bronię ludziom gardzenia "sztuką niską" pod warunkiem, że nie godzą tym...
więcej Pokaż mimo toLektura przyniesie zapewne większą uciechę literaturoznawcom, ale to nie znaczy, że taki laik jak ja nie znajdzie w niej nic dla siebie. Wręcz przeciwnie. Co prawda podobnie jak autorka mam skłonności do wycofywania się z rzeczy, których nie robię perfekcyjnie, więc czytając jej zapiski miałam chwilami ochotę wycofać się z czytania w ogóle, bo nie czułam się czytelnikiem wystarczająco kompetentnym. Ostateczny bilans wychodzi jednak na plus i mam raczej ochotę czytać więcej i bardziej świadomie.
Kilka refleksji, które najbardziej pozostały w pamięci (skoro zbiór, jak pisze autorka, mozaikowy, to refleksje również podobne). Mojemu czytaniu i umiejętności krytycznego spojrzenia na książki daję jeszcze szansę, bo dojrzewamy razem z naszymi lekturami. Kobiety w literaturze i w kulturze to wciąż masa stereotypów, czasem siedzących tak głęboko, że w ogóle niezauważanych (nawet przez kobiety). I bardzo podoba mi się idea, że słodycze mogłyby wsiąkać w duszę.
Lektura przyniesie zapewne większą uciechę literaturoznawcom, ale to nie znaczy, że taki laik jak ja nie znajdzie w niej nic dla siebie. Wręcz przeciwnie. Co prawda podobnie jak autorka mam skłonności do wycofywania się z rzeczy, których nie robię perfekcyjnie, więc czytając jej zapiski miałam chwilami ochotę wycofać się z czytania w ogóle, bo nie czułam się czytelnikiem...
więcej Pokaż mimo toksiążka przedawniona,bo autorka opisuje na czym była w kinie czytają ją rok czy dwa później już nie robi szału,jedynie opisy przeczytanych książek nadal pomagają w wyborze tej ciekawej,czytanie bloga w formie książki to dla mnie niewłaściwa forma, bo mało wyciągnęłam ważnych dla mnie informacji z tego co było kiedyś.
książka przedawniona,bo autorka opisuje na czym była w kinie czytają ją rok czy dwa później już nie robi szału,jedynie opisy przeczytanych książek nadal pomagają w wyborze tej ciekawej,czytanie bloga w formie książki to dla mnie niewłaściwa forma, bo mało wyciągnęłam ważnych dla mnie informacji z tego co było kiedyś.
Pokaż mimo toTego się nie da czytać. Chyba jestem zbyt głupia, by zrozumieć, o co chodzi pani Iwasiów.
Tego się nie da czytać. Chyba jestem zbyt głupia, by zrozumieć, o co chodzi pani Iwasiów.
Pokaż mimo toBlogotony. Co to właściwie jest za słowo? Czy chodzi tutaj o blog, który nadaje "ton" całej książce, czy może różne tony emocji wplecionych w tekst, od zadziwienia, zainteresowania światem, miłości do literatury po niezgodę, poczucie pustki, rezygnację? Kim jest Inga Iwasiów, autorka książki intymnej, osobistej, chociaż - jak sama stwierdza - nienależącej do literatury autobiograficznej?
W "Blogotonach" czytelnik spotka Iwasiów szczerą, trochę ironiczną, niezmiennie walczącą z kłodami rzucanymi przez rzeczywistość pod nogi człowiekowi, któremu zależy na dobrej literaturze, na wysokim poziomie kultury, na języku polskim, a przez to na Polsce (Iwasiów jest profesorką polonistyki). Wydawca zastosował podział na części - pierwsze pięć to felietony, natomiast szóstą stanowią chronologicznie ułożone wpisy z bloga. To dobre rozwiązanie; część felietonowa dotyczy kilku istotnych zdaniem Iwasiów elementów rzeczywistości, takich jak literatura, feminizm, podróże, kultura popularna (i jej niepopularna siostra, kultura wysoka),nieustannych zderzeń pomiędzy nowymi pomysłami urzędników, parlamentarzystów, splatających w mocnym uścisku edukację i rynek, jednocześnie odsyłających w niebyt finansowanie niszowych wydarzeń kulturalnych. Kto dzisiaj stoi na półkach w Empikach? Kto dziś dostaje wsparcie medialne, zaplecze sponsorskie, dofinansowanie? Co się teraz "opłaca" studiować, a co jest jedynie fanaberią starszych pań i panów pochylonych z zatroskaną miną nad Mickiewiczem?
Iwasiów nie unika trudnych tematów. Nie robi z siebie inteligenckiej profesorki stojącej ponad niedouczonym motłochem, co niestety bywa cechą charakterystyczną innych pojawiających się w mediach pracowników naukowych. Wprost pisze o alkoholizmie, o pozostawaniu na pograniczu widzialności z powodu nieuchronnie pokonywanych pewnych etapów życiowych: „Zmiana przychodzi wówczas, gdy stajemy się przezroczyste. Przepuszczają nas w drzwiach, żebyśmy sobie poszły szybciej. Nie biorą naszych numerów telefonu. Opowiadają o bólach wątroby”[1]. Pojawia się pustka po stracie babki, za którą w późniejszym czasie podąży ojciec. Zostaną, zaobserwowane z bólem przez córkę, ustawione w stos jeszcze przed chwilą czytane książki i poukładane dookoła nich zegarki (ojciec Iwasiów był zegarmistrzem).
Blog, którego wpisy sięgają 2010 roku, przywołuje nie tak dawne wydarzenia i pozwala na poznanie perspektywy autorki. Czego tam nie ma: katastrofa w Smoleńsku, zmiany w prawie dotyczącym edukacji, sprawa "Magdy z Sosnowca", kolejne rozdanie nagród Nike, Euro 2012, "Pogranicza", feminizm. Jest Szczecin, jest Wilno. Jest zauważanie absurdów rzeczywistości z perspektywy feministycznej - "[Inga Iwasiów] dowiedziała się z pewnego tygodnika, że Janusz L. Wiśniewski napisał powieść filozoficzną, ja natomiast – kobiecą"[2]. Są nieustannie książki. Iwasiów prowadzi dialog z literaturą, z kulturą, a przez to z czytelnikiem. Nie zgadzam się z nią w kilku miejscach - trudno mi sobie wyobrazić "likwidację" piłki nożnej (chociaż dokładnie rozumiem jej zadziwienie niezwykłym wspieraniem medialnym i finansowym tego niezbyt widowiskowego w polskim wykonaniu sportu oraz czynieniem z niego "dobra państwowego", a z piłkarzy "bohaterów narodowych"),bez problemu przyjmuję istnienie grup rekonstrukcyjnych odgrywających bitwę pod Grunwaldem (uważam działalność takich grup za przejaw prawdziwej pasji do historii; byłoby miło, gdyby media zechciały jednak pokazać ciężką pracę docierania do źródeł i opracowań naukowych oraz tworzenia wizerunku rekonstruktorów, zamiast skupiać się na "waleniu Krzyżaka mieczem po głowie").
"Pogranicza" - dwumiesięcznik o tematyce kulturalno-literackiej wydawany od 1994 roku. Wątek tego czasopisma pojawia się w "Blogotonach" nieustannie, jako że Iwasiów współtworzyła je przez 18 lat. Rzucone tu i ówdzie uwagi, zapiski z walki, jaką redakcja toczyła o wydanie kolejnego numeru, o dotację, o przekonanie miasta, że naprawdę warto łożyć na coś takiego, jak czasopismo kulturalno-literackie. Tym większa była moja wściekłość, gdy w jednym z wpisów z bloga przeczytałam, że "Pogranicza" zlikwidowano. "Będzie mi bardzo brakowało »Pograniczy«. Przez osiemnaście lat myślałam o tym piśmie codziennie. Cóż, jeszcze jeden ostry odwyk"[3] - pisze Iwasiów i nie sposób nie odczuć w tym zdaniu gorzkiego posmaku zawodu oraz zwykłego smutku, gdy coś, o co się walczyło przez tak długi czas, koniec końców upada. Ileż takich czasopism dotyczących kultury, literatury, teatru zostało zlikwidowanych...
Fragment, który doskonale ilustruje powyższy problem i stanowi w pewien sposób esencję "Blogotonów": "Bo dziś jest tak, że o potrzebę wydawania czasopism kulturalnych pytamy ludzi, którzy prywatnie czytają »Galę«. Zwracam się więc do Was, czytających prześwietne »Książki w Tygodniku« z apelem o to, byście nie dawali sobie wmówić, że człowiekowi do życia potrzebne są tylko te wartości, które się dobrze sprzedają, dobrze wyglądają w tabelkach aplikacji do eksplikacji. Stare nawyki, jak czytanie, gadanie, oglądanie, pisanie, granie, malowanie i co tam jeszcze pamiętamy, nie są gorsze od internetowych kompulsji i od słusznego trendu kultury dla każdego, który w rezultacie może okazać się wielkim niczym. Jeszcze zobaczymy, co jest bytem, a co dotacją"[4].
Sprawa "Pograniczy" pokrywa się dziwacznie, nieprzyjemnie z ostatnią głośną sprawą związaną z Ingą Iwasiów: bezpardonowym usunięciem jej - przewodniczącej i Beaty Kozak z jury Gryfii, nagrody dla pisarek przyznawanej w Szczecinie. Również o Gryfii Iwasiów pisze w "Blogotonach", o pierwszych edycjach tego stworzonego przez nią festiwalu. I znów robi się smutno.
"Kim więc jest Inga Iwasiów? Sama o sobie lubi mówić: profesorką i pisarką. Czyli kobietą w świecie mężczyzn, która »wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość«"[5] - taki opis zafundował Iwasiów wydawca na okładce "Blogotonów". Podpisuję się pod tym; lektura tej książki napełnia mnie przekonaniem, że do czego jak do czego, ale do swej intelektualnej wartości mnie Iwasiów nie musi przekonywać.
---
[1] Inga Iwasiów, "Blogotony", wyd. Wielka Litera, 2013, s. 132 (przypisy odnoszą się do elektronicznej wersji książki).
[2] Tamże, s. 406.
[3] Tamże, s. 415.
[4] Tamże, s. 377.
[5] Fragment tekstu zamieszczonego na okładce "Blogotonów" i stronie internetowej wydawnictwa wielkalitera.pl.
[Recenzję zamieściłam również na moim blogu]
Blogotony. Co to właściwie jest za słowo? Czy chodzi tutaj o blog, który nadaje "ton" całej książce, czy może różne tony emocji wplecionych w tekst, od zadziwienia, zainteresowania światem, miłości do literatury po niezgodę, poczucie pustki, rezygnację? Kim jest Inga Iwasiów, autorka książki intymnej, osobistej, chociaż - jak sama stwierdza - nienależącej do literatury...
więcej Pokaż mimo toFeministka, pisarka i akademiczka - takie potrójne określenie widnieje w nagłówku bloga Ingi Iwasiów. Wydaje mi się, że najkrócej i najtrafniej charakteryzuje ono tę znaną profesorkę Uniwersytetu Szczecińskiego, literaturoznawczynię, honorową ambasadorkę Szczecina, autorkę m.in. nominowanej do Literackiej Nagrody Nike powieści "Bambino", opowiadań "Smaki i dotyki", prac naukowych o twórczości W. Odojewskiego i L.Tyrmanda, a także z zakresu gender oraz najnowszej książki "Umarł mi. Notatnik żałoby".
Wydane przez Wielką Literę "Blogotony" stanowią zbiór tekstów pogrupowanych w sześciu częściach, których tytuły już wskazują na rodzaj zawartej w nich treści: Zawodowo uczestnicząc, Przełamując fale (feminizmu i wszystkie inne),Tryb podróżny i osiadły, Myślenie jest polityczne, Mijanie, Blog w życiu (raczej nieprywatnym).
Nietrudno wyjaśnić "blogotony" jako formę felietonów publikowanych jako wpisy na blogu. Ta nazwa ma jednak w sobie także coś muzycznego. Podążając za tym skojarzeniem, mogę stwierdzić, że teksty serwowane przez Ingę Iwasiów nie brzmią fałszywie i choć różnorodne tematycznie (m.in. o książkach, filmach, podróżach, feminizmie, polityce i wydarzeniach kulturalnych) nie tworzą kakofonii, a budują harmonijne i mocne akordy.
Można wyróżnić wśród nich ton osobisty, jednak najbardziej prywatne sprawy i wydarzenia z życia autorki nie są na pierwszym miejscu, a jakby "zanurzone" w szeroko pojętej kulturze. To nie jest ekshibicjonistyczny dziennik "celebrytki", zresztą za taką Inga Iwasiów żadną miarą nie uchodzi To osobiste notatki intelektualistki, która może być, i zapewne jest, autorytetem dla wielu osób, nie tylko utożsamiających się z ideą feminizmu, czy krytyką feministyczną.
Zgodnie z tym, co autorka deklaruje we wstępie, jest to autoprezentacja "z majaczącymi w tle przejawami kultury". Taki subiektywny ( bo niby jak inaczej!) zapis uczestniczenia w życiu kulturalnym, zawodowym, codziennym, z wyostrzonym do maksimum zmysłem obserwacji i celnymi, nieraz ciętymi czy ironicznymi uwagami. Trzeba podkreślić, że całość jest napisana przystępnie dla zwykłego odbiorcy, nie naukowym dyskursem pełnym specjalistycznych terminów. Zwyczajnie, a przy tym błyskotliwie, lekko i jednocześnie mądrze ( choć to się przecież nie wyklucza).
Widoczny jest - wspomniany także na początku - mozaikowy charakter zbiorku. Ta jakże różnorodna mozaika została jednak dobrze ułożona, bo choć najlepiej czytać tę książkę porcjami, to czyta się ją płynnie i z ciągłym apetytem na kolejny fragment. Przeczytamy m. in. o edycjach Nagrody Nike, o wyjazdach do Wilna, likwidacji dwumiesięcznika Pogranicza, o Bałkanach wg Stasiuka, o kobietach u Wajdy, o karierze M. Szwai, o powieści "Na krótko", o filmach nagradzanych na festiwalu w Gdyni, o Euro 2012, wystawach, kongresach, własnych lekturach, o prasie kobiecej, o współczesnym języku... O tym, co dla Iwasiów ważne, ciekawe, zajmujące, irytujące, czy dające do myślenia.
Przy "Blogotonach" dobrze mieć pod ręką coś do pisania, by zanotować sobie a to interesującą uwagę ( np. że "Dziennik" Pilcha jest z Tyrmandowego ducha),a to wymieniony tytuł książki lub filmu (np powieść. "Numer zerowy" Pauliny Grych) - jako inspirację. Nie z każdą jednak myślą musimy się zgadzać, ale przynajmniej pole do rozmyślań mamy otwarte.
Inga Iwasiów jawi się jako "trzcina myśląca"; osoba zaangażowana w pełni w to, co robi, bezkompromisowa, krytyczna, szczera. Przyznam, że intuicyjnie czuję wobec niej sympatię ( nie tylko za rozmiar buta 35 slim),ale i pewien... respekt. Z duszą na ramieniu poszłabym na egzamin do prof. Iwasiów i pewnie z wrażenia odebrałoby mi głos. Zdecydowanie wolę pisać niż mówić, a już najbardziej - wolę czytać.
Do "Blogotonów", które uważam za inspirującą i wartościową lekturę - jeszcze wrócę, tymczasem czuję się zmobilizowana, by wreszcie zmienić status stojących od dawna na półce powieści "Bambino" i "Ku słońcu" z "jeszcze nieprzeczytane" na "już poznane".
Feministka, pisarka i akademiczka - takie potrójne określenie widnieje w nagłówku bloga Ingi Iwasiów. Wydaje mi się, że najkrócej i najtrafniej charakteryzuje ono tę znaną profesorkę Uniwersytetu Szczecińskiego, literaturoznawczynię, honorową ambasadorkę Szczecina, autorkę m.in. nominowanej do Literackiej Nagrody Nike powieści "Bambino", opowiadań "Smaki i dotyki", prac...
więcej Pokaż mimo toInga Iwasiów nie jest „pionkiem na szachownicy”. Postać bezkompromisowa, wierna swoim przekonaniom i dziarska. Odrobinę zuchwała, a jednocześnie ochoczo zawadiacka. Blogotony to najbardziej osobista książka autorki, która pozwala popatrzeć na świat jej oczami. Oczywiście na określonych warunkach i w ściśle wyznaczonych granicach. Kobieta, intelektualistka i literaturoznawca, dokładnie w takiej kolejności. Tak odbieram Ingę Iwasiów.
Nie jestem targetem autorki. Teoretycznie nie powinnam zwracać uwagi na jej książki, dzielą nas poglądy, a nawet kierunek zainteresowań, a jednak każdej kolejnej książki wyczekuję z niecierpliwością. Po lekturze Blogotonów jestem przekonana, że autorka zawęża krąg swoich odbiorców. Tymczasem pani Ingo, pani książki stoją zaraz obok powieści „Daniel Steel”. Tak już ten świat jest złożony, z przeciwieństw i różnorodności.
Czytając Blogotony wzbierała we mnie zadość o pewność przekonań, klarowne stanowisko i świadomość autorki. Wszelkie dylematy zderzały się ze ścianą bezkompromisowości. Chciałabym móc kiedyś powiedzieć, że coś jest czarne lub białe, póki co u mnie wszystko widziane jest w rozmaitych barwach. W tej książce, będącej zbiorem luźnych wypowiedzi, zaobserwować można stanowisko Iwasiów na tematy jej bliskie. Obserwuje ludzi, zaznacza stanowisko kobiet, wkracza na tematy polityki, nie boi się codzienności. Jest baczną obserwatorką życia, nie waha się poświęcić cennych minut, aby przystanąć na chwilę i pomyśleć. W książce opisuje wydarzenia, a właściwie przedstawia nam swoją ich interpretację, które są początkiem do dyskusji. Nie jestem jednak pewna, czy pozostawia miejsce na czyjeś racje, argumenty, bowiem jej puenty są jak sztylety, zdają się być ostateczną prawdą.
Czy można się nie zgadzać z poglądami autorki? Powiedziałabym, że nawet jest to wskazane. Bo czy nie nudno było by stać i potakiwać. Przyjmować jak namydloną papkę i odstawiać na półkę, bez przetrawienia. O zgrozo, tego bym nie zniosła. Zbiorowe myślenie, podobnie jak zbiorowe parytety nie wchodzą w grę.
Przekonywanie Was do tej książki mija się z celem. Nie widzę ku temu żadnego sensu. Mogę jedynie stwierdzić, że warto ją przeczytać, ze względu na ciekawie uzasadnione spostrzeżenia autorki. Jest to literatura na fajnym poziomie. I choć słowo fajne jest uważane, że nic niewnoszące i nacechowane neutralnością, to w tym wypadku „fajne” oznacza godne polecenia.
Inga Iwasiów nie jest „pionkiem na szachownicy”. Postać bezkompromisowa, wierna swoim przekonaniom i dziarska. Odrobinę zuchwała, a jednocześnie ochoczo zawadiacka. Blogotony to najbardziej osobista książka autorki, która pozwala popatrzeć na świat jej oczami. Oczywiście na określonych warunkach i w ściśle wyznaczonych granicach. Kobieta, intelektualistka i...
więcej Pokaż mimo to