Czym jest zło? Co sprawia, że człowiek jest w stanie dopuścić się czynu, który jest powszechnie potępiany? Czy w każdym z nas czai się taki mały zalążek zła, który rzucony na odpowiedni grunt wykiełkuje i nabierze siły? Z pewnością takie pytania przychodzą Wam do głowy, gdy słyszycie o kolejnej zbrodni popełnionej ze szczególnym okrucieństwem. Z przerażeniem czytamy, że przez najbliższe otoczenie morderca postrzegany był jako spokojny, niekonfliktowy sąsiad bądź współpracownik. Jeśli chcecie dowiedzieć się jaka jest geneza zła i co czai się w umyśle psychopaty, zajrzyjcie do debiutanckiej powieści Dawida Waszaka „Narodziny zła”. Ostrzegam, że jest to książka dla czytelników o mocnych nerwach.

Steven nie miał w życiu łatwo. Wychowywał się w rodzinie patologicznej, gdzie alkohol i przemoc były na porządku dziennym. Za wszelką cenę starał się ukryć to co działo się w jego domu. Wstydził się. Tak bardzo chciał nie wyróżniać się spośród innych dzieci. Kochał matkę i ciężko było mu patrzeć na jej krzywdę. Cierpiał, gdyż nie potrafił obronić jej przed ojcem. Ciągle towarzyszyło mu poczucie osamotnienia. Pragnął akceptacji, zrozumienia, przyjaźni i miłości choć jednocześnie bał się odrzucenia. Nie radził sobie z tym co działo się w jego domu. Nie radził sobie nawet z samym sobą. Szybko się usamodzielnił i bez żalu opuścił ojca. Razem z Anną w jego życiu pojawiła się nadzieja na coś więcej. Kiedy po roku dziewczyna odeszła, świat po raz kolejny legł w gruzach. Koszmary z dzieciństwa zaczęły powracać. Uśpiona dotychczas machina zła ruszyła i nic już nie mogło jej zatrzymać.

Nie bez powodu na okładce „Narodzin zła” znajduje się informacja, iż książka jest przeznaczona jedynie dla dorosłych. Powieść ma zaledwie 78 stron jednak nie byłam w stanie szybko jej przeczytać. Często musiałam robić sobie przerwy, gdyż niektóre wyjątkowo brutalne sceny budziły zbyt wiele emocji. Początkowo współczułam głównemu bohaterowi, którego los nie oszczędzał. Patologia, w której się wychowywał musiała w jakiś sposób spaczyć jego charakter. Jednak z każdą przeczytaną stroną moje współczucie zamieniało się w przerażenie. Narracja pierwszoosobowa sprawia, że fabuła ma jeszcze mocniejszy wydźwięk. Prawdziwą grozę budzi spokój, z jakim Steven opowiada historię swojego życia: od koszmaru dzieciństwa, przez pierwszą miłość i pierwsze morderstwo, aż po finał, którym Autor na szczęście mnie nie zaskoczył. Dlaczego na szczęście? Nie zdradzę, ale przyznam, że odetchnęłam z ulgą. „Narodziny zła” umożliwiają wniknięcie w chory umysł psychopaty i poznanie motywów jego działania. Nie jest to z całą pewnością książka dla każdego. Nie nadaje się dla osób wrażliwych. Zachwyci natomiast fanów mocnych, zapadających w pamięć tekstów. Kreując postać mordercy psychopaty Autor wykazał się sporą pomysłowością i znajomością tematu. Pan Waszak świetnie oddał wewnętrzne rozdarcie Stevena, jego samotność, potrzebę miłości i świadomość, że to co robi jest złe. Natomiast jego alter ego czuje niewyobrażalną wręcz satysfakcję z każdego popełnionego morderstwa.

Niejednokrotnie słyszeliśmy, że ktoś stracił życie dla paczki papierosów bądź kilku monet. Z przerażeniem zastanawiamy się wtedy, jak można zabić z tak błahego powodu. Jeśli chcecie wysłuchać spowiedzi mordercy i znaleźć odpowiedzi na tego typu pytania, sięgnijcie po „Narodziny zła” Dawida Waszaka.

Recenzja pochodzi z mojego bloga http://sladami-ksiazki.blogspot.com/

Czym jest zło? Co sprawia, że człowiek jest w stanie dopuścić się czynu, który jest powszechnie potępiany? Czy w każdym z nas czai się taki mały zalążek zła, który rzucony na odpowiedni grunt wykiełkuje i nabierze siły? Z pewnością takie pytania przychodzą Wam do głowy, gdy słyszycie o kolejnej zbrodni popełnionej ze szczególnym okrucieństwem. Z przerażeniem czytamy, że...