Hasłem reklamującym basistę zespołu Sinners powinny być słowa:
Pozory mylą!
Jace jest tego kwintesencją.
Anielski wygląd,spokój i w większości wypadków płochliwy wzrok...z tyłu sceny z dala od blasku jupiterów,oddając się prądowi muzyki...a kiedy światła gasną i nikt ważny nie widzi słodkie anielskie oblicze zastępuje stal i brak pokory.
Wyzwanie w oczach.
Przekraczanie granic.
Naginanie ich do oporu.
I ból.

Jace skrywa się za bólem,czerpie z niego siłę...upada...płaszczy się...i walczy.
Najczęściej jednak się poddaje,nie dlatego,że jest miękki.
Och wszystko można o nim powiedzieć,ale nie to,że nie ma kręgosłupa.
Ile warta jest siła,jeśli jej początek jest dość wątpliwy?
Co musi się stać w życiu człowieka,aby pozory co do jego osoby przejęły kontrole?
Co musi się dziać,żeby anielski wygląd,nieśmiałość były tylko pustym naczyniem dla buntu i masochistycznych podniet?
Co wyżera od środka łagodne spojrzenia zastępując je lodem i nieugiętością?
Co zmienia normalność i czystość w pełne udręki jęki o jeszcze więcej bólu?...jeszcze,jeszcze więcej bólu,błagam!
Coś przez duże C.
Przeszłość i tragedia wielkim drukowanymi literami.
Ucieczka od bólu...zastępowanie bólu...oczekiwanie bólu...pragnienie bólu...ból...ból...b ó l...jak nicość...ciemna,bezkresna ściana...czarna dziura...potwór łaknący wiecznie tylko krwi...i człowiek...złamany człowiek,próbujący żyć.
Jest i fala pustki,która może trwać i trwać bez końca.
Są łzy,które nie mogą płynąć,bo ktoś tak postanowił.
Jest poczucie winy,co trawi jak kwas.
Złamana dusza łkająca tak cicho,by nikt nie usłyszał.
A u męskich stóp rozbite na drobny mak,leży serce.
Czego pragnie to serce?
Miłości i wsparcia?
Słucham?!
Nigdy w życiu!
To serce,chce tylko czuć ostre cięgi bata na ciele.
To serce,to biedne złamane serce łaknie kontroli i sił wyłowionej z bólu.
Głupie,głupie męskie serce.
Niemądry Jace.

Bo dla niego siła i słabość są sobie tak bliskie,jakby stopione w jedno.
Słabość obejmująca ciasno ramionami siłę,szepcze do ucha o zwątpieniu i strachu.
Siła,która odbija piłeczkę i odgarnia słabości kosmyki zabłąkanych włosów z twarzy,patrząc przy tym głęboko w oczy...obiecuje ukojenie.
Siła i słabość w jednym.
Jak Jace i Aggie.
Rozbitkowie na nieznanych wodach.
Role,które odgrywają aż za dobrze.
Jace i Aggie,para bardzo niedoskonała.
Grzeszna,gorąca,bezpruderyjna.
Jego słodycz i jej mroczne oblicze.
Jej potrzeba delikatności i miłości a jego-bez zahamowań.

Od dziś ofiarność nosi dla mnie imię Jace.

Jeśli chcecie odpowiedzi na pytanie - dlaczego?
Sięgnijcie po książkę.
Jeśli macie dość otwarte myślenie - nie uciekniecie.
Jeśli wasze nerwy są wątpliwej postury - darujcie sobie tę serię.
A jeśli sądzicie,że "Gorący rytm"to tylko słodycz,wewnętrzna słodycz Jace'a - to czy wy w ogóle dokładnie czytaliście co ja napisałam?!

Chyba nie muszę przypominać,czego można się spodziewać.
Hello!!!
Nie każcie mi warczeć!
A jak usłyszę,że to tanie uciechy...
Jeżeli was to boli to poczytajcie przepisy w "Pani domu",bo to niewątpliwie lektura dla was!

Dla tych,co te książki nie są tych marnotrawstwem papieru,powiem tyle - ludzie wiecie co teraz będzie się działo?!
Pomyślcie!
Eric i jego - to ja będę może trzeci,mogę?...Eric i jego poczucie humoru...Eric i jego potrzeba posiadania kogoś do kochania...Eric i jego szczenięcy wzrok.
I Trey z tym swoim - nie mogę się zdecydować kogo wolę...hmm..Brain I Love You stary!
Czy ja nie mówiłam,że szykuje się ciekawie!?

Hasłem reklamującym basistę zespołu Sinners powinny być słowa:
Pozory mylą!
Jace jest tego kwintesencją.
Anielski wygląd,spokój i w większości wypadków płochliwy wzrok...z tyłu sceny z dala od blasku jupiterów,oddając się prądowi muzyki...a kiedy światła gasną i nikt ważny nie widzi słodkie anielskie oblicze zastępuje stal i brak pokory.
Wyzwanie w oczach.
Przekraczanie...