Och jak bardzo spodobały mi się takie poruszające, lecz piękne historie, które wyciskają ze mnie za dużo łez. Ale jak tu nie płakać, kiedy los jest tak okrutny, a zarazem tak cudowny? "Nasze szczęśliwe dni" zawsze będzie wzbudzać we mnie pozytywne uczucia. Historia nieszczęśliwej miłości Roberta i Isabelle to główny temat tej książki, ale jest też poruszany problem w Ameryce w okresie II wojny światowej. Rasizm. Choć niewolnictwo zostało zniesione, czarni wciąż są dla białych gorsi i niebezpieczni, choć czytając tą książkę, widziałam jedynie, że to biali byli tymi złymi bohaterami. Podobało mi się jak autorka ukazała tą powieść. Rozdziały ze wspomnieniami z czasów nastoletnich Isabelle, ale i również teraźniejszości oraz jej fryzjerka Dorrie, której Isabelle opowiada swoją zarówno piękną jak i smutną historię życia. Książka jest miłą odskocznią i nadaje się najbardziej dla czytelników, którzy lubią wczytywać się w historie miłosne (choćby i te z nieszczęśliwymi zakończeniami). Nie żałuję, że zapoznałam się z tą powieścią i z radością mogłabym przeczytać ją jeszcze raz.

Och jak bardzo spodobały mi się takie poruszające, lecz piękne historie, które wyciskają ze mnie za dużo łez. Ale jak tu nie płakać, kiedy los jest tak okrutny, a zarazem tak cudowny? "Nasze szczęśliwe dni" zawsze będzie wzbudzać we mnie pozytywne uczucia. Historia nieszczęśliwej miłości Roberta i Isabelle to główny temat tej książki, ale jest też poruszany problem w...