Sonety
- Kategoria:
- poezja
- Seria:
- Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5
- Tytuł oryginału:
- Sonets
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo A5
- Data wydania:
- 2012-09-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-09-19
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361298328
- Tłumacz:
- Stanisław Barańczak
- Tagi:
- Wiliam Shakespeare sonety miłość klasyka literatura angielska
Wznowienie klasycznego już, dwujęzycznego wydania Sonetów Williama Shakespeare'a w kongenialnym przekładzie Stanisława Barańczaka. Tłumacz opatrzył książkę wnikliwym wstępem i objaśnieniami, a zastanawiając się nad wyjątkowością utworów Shakespeare'a postawił pytanie, co czyni je arcydziełami?
Co sprawia, że po czterystu latach nadal zachwycają i inspirują? Dlaczego Sting, Stanisław Soyka, Rufus Wainwright, artyści Piwnicy pod Baranami, reżyserzy filmowi i teatralni, twórcy bardziej i mniej znani garściami czerpali i nadal czerpią z genialnych wersów Shakespeara? Stanisław Barańczak we wstępie do Sonetów napisał: (…) czytając Sonet 116, czujemy, że uczestniczymy w formułowaniu prawdy, która jednocześnie potwierdza nasze intuicje i podnosi je na wyższe piętro niedostępnej nam odkrywczości, prawdy, która sięga w głąb nas i zarazem daje nam wstęp do swoich własnych głębi. Sonety angielskiego poety przynoszą odpowiedź: wiersze pisze się po to, aby uwierzyć w miłość przezwyciężającą czas i śmierć. Taki jest Shakespeare. A jaki jest Barańczak?
Jan Błoński odpowiada: Translatorski talent Stanisława Barańczaka zapiera oddech - czegoś takiego, a raczej kogoś takiego, nie było chyba w dziejach nie tylko naszej poezji.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wynalezione w tłumaczeniu
Dobry sonet jest maszyną, jednak w niczym go to nie umniejsza, ponieważ jak dotąd nigdy jeszcze nie widziałem dobrej maszyny, która byłaby sonetem* napisał Julio Cortázar w jednym z niepublikowanych fragmentarycznych zapisków. Przypuszczać należy, iż słowa te, notka ta powstała przed rokiem 1961, w którym Raymond Queneau opublikował swoje „Sto tysięcy miliardów wierszy”, utwór nazywany później „machiną do produkcji wierszy”. W istocie jest to sonet (odmiana francuska), a raczej permutacyjny zbiór sonetów, które dzięki swojej formie (pocięte paski papieru, każdy zawiera jeden wers) są jednocześnie maszyną do ich produkcji. Można powiedzieć, że w istocie Queneau, członek OuLiPo (Warsztatu Literatury Potencjalnej), zatem pisarz stosujący w swoich utworach zasady matematyczne, rozebrał sonet na czynniki pierwsze i skonstruował urządzenie budujące wciąż nowe utwory i generujące nowe sensy z gotowych elementów. Wciąż jednak, mimo pozornej dekonstrukcji tak znanej i szanowanej formy lirycznego przekazu myśli, nie udało się zrozumieć i przeniknąć jego tajemnicy – jak, zachowując tak ścisłe rygory formalne (określoną ilość wersów, stóp jambicznych oraz układu rymów), udaje się najwybitniejszym jego twórcom osiągnąć taką różnorodność i mistrzostwo twórcze.
Jednym z wirtuozów słowa ujętego w formę sonetu był bez wątpienia, znany skądinąd jako jeden z najwybitniejszych dramatopisarzy wszech czasów, William Shakespeare. W jego przypadku nimbem tajemnicy okryte jest nie tylko mistrzostwo warsztatu autora, ale również okoliczności i kontekst powstania jego słynnego zbioru 154 sonetów. Mgła niewiedzy przesłania w zasadzie wszystko, co dotyczy tych utworów, poza rokiem wydania (1609) oraz ich liczbą (154 numerowane utwory oraz dodatek – poemat „A Lover’s Complaint”). Reszta wiadomości na temat tego tomu to zbiór przypuszczeń, założeń i spekulacji, od tych wysnutych przez analogię do tych, które mieszczą się w dziale „czysta fantastyka”, o czym możemy przeczytać w błyskotliwym i nie stroniącym od humoru wstępie autora tłumaczenia zamieszczonego w tym wydaniu – Stanisława Barańczaka. Wątpliwości budzi już nawet autorstwo niektórych utworów, a dalej jest już tylko coraz więcej niewiadomych, dzięki czemu od ponad czterech wieków powstało setki i tysiące prac na ten temat, zapełniono wiele bibliotek naukowych, mnóstwo osób uzyskało z związku z powyższym tytuły naukowe, a emocje, które budzą badania i rozprawy na ten temat, równają się niemalże z tymi, które wywołuje sam badany tekst.
Lektura sonetów przypomina delektowanie się nieznanym wytrawnym winem – z początku kubki smakowe są nieprzyzwyczajone do tego smaku a komórki węchowe do bukietu, jednak już po chwili zaczyna się przyjemność odkrywania wciąż nowych aromatów i smaków. Wyjątkowość trunku, jak i wyjątkowość lektury, wymaga celebracji, powolności i namysłu, chwil namysłu i zatrzymania. Sonety zaprosiły mnie do kilkukrotnego czytania, a każde z nich miało inny cel. Najpierw czytałam oryginalny tekst angielski (elżbietański angielski należy zaś do wymagających skupienia) każdego z sonetów i porównywałam z tłumaczeniem (tom jest dwujęzyczny). Potem czytałam same polskie przekłady, by poczuć ich klarowność. Następnie słuchałam muzycznej adaptacji tych dzieł lirycznych – płyta „Shakespeare Sonety” w wykonaniu Rogacewicza i Sikory. Wreszcie porównywałam tłumaczenie Barańczaka z innymi – przekłady tekstów wykorzystanych na płycie są autorstwa wielu tłumaczy: M. Słomczyńskiego, W. Woroszylskiego, K. Pieńkowskiego, J. Żuławskiego i J. S. Sito.
Wrażenia przy każdym z etapów lektury były zgoła odmienne. Przy równoczesnym czytaniu oryginału i przekładu często zżymałam się na niektóre decyzje tłumacza. Po namyśle zdarzało mi się przyznawać mu rację, częściej jednak widziałam w jego pracy pewną wartość dodaną, wynalazki słowne lub frazeologiczne, które nie zawsze współbrzmiały z moimi odczuciami wyniesionymi z lektury oryginału. Drugie czytanie było dużo przyjemniejsze: teksty przetłumaczone miały swój rytm i dynamikę oraz właściwą sobie urodę. Inną barwą zalśniły sonety wyśpiewane z niezwykłą głębią i ekspresją przez Krzysztofa Rogacewicza, zaaranżowane na gitarę, pianino (oraz instrumenty klawiszowe), fagot i głos męski. Testy wykorzystane przez niego wybrzmiały, raz przybierając barwę melancholii, innym razem frywolności czy wreszcie tęsknoty i zazdrości. Wreszcie ostatni etap przypominał jako żywo pracę detektywistyczną: tropiłam różnice i podobieństwa słowne, frazeologiczne, metryczne i muzyczne (brzmieniowe). Wnioski nasuwają się równie zagmatwane, jak w przypadku okoliczności genezy i okoliczności powstania utworów. Przekład Barańczaka bowiem podoba mi się i jednocześnie nie podoba. Niektóre sonety pod jego piórem nabrały blasku, a tłumaczenie jest bliskie ideału, inne – moim zdaniem – wiele straciły (wśród nich słynny sprośny sonet 135, nawiasem mówiąc – jedyny element wspólny dla opisanej wyżej płyty oraz wydanej lata temu płyty z sonetami w interpretacji Stanisława Sojki). Innymi słowy – odtąd moja lektura sonetów będzie wymagała żonglowania trzema tomami: niektóre utwory przeczytam w tłumaczeniu Barańczaka, wiele (w tym wzmiankowany sonet 135) w przekładzie Słomczyńskiego (który, nawiasem mówiąc, jako jedyny na świecie przetłumaczył wszystkie utwory Shakespeare’a), a jeszcze inne – kilku innych autorów - tłumaczy pojedynczych sonetów, których teksty zebrał i opracował Jerzy S. Sito**.
W kontekście tłumaczeń tym jaśniej lśni geniusz Shakespeare’a, który w tak wielu sonetach potrafił, z jednej strony, zawrzeć pewną wspólną im nutę i tematykę (miłość i jej odcienie), a z drugiej – wykazał się mistrzostwem w odmalowaniu tak wielu różnych odcieni emocjonalnych i nastrojów, które towarzyszą pięciu postaciom występującym w jego poetyckim cyklu: Młodzieńcowi, Czarnej Damie, Poecie-Rywalowi, podmiotowi lirycznemu-Poecie oraz Czasowi. Dynamika akcji snutej przed nami poetyckiej opowieści polega bowiem, oprócz zmian obserwowanych przez podmiot liryczny, na różnicach w obecności, lub jej braku, każdej z tych postaci oraz fluktuacji jej natężenia.
Lekturę bez wątpienia wzbogaci dobre wino, płyta Rogacewicza & Sikory, bukiet świeżych róż w pobliżu oraz druga osoba, z którą będzie można wejść w dwugłos interpretacyjno- emocjonalny, a co za tym idzie – uzyskać rezonans, bez wątpienia wzbogacający wymowę tomu. Wbrew bowiem modom, zmianom formatów testu i ewolucjom nośników oraz innym igraszkom Czasu Wiersz żyw będzie i (...) nie da zginąć w mroku***.
Jowita Marzec
* Cytat za: C. A. Garriga, Przedmowa, w: J. Cortazar, Niespodziewane stronice, MUZA SA, Warszawa 2013, s. 16
** Zob. W. Shakespeare, Sonety, opracował J.S. Sito, PIW, Warszawa 1982
*** W. Shakespeare, Sonety, przekład S. Barańczak, Wydawnictwo a5, Kraków 2012
Oceny
Książka na półkach
- 855
- 594
- 175
- 89
- 51
- 31
- 23
- 17
- 8
- 7
Opinia
Nie przeczytałam wszystkich sonetów, ale zachwycam się tymi, które znam, jak choćby 116 ;) ten chyba najsłynniejszy:
Let me not to the marriage of true minds
Admit impediments. Love is not love
Which alters when it alteration finds,
Or bends with the remover to remove:
O no! it is an ever-fixed mark
That looks on tempests and is never shaken;
It is the star to every wandering bark,
Whose worth's unknown, although his height be taken.
Love's not Time's fool, though rosy lips and cheeks
Within his bending sickle's compass come:
Love alters not with his brief hours and weeks,
But bears it out even to the edge of doom.
If this be error and upon me proved,
I never writ, nor no man ever loved.
Nie przeczytałam wszystkich sonetów, ale zachwycam się tymi, które znam, jak choćby 116 ;) ten chyba najsłynniejszy:
więcej Pokaż mimo toLet me not to the marriage of true minds
Admit impediments. Love is not love
Which alters when it alteration finds,
Or bends with the remover to remove:
O no! it is an ever-fixed mark
That looks on tempests and is never shaken;
It is the star to every...