W latach szczenięcych nie fascynowałem się walkami robotów, dlatego nigdy nie czekałem na ,,Transformersów'' w ramówce telewizyjnej. Po latach dowiedziałem się, że historię wojny robotów spisano po to, aby jakoś sprzedać zabawki w sklepach - kiepski powód, żeby napędzać podaż. Scenarzyści sklecili na prędko pretekstową fabułę, aby od naiwnych ,,łapać'' gotówkę do kieszeni. W całej tej pogoni za kasą pojawili się scenarzyści, którzy uczyni z walki robotów coś więcej niż marketing i zaprogramowaną młóckę. Pamiętam tę historię do dziś - niechciany robot szuka przynależności do klanu, chce być częścią społeczeństwa (Autobotów). Nie znajduje zrozumienia ani zgody na integrację. Dopiero bohaterska interwencja sprawi, że ta grupa uzna, że popełniła błąd.

Swego czasu poruszająca, ale krótka przygoda. W Polsce wyszedł album z historiami z lat 80., dlatego na nowo zaczynam wsiąkać w temat, natomiast ,,przespałem'' modę na walki robotów i ciężko mi się w gryźć w coś, co z założenia miało sprzedawać zabawki. Kiepska inicjatywa, by próbować zrozumieć fenomen transformerów - ale kilka historii robiło wrażenie - jak chociażby ta, gdzie doszło do zarazy i roboty walczyły o przetrwanie, gdzie wojna zeszła na trzeci plan (akurat ta opowieść nie wyszła nad Wisłą, ale była niezła).

W latach szczenięcych nie fascynowałem się walkami robotów, dlatego nigdy nie czekałem na ,,Transformersów'' w ramówce telewizyjnej. Po latach dowiedziałem się, że historię wojny robotów spisano po to, aby jakoś sprzedać zabawki w sklepach - kiepski powód, żeby napędzać podaż. Scenarzyści sklecili na prędko pretekstową fabułę, aby od naiwnych ,,łapać'' gotówkę do kieszeni....