rozwińzwiń

Totenhorn

Okładka książki Totenhorn Kazimierz Truchanowski
Okładka książki Totenhorn
Kazimierz Truchanowski Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy literatura piękna
374 str. 6 godz. 14 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1987-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1979-01-01
Liczba stron:
374
Czas czytania
6 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
83-06-01448-0
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
601

Na półkach: , ,

Książka nie wytrzymała z zasadą "100 stron". Po tych stu stronach nie była w stanie mnie wciągnąć, zainteresować a wręcz zmęczyła. Tak, zainteresowały mnie wpisy... ale chyba czytaliśmy zupełnie inną książkę. Zaczynało się dość ciekawie: Totenhorn, miasto na skale pośród bagien. Niczym katedra gotycka, dziwna, posępna, zagadkowa. Ale pierwsze intrygujące wrażenia szybko zostały przysypane dywagacjami, powtórzeniami i kiepsko skleconymi dialogami. Wszystko to wyszło bardzo sztucznie i stało się szybko meczące. Symbole? Być może. Trzeba je umieć jednak umiejętnie i ciekawie rozwijać, zachować równowagę między filozofowaniem a faktyczną akcją fabuły. Troszkę czuję zawiedziony, bo złapałem klimat na początku... i szybko rozmieniło się to na drobne. A potencjał pomysłu był niesamowity.

Nie zamierzam się męczyć, bo życie jest za krótkie... a książek jest tak wiele.

Książka nie wytrzymała z zasadą "100 stron". Po tych stu stronach nie była w stanie mnie wciągnąć, zainteresować a wręcz zmęczyła. Tak, zainteresowały mnie wpisy... ale chyba czytaliśmy zupełnie inną książkę. Zaczynało się dość ciekawie: Totenhorn, miasto na skale pośród bagien. Niczym katedra gotycka, dziwna, posępna, zagadkowa. Ale pierwsze intrygujące wrażenia szybko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
889
846

Na półkach:

ponieważ recenzje Totenhornu tutaj są wyjątkowo ciekawe , celne i erudycyjne od siebie dodam tylko, że jest to dla mnie materiał na wspaniałe opowiadanie, gdzie groza, symbolika i filozofia życia mogłyby się zręcznie przeplatać. A w tym przypadku wciąż wyłaniające się mistrzostwo autora przysypywane było nadmiarem i przeciąganiem wątków i obrazów.

ponieważ recenzje Totenhornu tutaj są wyjątkowo ciekawe , celne i erudycyjne od siebie dodam tylko, że jest to dla mnie materiał na wspaniałe opowiadanie, gdzie groza, symbolika i filozofia życia mogłyby się zręcznie przeplatać. A w tym przypadku wciąż wyłaniające się mistrzostwo autora przysypywane było nadmiarem i przeciąganiem wątków i obrazów.

Pokaż mimo to

avatar
481
476

Na półkach:

Nigdy nie usłyszałbym o Truchanowskim, tłumaczu Kafki i zapomnianym pisarzu, przez niektórych uważanym za epigona Brunona Szulca, gdyby nie inny niszowy pisarz, Wojciech Gunia (patrz: blog Labirynt z liści). Niestety, pod wpływem dość ciekawie brzmiących wpisów sięgnąłem po "Totenhorn", co skończyło się istną mordęgą. Powieść traktuje o Lerchem, naukowcu, który wybiera się do tytułowego miasteczka, by w odosobnieniu prowadzić eksperymenty wielkiej wagi. Ich celem jest, ni mniej ni więcej, unicestwienie wszelkiej broni na całym świecie; ambitne założenie, musicie przyznać. Sam Totenhorn to zbiór obrazowych metafor, dzięki którym Truchanowski wykłada swoje idee; to samo tyczy się zresztą całokształtu powieści, której konstrukcja fabularna pełni funkcję drugorzędną względem przesłania. Metoda Truchanowskiego już na pierwszy rzut oka trąci Kafką, ale brakuje jej sprawności, która cechowała pióro autora "Zamku". Metaforyka raz jest zbyt oczywista, a raz niepotrzebnie pogmatwana; rozważania o nierozdzielności ludzkiej natury i grzechu, czy też współzależności dobra i zła, to już na dziś dzień wytarte truizmy; Truchanowski specjalizuje się też w generalizowaniu i snuciu teorii popartych przeczuciami raczej niż solidnymi argumentami, to zaś, co wypisuje o kobietach, zakrawa na parodię (i może parodią miało być, acz trudno mi wskazać choć jeden ustęp "Totenhornu", który wygląda na zamierzenie humorystyczny). Język Truchanowskiego niczym specjalnym się nie wyróżnia, za wyjątkiem dialogów, które przyprawiały mnie o ciarki - i mam na myśli ten nieprzyjemny rodzaj ciarek. Ja rozumiem, że to nie literatura realistyczna, ale nawet groteska winna znać swoje granice. Cóż, dzięki Guni i paru innym zaobserwowanym w sieci osobnikom jestem w stanie zrozumieć atrakcyjność prozy Truchanowskiego dla pewnego - dość szczególnego - rodzaju czytelnika. Tak, są tutaj interesujące motywy, jak na przykład postać Szatana i obsesja Lerche'a na jego punkcie. Tak, Totenhorn jest w miarę ciekawą przestrzenią literacką. Niestety, jako całość powieść jest w moim odczuciu przestrzelona, niestrawna i skrajnie anachroniczna.

Uwaga końcowa: Jeśli chcecie mimo wszystko zabrać się za "Totenhorn", to lepszym wyborem będzie wydanie drugie, które zawiera dopisany po latach epilog, zmieniający nieco wydźwięk całości. Jeśli jednak popełniliście już ten sam błąd, co ja, i nie macie ochoty kupować książki po raz drugi, lepszym rozwiązaniem będzie przeczytanie wnikliwego streszczenia:
http://www.pisarze.pl/index.php/eseje/13193-zbigniew-taranienko-pozne-powiesci-kazimierza-truchanowskiego.html

Nigdy nie usłyszałbym o Truchanowskim, tłumaczu Kafki i zapomnianym pisarzu, przez niektórych uważanym za epigona Brunona Szulca, gdyby nie inny niszowy pisarz, Wojciech Gunia (patrz: blog Labirynt z liści). Niestety, pod wpływem dość ciekawie brzmiących wpisów sięgnąłem po "Totenhorn", co skończyło się istną mordęgą. Powieść traktuje o Lerchem, naukowcu, który wybiera się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
653
147

Na półkach: ,

Bardzo skomplikowana sprawa z tym "Totenhornem" Książka ta (a w zasadzie jej pierwsze wydanie),jak się okazało, składa się z dwóch części, przy czym o tej drugiej ciężko zdobyć jakieś informacje, a jeszcze ciężej chyba ją dorwać... Gdy zaczynałam "Totenhorn" nie wiedziałam o istnieniu dalszego ciągu, więc teraz mogę odnieść się jedynie do swoich wrażeń po połowie lektury. Szkoda 😕
Na Truchanowskiemu trafiłam dzięki lekturze znakomitego "Powrotu" Wojciecha Guni. Tak jak u niego, tak i tu dominuje mroczna atmosfera pełna niepokoju i poczucie samotności jednostki wobec świata. Nieco mniej w "Totenhornie" grozy, za to mnóstwo symboliki i rozważań filozoficznych, których częstym tematem jest Szatan i wszelakie zło. Akcja jest dość prosta- oto główny bohater przybywa do Totenhornu- tajemniczego miasta pośrodku bagien, by w spokoju pracować nad swoim wynalazkiem. Miejsce to i jego mieszkańcy okazują się jednak bardzo specyficzni i Jerzy Lerche szybko zaczyna żałować swojej decyzji. Jest tajemniczo, akcji tu raczej mało, za to panuje gęsta atmosfera z wieloma odwołaniami do dzieł malarskich i muzycznych.
W klimacie tej prozy możemy znaleźć trochę Schulza i trochę więcej niż trochę Kafki- zresztą Truchanowski jednego tłumaczył a drugiego był przyjacielem :) Nie jest to lektura dla każdego, ale ja bardzo chętnie się przekonam, jak skończyła się ta opowieść-jak tylko gdzieś dorwę tę nieszczęsną drugą część ;)

Bardzo skomplikowana sprawa z tym "Totenhornem" Książka ta (a w zasadzie jej pierwsze wydanie),jak się okazało, składa się z dwóch części, przy czym o tej drugiej ciężko zdobyć jakieś informacje, a jeszcze ciężej chyba ją dorwać... Gdy zaczynałam "Totenhorn" nie wiedziałam o istnieniu dalszego ciągu, więc teraz mogę odnieść się jedynie do swoich wrażeń po połowie lektury....

więcej Pokaż mimo to

avatar
150
35

Na półkach: ,

Symbol symbolem symbol pogania :)

Symbol symbolem symbol pogania :)

Pokaż mimo to

avatar
343
242

Na półkach: ,

Lekturę "Totenhornu" rozpoczynałem, nie wiedząc o powieści zgoła nic i Wam polecam taki sam zabieg.
A skoro spuściliście moją sugestię razem z wodą i czymś jeszcze, proszę bardzo: oto na zapomnianą stację kolejową u podnóża gór wjeżdża zasapany pociąg; wysiada z niego człowiek młody i tajemniczy, który wkrótce również będzie zasapany, a to dlatego, że podejmie wędrówkę przez rozległe pustkowie, by dotrzeć do legendarnego, odseparowanego od reszty osad ludzkich miasta Totenhorn, miasta-skały, miasta-katedry, miasta-zagadki, miasta-nie-miasta.
Więcej na temat fabuły nie zdradzę, ale to nic, bo też nie fabuła jest tu najważniejsza. Truchanowski rychło zagłębia się bowiem w rozważania natury teologicznej i etycznej, oddaje hołd Platonowi, pozdrawia manichejczyków, a wszystko to zanurzone jest w niesamowitej mgiełce, która rozmazuje kontury i mnoży znaczenia.
Liczba zagadnień, o które usiłuje zahaczyć Truchanowski, jest zresztą imponująca, wręcz bezprecedensowa; obejmuje ona wszystkie podstawowe kwestie, które trapiły filozofów, gdy nie było jeszcze innej nauki prócz filozofii, i nie pomija garści dwudziestowiecznych problemów, o których starożytnym - na ich szczęście - nawet się nie śniło. Odbiorcę przytłacza również ochoczo i obficie stosowana przez autora różnoraka symbolika - powieść jest nią przepełniona do niewiarygodnego stopnia, co z czasem staje się zarówno męczące, jak i mylące, bo też w "Totenhornie" żaden symbol nie funkcjonuje w oderwaniu od innych, wszystko jest ze sobą powiązane i zależne od siebie wzajemnie, dobro niedostrzegalnie przechodzi w zło, rozum w uczucie, aromat zaś w fetor.
Zarazem dywagacje te, choć w zamyśle niesłychanie ambitne, są często chaotyczne, zawierają też sporo powtórzeń i nawet komunałów (a ja nie cierpię komunałów). Jest to jednak chyba celowy zabieg i próba sprostania planowi ujęcia bogactwa życia w jednym dziele. Jedynie od zarzutu wyzierającego spod niektórych dialogów litego drewna nie sposób autora wybronić. Truchanowski jest jednak oryginałem, a oryginałom łatwiej wybaczyć takie niedoskonałości - bo też nie w doskonałości tkwi ich siła.
Jest przy tym "Totenhorn" utworem niesłychanie sugestywnym i plastycznym, proszącym się nie tylko o ekranizację, ale i o przeniesienie na płótno.
Widać również, iż Truchanowski znał Kafkę; nie mogło być inaczej, skoro go tłumaczył. Ta intrygująca powieść wykazuje objawy nie tylko znajomości, lecz wręcz fascynacji.
W głowie kłębi mi się więcej myśli, niż zawarłem w tej opinii, zachęcam jednak do wygenerowania własnego ich zestawu. Sieciowe odmęty zawierają zresztą dalsze uwagi sprowokowane "Totenhornem", a ich różnorodność dowodzi najlepiej, jak żywa jest to powieść.

Lekturę "Totenhornu" rozpoczynałem, nie wiedząc o powieści zgoła nic i Wam polecam taki sam zabieg.
A skoro spuściliście moją sugestię razem z wodą i czymś jeszcze, proszę bardzo: oto na zapomnianą stację kolejową u podnóża gór wjeżdża zasapany pociąg; wysiada z niego człowiek młody i tajemniczy, który wkrótce również będzie zasapany, a to dlatego, że podejmie wędrówkę...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    35
  • Posiadam
    20
  • Fantastyka
    3
  • Ulubione
    2
  • Polska
    2
  • Literatura piękna, obyczajowa, historyczna, romans
    1
  • 2017
    1
  • Sci-fi - do przeczytania
    1
  • Zen
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Totenhorn


Podobne książki

Przeczytaj także