Stowarzyszenie Wkurzonych Rodziców
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Pissed-off parent's club
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2011-06-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-06-15
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-247-2484-0
- Tłumacz:
- Małgorzata Fabianowska
- Tagi:
- rozmowy dzieci klub porady
Roxy, mama dziesięciomiesięcznej córeczki, przenosi się ze swym „wiecznym narzeczonym” do niewielkiej miejscowości. Jack głównie pracuje, a ona siedzi z malutką Joey i, choć bardzo ją kocha, ma czasem serdecznie dość swej „małej terrorystki”. By nie oszaleć, zakłada Stowarzyszenie Wkurzonych Rodziców. Do grupy przystępują, m.in. samotna mama Olivia, rozwodnik Tim i Carina, znudzona milionerka. Rozmowy o dzieciach wkrótce zmieniają się w gorące dyskusje na temat życia, a zawiązane przyjaźnie przynoszą zaskakujące rezultaty.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Masz już dość wszystkiego?
Chyba każdy człowiek mając zostać pierwszy raz rodzicem zastanawia się jak to będzie. Snuje plany, tworzy wizje cudownych chwil z małym szkrabem, próbuje przygotować się na każdą ewentualność, aby nowy członek rodziny czuł się w jego obecności bezpiecznie i szczęśliwie. Niestety, w wielu przypadkach - mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że w większości - po pojawieniu się na świecie potomka, świeżo upieczony rodzic musi zderzyć się z brutalną rzeczywistością i zrozumieć, że nie wszystko może być tak kolorowe i wspaniałe. Sam, jako młody ojciec, przeżyłem po pojawieniu się syna drobny szok, jak wiele rzeczy musi się diametralnie zmienić i dostroić do nowej sytuacji.
O tych właśnie sprawach, mówiąc w wielkim skrócie, opowiada powieść Mink Elliott zatytułowana "Stowarzyszenie wkurzonych rodziców". Główną bohaterką i narratorką powieści jest dobiegająca czterdziestki Roxanne, mieszkająca na brytyjskiej prowincji matka niespełna rocznej Joey. Roxy dzieli życie ze swoim wiecznie nieobecnym partnerem - Jackiem - który codziennie dojeżdża wiele kilometrów do pracy z ich "cudownego wiejskiego domku", będącego w wiecznym remoncie (lub niekończącej się budowie - zależy jak na to spojrzeć). Wychowanie małej Josephine spada więc prawie w całości na głowę matki, która porzuciła pracę w redakcji pisma dla rodziców na rzecz prowadzenia domu i rodziny. Nawiasem mówiąc użycie słowa "mała" względem Joey jest w pełni umowne, bo jak na swoje dziesięć miesięcy, jest nieźle utuczona, a na dodatek na każdym kroku brana za chłopca - w czym z resztą tylko pomaga niefortunnie dobrane imię. Pewnego dnia Roxy dochodzi do wniosku, że dość ma wiecznego olewania przez partnera - który nad obecność z nią przedkłada grę w golfa lub ulubioną strategię - i ciągłej opieki nad dzieckiem, któremu daleko do wizerunku cudownego, pachnącego bobaska, tworzonego przez media. Decyduje się stworzyć coś na kształt grupy wsparcia, ale doprawionego litrami alkoholu, tonami papierosów i godzinami ględzenia o niczym - Stowarzyszenie Wkurzonych Rodziców. Pomysł okazuje się strzałem w dziesiątkę, a SWR powoli zmienia życie przytłoczonej tym wszystkim Roxanne i innych jego członków, stając się z czasem klubem nie tylko wkurzonych rodziców, ale ludzi wkurzonych z powodów wszelakich, z dziećmi gdzieś w tle.
Głowna bohaterka jest bardzo wiarygodna, ma kompleksy, nałogi i nie kryje uczuć przed czytelnikiem, jej emocje są w pełni ludzkie, myśli proste, zrozumiałe i często zabawne - niejeden na pewno powie, że sam zachował by się w danej sytuacji tak jak Roxy. Niejednokrotnie zdarzało mi się łapać na tym, że podświadomie podstawiam do niektórych sytuacji siebie, żonę i syna, choć i tak muszę przyznać, że u nas sprawy wyglądają o niebo lepiej niż u Roxanne i Jacka. A może to właśnie dlatego książka przypadła mi do gustu? W końcu każdy chyba lubi wiedzieć, że są inni, którzy mają znacznie gorzej...
Mink Elliott stworzyła świetne czytadło, które dosłownie połyka się bez opamiętania. Książka jest tak zgrabnie ułożona, że ma się wrażenie, jakby oglądało się dobry film - z gatunku komedii obyczajowej (względnie romantycznej). Nie można oczywiście zapomnieć, że lekkość odbioru książki to w dużej mierze zasługa tłumaczki – w tym miejscu chciałbym pogratulować pani Małgorzacie Fabianowskiej za porządny, przystępny przekład, a wydawcy za profesjonalne wydanie bez zbędnych „baboli”.
Choć osobiście nie gustuję w tego typu literaturze, to czytanie Stowarzyszenia Wkurzonych Rodziców muszę uznać za czas naprawdę udany. Polecam tę książkę wszystkim młodym rodzicom i tym, którzy rodzicami zostać dopiero planują.
I wszystkim innym, bo to w gruncie rzeczy ciekawa, niesztampowa powieść obyczajowa, która z pewnością znajdzie szerokie grono zadowolonych czytelników.
Paweł Kukliński
Książka na półkach
- 69
- 37
- 32
- 4
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Życiowa książka.
Życiowa książka.
Pokaż mimo toCzy jest coś bardziej denerwującego od przeprowadzenia się do niewielkiej miejscowości, posiadania dziecka i braku znajomych?
Na to pytanie nie znam jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ rodzicem nie jestem, jednak bohaterce publikacji to wystarczyło, aby ciśnienie znacznie wzrosło.
Owa publikacja trafiła do mnie przypadkiem, jak wiele z nich. Czym prędzej zabrałam się do jej przeczytania. I przyznaję, że tak szybko jak się zaczęła, tak szybko się skończyła.
Faktycznie, kiedy zostaje się rodzicem, trzeba wcielić się w nową rolę. Niektórym się to udaje, a niektórym nie.
Zdenerwowana mama małej Joey pewnego razu miała dość swojej córeczki, pomimo tego, że ją bardzo kochała.
Wraz z mężem zdali sobie sprawę z tego, że życie nie jest piękne i kolorowe a "rady z poradników" są do niczego.
To co mi się bardzo podobało w książce, to szczerość głównej bohaterki, która wprost mówiła o wszystkim. Przed Czytelnikiem nie ukrywała niczego. Nawet jeśli miałaby to kogoś zniechęcić do rodzicielstwa.
Zwyczajna kobieta i zwyczajny mężczyzna w zwyczajnym życiu. Tak, zdaję sobie sprawę z nadużycia tego słowa, jednak tak jest.
Nie ma wykreowanych nietypowych bohaterów, dzięki czemu każdy rodzic może utożsamić się z bohaterami. Ta publikacja w jakiś sposób podtrzymuje na duchu, pokazuje, że nikomu nie jest łatwo.
Kiedy Roxy jest już na maxa zdenerwowana, postanawia założyć "Stowarzyszenie wkurzonych rodziców". Początkowo ma wątpliwości co do tego, czy ktoś w ogóle się na spotkaniu pojawi, aczkolwiek wolała to, niż chodzenie na innego spotkania, które okazywały się wielkimi niewypałami.
O dziwo udało się.
Jakie były dalsze losy bohaterów i jak się wszystko potoczyło, to coś, o czym sami musicie przeczytać. Jeśli kiedykolwiek ta publikacja wpadnie Wam w ręce, to nie oddawajcie jej nikomu bez uprzedniego zapoznania się z tą historią.
Dobry "poradnik" dla rodziców i dla wszystkich innych. Ja np. mając dziewiętnaście lat dobrze się czułam czytając tę książkę.
Czy jest coś bardziej denerwującego od przeprowadzenia się do niewielkiej miejscowości, posiadania dziecka i braku znajomych?
więcej Pokaż mimo toNa to pytanie nie znam jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ rodzicem nie jestem, jednak bohaterce publikacji to wystarczyło, aby ciśnienie znacznie wzrosło.
Owa publikacja trafiła do mnie przypadkiem, jak wiele z nich. Czym prędzej zabrałam się do jej...
Lekkie czytadło, które ostatnio rzuciło mi się w oczy na bibliotecznej półce.
Opisany jest w nim urywek z życia Roxy, prawie czterdziestolatki, która stara się poradzić sobie ze zmęczeniem wieczną opieką nad roczną córeczką, oraz niemalże równie wieczną nieobecnością partnera. Partner, swoją drogą, też łatwego życia nie ma, daleko dojeżdżając do pracy i będąc jedynym żywicielem rodziny.
W każdym razie sfrustrowana Roxy, odbijając się od muru niezrozumienia wśród lokalnej społeczności, postanawia założyć Stowarzyszenie Wkurzonych Rodziców. Zupełnie nieoczekiwanie SWR staje się swojego rodzaju fenomenem i to cieszącym się dużą popularnością… A co dalej to już tajemnica dla tych, co zechcą przeczytać.
Książka, jak już wspomniałam, jest lekkim czytadłem. Nie powala na kolana, jednak pozbawione jest większych błędów. Narracja jest pierwszoosobowa, co pozwala nam zapoznać się dokładnie z przemyśleniami Roxy i sprawia, że cała powieść jest jeszcze bardziej autentyczna. Pozwala dostrzec, że ludzie mogą mieć podobne do naszych problemy, albo czasem i większe, a niektóre stwarzamy sobie sami. Pozwala nam, niejako, usprawiedliwić to, że jesteśmy zmęczeni monotonią życia i chcemy czasem ponarzekać. A może by tak podkraść pomysł Roxy i samemu założyć jakiś taki klub?
Wydaje mi się, że mimo tytuł adresowany jest przede wszystkim do osób posiadających dzieci, to jest to doskonała pozycja także dla tych, którzy jeszcze pociech nie mają. Być może choć trochę przygotuje ich ona na tą bombę atomową, jaką jest pojawienie się na świecie potomka.
Podkreślę to jeszcze raz, książka ta wspaniale i lekko opisuje zarówno blaski i jak i cienie rodzicielstwa.
PODSUMOWANIE: polecam na chwilę relaksu.
Lekkie czytadło, które ostatnio rzuciło mi się w oczy na bibliotecznej półce.
więcej Pokaż mimo toOpisany jest w nim urywek z życia Roxy, prawie czterdziestolatki, która stara się poradzić sobie ze zmęczeniem wieczną opieką nad roczną córeczką, oraz niemalże równie wieczną nieobecnością partnera. Partner, swoją drogą, też łatwego życia nie ma, daleko dojeżdżając do pracy i będąc jedynym...
Humorystyczna, nieco specyficzna i niebanalna książka o trudach rodzicielstwa, prozie życia oraz o tym, że każdy rodzic ma prawo do odpoczynku od swojej, często uciążliwej, pociechy. Książka, która idealnie wpasowała się swą tematyką w aktualny stan mojego życia. Podniosła mnie na duchu, pozwoliła nabrać dystansu i mile spędzić czas.Polecam.
Humorystyczna, nieco specyficzna i niebanalna książka o trudach rodzicielstwa, prozie życia oraz o tym, że każdy rodzic ma prawo do odpoczynku od swojej, często uciążliwej, pociechy. Książka, która idealnie wpasowała się swą tematyką w aktualny stan mojego życia. Podniosła mnie na duchu, pozwoliła nabrać dystansu i mile spędzić czas.Polecam.
Pokaż mimo toOficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D
Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D
Pokaż mimo toSzybkie, łatwe i przyjemne ;)
Szybkie, łatwe i przyjemne ;)
Pokaż mimo tolekka i przyjemna....:)
lekka i przyjemna....:)
Pokaż mimo toPrawdziwa, nie polukrowana historia macierzynstwa :))
Prawdziwa, nie polukrowana historia macierzynstwa :))
Pokaż mimo toPłonne nadzieje... Pomysł na fabułe trafiony, ale wykonanie nie bardzo. Nie angażuje czytelnika, w końcu nawet nuży, po 2 miesiącach nic w pamięci nie zostaje. 3/4
Płonne nadzieje... Pomysł na fabułe trafiony, ale wykonanie nie bardzo. Nie angażuje czytelnika, w końcu nawet nuży, po 2 miesiącach nic w pamięci nie zostaje. 3/4
Pokaż mimo toMam mieszane uczucia po lekturze.
Mam mieszane uczucia po lekturze.
Pokaż mimo to