-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "homoseksualizm" [94]
[ + Dodaj cytat]Żadnej formy seksualności nie można potępiać, jeśli jest w niej miłość.
Spotkać kogoś, to jest jakby ci spuszczono linę ratunkową do studni. Wspinasz się po niej, a ktoś ją puści wcześniej, niż ty zdążysz wyjść. Im później ją puści, tym bardziej się potłuczesz.
Kiedy stale o kimś myślisz, nie udaje się. Kiedy stale myślisz o sobie, też się nie udaje. Związki nie są możliwe.
Żądanie traktowania swojego zboczenia jako czegoś normalnego narusza mój zakres wolności.
- I nie przeszkadza ci to?
- Oczywiście, że nie. Jesteś moim synem i kocham cię takim, jaki jesteś (...). Pewnie to ja wyjdę na tym najlepiej. Homoseksualni synowie ponoć uwielbiają swoje matki.
Wolałem wysilać swoją konspiracyjność na pisanie półjawnych powieści, powiastek i komedyjek szkolnych. I na bardzo wczesne sex-przygody. Te ostatnie udały się, jako długoletni sekret. Sex-przygody z mężczyznami. Traktowałem swoje potrzeby homo jako przejściowe, że niby kiedyś znormalnieję. Mając 15 czy 16 lat zadałem sobie pytanie "kiedy?". Niby zmienię się z dnia na dzień? Nie. Wobec tego trzeba przyjąć siebie takiego, jakim się jest. Ustaliłem to, przestałem się tym turbować. I nadal uprawiałem swoje sex-przygody ze świadomością, że to jest mój rodzaj. Wszelkie słyszane określenia i przezwiska owych gustów nie przejmowały mnie specjalnie. W ten sposób szkoliłem swój upór i nieprzemakalność. W seksie i w pisaniu. Nie przejmując się krytyką. Czy nieuznawaniem. Było to dobre i skuteczne samoszkolenie.
He doesn't wait untill I'm awake.
He comes into my unconscious to find me, to pull me out.He seizes my logical mind and disables it with fear.I awake already panic-stricken, afraid I won't answer the voice correctly, the loud, clear voice that reveeberates in my head like an alarm that can't be turned off.
What did you eat last night?
Since we first met when I was twelve he's been with me, at me, barking orders. A drill sergeant of a voice that is pushing me forward, marching ahead, keeping time. When the voice isn't giving orders, it's counting. Like a metronome, it is predictable. I can hear the tick of another missed beat and in the silence between beats I anxiously await the next tick; like the constant noise of an intermittently dripping faucet, it keeps counting in the silence when I want to be still. It tells me to never miss a beat. It tells me that I will get fat again.(...)
moja próba tłumaczenia:
Nie czeka aż wstanę. Przychodzi do mojej podświadomości by mnie znaleźć, by mnie wyciągnąć. Przejmuje kontrolę nad moim logicznym myśleniem i zamienia je w strach. Budzę się panicznie dotknięta, przestraszona. Nie chcę odpowiadać poprawnie temu głosowi. Głośnemu, czystemu głosowi, który odbija się echem w mojej głowie niczym alarm, którego nie można wyłączyć.
Co jadłaś wczorajszej nocy?
Od kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, gdy miałam dwanaście lat, on był ze mną, był we mnie, wykrzykując rozkazy. Głos sierżanta, który brzmiał jak wiertarka, popychał mnie do przodu, kazał maszerować, w tempie, zgodnie z czasem. Kiedy głos nie wydaje rozkazów - liczy.Jak metronom jest przewidywalny.Mogę usłyszeć tykanie, a w ciszy między jednym a drugim, czekam na następne.To jak stały odgłos kapiącego kranu, między kapnięciami są te przerwy.One zmuszają mnie do liczenia, kiedy stoję nieruchoma.One przypominają bym nigdy nie zapomniała rytmu.Mówią mi, że znów stanę się gruba.
Te emocje to tylko walające się po ulicy śmieci.
Mnie nie imponował żaden apartament hotelowy. Próbowałem wskazać ci serdecznym palcem, gdzie masz kierować oczy. Łagodziłem opuszkami palców twoje ciało zagięte w pytajnik... w wykrzyknik... rozbrajałem ci ustami ręce, którymi odpychałeś mnie, nim postawiłeś cudzysłów... garnąc się wreszcie! Zaciskałeś oczy, ja ślepłem z otwartymi. Trzeźwieliśmy osobno, będąc właściwie cały czas jeszcze dalej od siebie niż dwa łóżka hotelowe.
Nasze życie rodzinne,prawo naszych domów,nie przypomina ani trochę waszych domów.Kochamy się,ale jest to miłość bez miłości.