-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "filozofia" [702]
[ + Dodaj cytat]
Kiedy jesteś kompletnym bankrutem, wtedy jest właściwy czas, by kupić sobie nowy samochód i garnitur za sto gwinei. Wyglądaj uczciwie i dostatnio, a ludzie uwierzą, że taki
jesteś.
Na przykład: podobno kiedyś na przyjęciu ktoś zapytał słynnego filozofa Ly Tin Weedle'a „Po co przyszedłeś?", i odpowiedź zajęła mu trzy lata.
Egzystencjalnych problemów człowieka nie da się zredukować ani do praw biologii, ani do praw fizyki; nie można całości kawałkować na części: tu jest fizyka, odtąd sięga biologia, a to izolowane od reszty jądro stanowi siedlisko metafizycznych doświadczeń człowieka. Chcąc zrozumieć człowieka, musimy stawić czoła całości w jej skomplikowaniu i w jej powiązaniach wszystkiego ze wszystkim.
Przypuśćmy, że na ulicy dochodzi do zbiegowiska z powodu,
dajmy na to, latarni, która wiele wpływowych osób najchętniej by przewróciło. Ktoś pyta o zdanie mnicha w szarym habicie, symbolizującego średniowieczny sposób myślenia. Mnich zaczyna wykład w suchym stylu scholastycznym: „Rozważmy wpierw, bracia, wartość światła. Jeśli światło jako takie jest dobre...". W tym momencie mnich dostaje po głowie, i chyba nas to nie dziwi. Tłum ludzi otacza latarnię, przewraca ją w ciągu dziesięciu minut i przez pewien czas wszyscy gratulują sobie wzajem tego wyczynu, tak praktycznego i całkiem nie średniowiecznego.
Po czym zaczynają się kłopoty. Niektórzy zniszczyli latarnię, bo była gazowa, oni zaś chcieli elektrycznej; inni zniszczyli latarnię, bo potrzebny im był kawałek żelaza; jeszcze inni, bo pragnęli ciemności, w której najlepiej kwitnie zło. Byli tacy, co uważali, że latarnia jest za kiepska, i tacy, co uważali, że jest aż za dobra; parę osób zamierzało zniszczyć coś, co należy do gminy, a parę innych chciało zwyczajnie zniszczyć cokolwiek. Skończyło się to wojną w głębokim mroku, i nikt nie był do końca pewien, komu zadaje cios. Powoli i stopniowo znaleźli się tacy, którzy doszli do wniosku, że mnich jednak miał rację - że wszystko zależy od naszej filozofii Światła. Tyle że mogliśmy dyskutować o niej w blasku latarni; teraz musimy dyskutować
w ciemnościach.
Jego filozofia życiowa zbudowana była przede wszystkim z żelaznej logiki. Poukładana w ciasną pryzmę. Wewnętrznie spójna w stopniu doskonałym, poziom komplikacji i finezji miała mniej więcej taki jak kowadło.
Na czym właściwie polega niezadowolenie? Jest ciepło, a mimo to trzęsie cię. Jesteś najedzony, a mimo to głód ci doskwiera. Jesteś kochany, a mimo to szukasz nowych wrażeń. A wszystko to wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Bez przerwy zadajesz sobie pytania: „Czy wszystko już zrobiłem?”, „Czy wystarczająco kochałem?”, „Czy zjadłem to, co było do zjedzenia?”. Wszystko to mówi o największym przekleństwie człowieka, a może też stanowi jego nieprzemijającą chwałę. „Jakie znaczenie miało moje dotychczasowe życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?”. Dochodzimy tu do zatrutego przewrotnością sedna pytania: „Czy zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu? Co jestem wart?”. I nie jest to próżność ani ambicja.
Świat przypina pinezki do wielkiej tablicy ogłoszeń, którą mijamy codziennie. Są na niej skrawki papieru, wiadomości, które nie mają porządku ani planu, ale z których musimy wyłuskać sobie porządek i plan, na dobre i na złe.