cytaty z książek autora "Jakub Ćwiek"
[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają.
- W Niebo też nie wierzę.
- Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.
Loki stanął na palce i pocałował Gabriela.
– Aniołku, nie rób scen. Jak możesz być tak małostkowy?
– Jeszcze raz mnie pocałujesz – Gabriel ze wstrętem wytarł policzek – a zobaczysz, dlaczego zwą mnie posłańcem śmierci.
Michał raz jeszcze zbliżył płonący miecz do torsu wisielca.
– Tym razem wypal coś dłuższego – poradził Loki, oglądając czarne ślady na piersi demona układające się w imiona egzorcystów. – Na przykład Konstantynopol albo Już nigdy nie będę próbował spiskować z szatanem przeciwko armii Nieba, tak mi dopomóż Bóg. A najlepiej i jedno i drugie.
– Ale po co o robimy? – zapytał archanioł. – Przecież on i tak nie umie czytać.
– Słusznie – zgodził się Kłamca. – Napisz mu więc alfabet. A przy każdej literze narysuj przykład. Przy A wytnij mu jego gębę, tak łatwo zapamięta, przy B...
– Bałwana? – podpowiedział Michał.
– Nie, coś ty?! Przecież on z Persji jest, śniegu na oczy nie widział. Może lepiej banana, albo od razu całą kiść, żeby z księżycem nie pomylił.
- Co tu się stało? - zapytał Loki, stając w progu piwnicy.
Siedzący na przewróconej ambonce Gabriel nawet na niego nie spojrzał. Wzruszył tylko
ramionami.
- Michał dał się ponieść emocjom.
Loki zszedł powoli po śliskich od krwi stopniach i podniósł dłoń leżącą w kałuży wosku.
Przytaknął z uznaniem.
- I on to wszystko sam? Z emocji? Nie ma co, wrażliwy typ...
- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić.
Ale ksiądz Jan przyłożył palec do ust, uśmiechnął się smutno i powiedział:
- To nieprawda, że Bóg nie lubi Pottera, Małgosiu. W Kościele są jednak ludzie, jak biskupi, jak papież, których zadaniem jest wskazywanie właściwej drogi. W przypadku tak popularnych książek dla młodzieży powinni wyrazić swoje zdanie i to zrobili. Osobiście ubolewam, że ulegli mocy słowa "magia" i nie dostrzegli, że to tylko przebranie dla opowiastki o przyjaźni i walce dobra ze złem. Ale to dla nas lekcja, żebyśmy nie oceniali po pozorach, prawda?
- Czy tak samo jest ze "Zmierzchem"? - zapytała Weronika siedząca z Małgosią w jednej ławce.
- Nie - odparł ksiądz. - Akurat dla miłośników "Zmierzchu" Bóg planuje obecnie drugi potop, więc nie mów potem, że nie przestrzegałem.
- Pan narusza moją prywatność! Proszę stąd natychmiast wyjść albo zaraz zadzwonię na policję.
Przybysz westchnął ciężko.
- Ciekaw jestem, co im powiesz. "Przepraszam, panie władzo, ale przyszedł do mnie jakiś facet i nie pozwala mi się powiesić"?
- Bocor&Wanga! - wrzasnął na całe gardło przerażony demon. - Pracuję dla Bocor&Wan...
Wystrzał z obu luf sprawił, że urwał w pół zdania. Loki popatrzył zdumiony najpierw na pistolety, potem na Jeffersona.
- Skurcz w palcach - powiedział z niewinnym uśmiechem. - Daję słowo, te cholerne paluchy same się zgięły.
- Im później nauczysz się bać, ksiądz - Kruszyna dobył noża i rozejrzał się za jakimś patykiem - tym później dorośniesz.
Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja... I nie musisz klaskać.
-Chcesz powiedzieć,że masz tak ubogi słownik, że nie umiesz się wyrazić? - zapytał.
-Mój słownik jest na tyle opasły, że jakbym ci nim pierdolnął...
- Znowu przyszedł ten pan. Siedzi na ławce naprzeciwko i gapi się w nasze okna.
Kobieta usiadła i przetarła powieki.
- Jaki pan?
Johny zamyślił się, po czym wyrecytował z pamięci:
- Ten skurwiony wielbiciel psich tyłków i właściciel najmniejszego fiutka w całym pieprzonym stanie.
- Komornik przyszedł? - skojarzyła własne słowa.
Nie, to drzewo przede wszystkim emanowało... nie, mało... ono... napierdalało majestatem. Było starszym, ale wciąż dziarskim dziadkiem Yggdrasila, stryjecznym wujkiem jabłoni z ogrodu Hesperyd. Wreszcie tym, które za badyla kochało się w rajskim drzewie dobra i zła. Temu dębowi zdecydowanie należał się respekt.
No tak - pomyślał Kłamca. - Stare, dobre czasy. Jedyne miejsce na świecie, gdzie każdy był i każdy pamięta je zupełnie inaczej.
Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem.
-Chodź przedstawię ci resztę. Tylko pamiętaj, tu wszyscy jesteśmy trochę jebnięci.
Wiesz - odparł Loki - gdyby nie ten twój słynny anielski defekt, kazałbym ci się pieprzyć.
Oto druga Nibylandia (...) Wielka jak dziecięce oczekiwania, ale też brudna, zniszczona i obdarta jak dorosłość.
Każdy kiedyś umrze. Ale są tacy, na których odejście nigdy nie będziemy gotowi.
Cóż, gdyby nie było to tak bezdennie głupie, powiedziałbym, że to nawet sprytny pomysł.
- Wiesz, często mówię laskom, że nie zapomnę ich do końca życia, ale ty właśnie wdarłaś się do wąskiego grona tych , którym nie kłamałem tym tekstem...
Jezus mógłby być Batmanem,
gdyby tylko chciał,
przecież tak jak heros z Gotham
bogatego tatę miał.
Byłby nawet bardziej eko,
mógłbyś z nim oszczędzać prąd.
Jezusowym bat-sygnałem
byłby gest złożonych rąk.
Świat nigdy nie patrzy, gdy dzieją się rzeczy wielkie.
Ładne dziewczyny są jak wybory prezydenckie. Nieustanna walka między republikańską głową a demokratyczną dupą.
Kłamca uśmiechnął się. - Dodajmy, że załatwiłem go zwykłą jemiołą Pomyśl co mógłbym zrobić z... - podniósł coś z półki, przeczytał napis z opakowania - megapaką skittles dla prawdziwych łasuchów.
- Tak to już jest z przełożonymi - powiedział. - Jeśli robisz coś dobrze, nikt cię nie widzi.
Dopiero jak coś spieprzysz, masz szansę spotkać prezesa. Ale gdy przychodzi do ogłoszenia
wyników firmy, kogo zaproszą na przyjęcie?
Archanioł przetarł oczy i uśmiechnął się.
- Równy z ciebie gość, Kłamco - powiedział.
- Nie zapominaj o tym przy wypłacie - rzucił wesoło Loki
-Boję się, wiesz? (...) Czasem po prostu boję się jutra. W takich chwilach marzę, by w ogóle nie nadeszło.