cytaty z książek autora "Naomi Novik"
Wolę ciebie od stosu złota, nawet gdyby spało się na nim bardzo wygodnie.
- Jesteś wariatką? - zapytał mnie po chwili niemal z zaciekawieniem.
- Myślałam, że zamierzasz wrzucić mnie do pieca - powiedziałam (...).
Jeśli natrafimy na lwy, damy sobie radę; mamy sześć karabinów, moja droga.
- A jeśli tam będzie siedem lwów?
- Laurence - powiedział Temeraire, kiedy Laurence zaczął się zsuwać w dół, by dołączyć do pozostałych - ten koń, którego jem, wygląda jakoś dziwnie. Ma na głowie czapkę.
Strach i praca nie były złymi kompanami. Obie te rzeczy były lepsze niż samotność i głębsze obawy, o których wiedziałam, że się spełnią (...).
Ci ludzie chcą mi odebrać Laurence'a, wsadzić go do więzienia i powiesić. Nigdy na to nie pozwolę i nie obchodzi mnie, że Laurence mówi, żebym cię nie rozdeptał.
No cóż, w mieście mieszka dużo ludzi, tak więc jest w okolicy wiele różnych rozrywek – spróbował.
– Na przykład więcej książek?
-Wyklułem się trzy tygodnie i piec dni temu, a Laurence zdobył mnie w bitwie — oświadczył Temeraire, zanim Laurence zdążył cokolwiek powiedzieć. – A ty jak poznałeś
Jamesa? – zwrócił sie do smoka.
Volatilus zamrugał ogromnymi mlecznoniebieskimi oczami i odparł radośnie:
– Wyklułem się! Z jaja.
[Maximus] Zobaczywszy Laurence'a, schylił głowę i powiedział konspiracyjnym szeptem:
- Przekaż Temeraire'owi, że Lily i ja nie zapomnieliśmy naszej obietnicy i jesteśmy gotowi walczyć u jego boku,
kiedykolwiek o to poprosi; nie pozwolimy im powiesić ciebie.
Nie chcę być rozsądna!(...) A przynajmniej jeśli to oznacza, że mam przestać kochać ludzi. Czy jest coś poza ludźmi, dla czego warto trwać?
- Temeraire - zaczął jeszcze raz Laurence - musisz wiedzieć, ze jednak będziesz tak się czuć, że to jest nieuchronne; mam przed sobą jeszcze czterdzieści, w najlepszym razie sześćdziesiąt lat życia, a ty ze dwieście.
Temeraire ze smutkiem położył krezę na karku, wyraźnie nie chcąc nawet rozmawiać na ten temat.(...) A poza tym nie chciał myśleć o czymś tak odległym w czasie i mglistym.
Być może znajdzie wtedy jakiś sposób, żeby tego uniknąć; jeśli smoki żyły po dwieście lat, nie widział żadnego powodu, dlaczego nie miałoby to dotyczyć także ludzi.
Chciałam powiedzieć im wszystkim, że ich nienawidzę i chętnie spopieliłabym ich w zamian za pięć minut spokoju, i czemu nie, skoro oni wszyscy stanęliby obojętnie i patrzyli, jak płonę.
Ona twierdzi, że zbyt łatwo jest nazywać złymi osoby zamiast ich decyzje, gdyż to pozwala ludziom usprawiedliwiać swoje złe czyny: wmawiają sobie, że pomimo nich nadal w głębi duszy są dobrzy.
W porządku, ale ja uważam, że po pewnej liczbie złych czynów można sensownie uznać kogoś za złą osobę, która nie powinna mieć żadnej szansy popełniania kolejnych. A im większą ktoś ma władzę, tym surowiej powinien być traktowany. Zatem ile miałam szans? Ile już wykorzystałam?
Pamiętała złe rzeczy i zbyt wiele zapomniała. Pamiętała, jak zabijać i nienawidzić, a zapomniała, jak rosnąć.
Wydaje mi się, że jeśli przeciwko temu człowiekowi
podnoszono bunt trzy lub cztery razy, jest w tym coś więcej niż tylko zwykły pech.
(...)i okazało się, że ten król Artur i jego rycerze nie robili niczego godnego uwagi poza zabijaniem niewinnych smoków w całej Brytanii.
Wydawało się bardzo francuskie, tak jak moje najlepsze i najładniejsze mordercze zaklęcie, a jeśli nie wydaje się to wam dobrą rekomendacją, to nie mam pojęcia dlaczego.
- Ale jeśli mamy więcej swobody, niż powinniśmy - dodał po chwili z wysiłkiem - to dlatego, że one jej nie mają: smoki.
Nie mają żadnego interesu w zwycięstwie oprócz naszego szczęścia; każdy kraj dałby im utrzymanie, żeby tylko zyskać w ten sposób szansę na pokój.
My mamy tę naszą wolność, dopóki robimy to, czego w istocie nie powinniśmy robić: dopóki wykorzystujemy ich uczucia do nas, żeby utrzymać je w posłuszeństwie,
żeby pomagały nam osiągnąć cele, które wcale nie służą ich dobru... albo wręcz przynoszą im szkodę.
Oprócz czytelni stosunkowo dobrym miejscem do pracy są indywidualne stanowiska pod regałami i wokół nich, ale nie zawsze są tam, gdzie powinny. Czasem zauważysz jedno z nich z drugiej strony regału, z zielonym abażurem lampki niczym drogowskaz, ale kiedy tam dotrzesz, już go nie ma. Jeśli znajdziesz jedno z nich, usiądziesz przy nim do pracy i zaśniesz nad książkami, możesz się zbudzić w ciemnym przejściu między regałami pełnymi skrzypiących starych zwojów oraz ksiąg, w nieznanym ci języku i będziesz miał szczęście, jeśli zdołasz znaleźć powrotną drogę, zanim coś znajdzie ciebie.
- Jeśli masz lepszy pomysł, to słucham - odpalił.
- Nie muszę mieć lepszego pomysłu, żeby wiedzieć, że twój jest do bani! - warknęłam.
- Nie; jeśli oni chcą zabić ciebie, będą też musieli zabić mnie; jestem tak samo winny, jeśli nie bardziej, i na pewno nie pozwolę ci umrzeć, dopóki sam żyję.
Pierwsze czytanie świeżo opracowanej Ustawy o prawach smoków z roku 1813 przebiegło bez sprzeciwów, ku wielkiej konsternacji rządu: najwyraźniej nikt nie czuł się na siłach, by zgłosić obiekcje, patrząc Perscitii w oczy, czy raczej zęby.
Jednak nadzieja to mocny trunek, szczególnie jeśli stawia ktoś inny.
- Jeśli świat nie usłyszał o panu po pańskiej przygodzie w Gdańsku (...) albo po zarazie, to z pewnością poznał pańskie nazwisko po Brazylii. Dokądkolwiek się pan uda,
zostawia pan za sobą połowę świata wywróconego do góry nogami. Na swój sposób jest pan bardziej niebezpieczny od Bonapartego, pan i ten pański Smok.
Do diabła, człowieku, tak bardzo tęskniłeś za morzem, że musiałeś zamienić smoka w okręt? Jaki to tonaż?
Dziesięć tysięcy li dzieli mnie od twego grobu,
Dziesięć tysięcy li mam jeszcze do przebycia.
Rozpościeram skrzydła i wychodzę w bezlitosny żar.
- Jestem tylko ciekawy, skoro w Dover nie ma nic innego - rzekł Temeraire. - Bo przecież Roland jest chyba jeszcze za młoda na chodzenie na dziwki?
- Chyba muszę się napić wina, aby się pokrzepić przed kontynuowaniem tej rozmowy - rzucił ponuro Laurence.
Ale on ryzykuje tylko własne życie, a ty musisz pamiętać, że opiekujesz się niezwykle cennym smokiem, którego utrata miałaby większe znaczenie niż nawet ta misja.
- Och, proszę, ruszajmy natychmiast - powiedział niezwykle cenny smok.