Zakochanka Zofia Rychter 6,3
ocenił(a) na 610 lata temu Bohaterka książki Zofii Rychter, Marta, to kobieta po przejściach. Wykształcona, ma dyplom architekta, ale dotąd nie musiała pracować. Siedziała w domu, zajmowała się rodziną, wychowywała córki, dbała o ogród. Jednakże My, poznajemy ją w momencie, kiedy zostaje porzucona przez męża, ale nie poddaje się i bierze sprawy w swoje ręce. Zaczyna nowe życie. Znajduje pracę, nową przyjaźń, zaczyna chodzić na randki i... znajduje miłość. Ale czy tą prawdziwą, czy tą, która jest jej przeznaczona? Kiedy wydaje się jej, że już lepiej nie może być, życie znów ją zaskakuje, ale ponownie ma to dla niej pozytywne skutki. Nie poddaje się i decyduje się na kolejne duże kroki w swoim życiu, które być może zmienią je całkowicie.
Przez całą książkę śledzimy losy naszej bohaterki, Marty. Uczestniczymy wraz z nią w najważniejszych momentach jej życia, widzimy jak się załamuje, by zaraz potem wracać ze zdwojoną siłą. Jesteśmy z nią kiedy zostaje porzucona przez męża, kiedy przechodzi depresję, kiedy znajduje pracę i pracuje. Wraz z nią chodzimy na randki i kiedy znajduje miłość, też przy niej jesteśmy.
To właśnie Marta jest w centrum. Czterdziestoparoletnia bohaterka przeżywa to, co niejedna kobieta na świecie. I tak jak wszystkie, ma swoje wzloty i upadki. Ma zarazem pecha i szczęście. Przydarza się jej coś złego, by zaraz potem, zapukało do niej szczęście. To właśnie o niej jest ta książka.
Marta, to typowa kobieta. Tyle że ją porzucił mąż po dwudziestu wspólnie spędzonych latach, znajduje pracę, by zaraz potem ją stracić. Zakochuje się, by zaraz potem musieć o niej zapomnieć. Ciągle szuka szczęścia, która tak bardzo obiecała jej pewna osóbka. Typowa kobieta, jak reszta na całym świecie.
I Marta zdaje sobie z tego sprawę, że nie jest jedyna, której przydarzają się takie rzeczy. Wie o tym i niekiedy się tak pociesza. Jednakże nie jest jak większość, bo ona się nie poddaje, tylko bierze sprawy w swoje ręce.
Przyznam, że książkę czytało się naprawdę interesująco. A to dlatego, iż perypetie naszej bohaterki były zarazem smutne i ciekawe. Przygnębiające i pocieszające. Z jednej strony współczułam głównej bohaterce, ale z drugiej również zazdrościłam. Któż by nie chciał, żeby i jemu tak życie się układało? Fakt, niezbyt fajnie, że najpierw pech, a potem z niego szczęście, ale i tak zazdrościłam tego Marcie. "Że po każdej burzy, zawsze wychodzi słońce." Tak właśnie określiłabym losy głównej bohaterki.
Styl pani Zofii jest ciekawy. Pisze w pierwszej osobie, przez co możemy poznać Martę nieco bliżej. Możemy poznać jej myśli, jej przemyślenia na dany temat, poznać jej uczucia i to, jak cierpi i się cieszy. W książce możemy znaleźć wiele barwnych postaci, takich jak Hanusia, czy Agata. Chociaż ja bardziej polubiłam Hanusie, bo wydawała się taka pocieszna i zawsze wesoła. Córki pani Marty też zostały ciekawie stworzone. Jestem ciekawa, ile miały z córek pani Zofii Rychter.
Język autorki jest przyjemny w odbiorze, taki normalny. Nie ma w nim żadnych zbędnych treści. Są za to świeże, ciekawe, ale przede wszystkim szczere przemyślenia głównej bohaterki. Niekiedy śmieszne, niekiedy zadziwiające, ale szczere.
"Zakochanka", moim zdaniem, to książka o kobiecie, która niejednokrotnie upada, ale za każdym razem z godnością się podnosi. Która stara się być coraz lepsza, która się nie poddaje i walczy o samą siebie. Która szuka i znajduje. To historia o kobiecie po przejściach, która pokazuje, że jak ktoś czegoś pragnie, to zawsze da radę. Że jeśli się marzy, to te marzenia na pewno kiedyś się spełnią. Trzeba tylko wierzyć.
Szczerze polecam tę książkę każdej Pani. To książka o Nas i myślę, że skierowana też głównie do Nas.