Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Malina Ziejewska
5
3,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
3,0/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Słowiańska przygoda wakacyjna Malina Ziejewska
3,0
Miałem duże nadzieje wobec tej książki, ale niestety nie zostały one spełnione. Zatem wciąż nie znam żadnej powieści, która przenikałaby subtelnie realia wierzeń słowiańskich, tak jak było to np. w Starej Baśni, która niestety opiera się na nieaktualnej już dziś wersji mitologii.
Niestety też styl pisarski pozostawia wiele do życzenia (gdzie był redaktor?),np. ile razy występuje słowo "piorun" w ustępie ze str. 20:
"Po chwili rozległ się huk pioruna i błyskawica rozdarła niebo, oświetlając bór. Ptaki jak porażone piorunem rozpierzchły się na cztery strony świata. Pan błyskawic i piorunów pojawił się na horyzoncie. Nic nie stawało mu na przeszkodzie. Szedł po swojej ziemi i co jakiś czas uderzał piorunem. Raz oddalał się, raz przybliżał, ale nikt nie odważył się nawet pisnąć, kiedy przemierzał swoją ziemię, raz po raz przerywając głuchą ciszę piorunem."
Mamy tutaj przygody rodzeństwa (niestety o myląco podobnych imionach: Krzyś i Krzysia),którzy zostają wezwani przez Pioruna (to zgrabna modyfikacja imienia Perun) do pogodzenia jego skłóconych córek--pór roku. Ok, według obecnych danych badaczy nie wiadomo nic o takich córkach Peruna, ale można tak sobie przyjąć. Zima jako Marzanna jest w porządku, Wiosną powinien być Maik, latem Jaryło... Tego już autorka nie pociągnęła. A szkoda, bo można było w taką fabułę wpleść wiele więcej.
Generalnie dzieją się tu różne epizody, niekoniecznie związane z głównym wątkiem fabuły, np. w pewnym momencie wklejona zostaje ni w 5 ni w 9 partia ze Starej Baśni o przybyciu kupca do Słowian. (Krzyś ogląda ją w szklanej kuli). Właściwie powieść mogłaby zaczynać się około strony 80 i kończyć się ok. str. 125 i wówczas mogłaby otrzymać ocenę ok. 6/10.
Co do mitologii Słowian, niestety nie udało się autorce zrobić przekroju przez nią. Udało jej się na tych stronach 80-125 oddać co nieco demonologii lasu, połowicznie też w jednym wątku pobocznym we wcześniejszym tekście oddała kwestię demonologii wodnej. Niestety, brak powiązania dziedziny wody i lasu z Welesem, który pojawia się tutaj niemal jako statysta... Podobnie, kiedy swoją rolę odgrywa Słońce, brak powiązania ze Swarogiem lub Daćbogiem...
Kosmologia Słowiańska--powstanie świata zostaje też ni w 5 ni w 9 przedstawione podczas rozmowy z Babą Jagą, która cytuje DOSŁOWNIE partię Gieysztora... Nie tak powinien wyglądać utwór literacki... Autor powienien twórczo to przetworzyć, nawet za cenę drobnych nieścisłości czy uchybień i stworzyć coś, co dobrze się czyta, a niekoniecznie jest dziełem naukowym. W efekcie pojawiają się takie niewpasowane w fabułę opisy kosztem dialogów i lektura traci na dynamice. Moim zdaniem wiedzę o słowiańszczyźnie w takiej literaturze właśnie należałoby przekazywać w dialogach, np. obrazując zdziwienie dzieci wobec czegoś, co im zostaje następnie wyjaśnione, a nie w takich opisach wtrąconych bez planu...
W tekście pojawia się wiele demonów, np. chmurnicy, którzy są tylko nazwami, nie wiadomo (bez szerszej wiedzy) co kryje się za takim pojęciem. W ogóle, brakuje też charakterystyki postaci pierwszoplanowych. Nie wiemy jaki kolor włosów mają Krzyś i Krzysia, jaki mają kolor oczu, czy są wysocy, czy pod spojrzeniem Krzysi Borowy spłonął rumieńcem... ;) Są to papierowe postaci. Za to wobec takich braków charakterystyki fizyczno-psychologicznej postaci autorka potrafiła zapuścić się w opis Zimy-Marzanny na golasa, na której "duże zgrabne piersi" zagapił się Krzyś. I to był jedyny chyba moment jakiejś szerszej charakterystyki fizycznej postaci. Szkoda, że tak brutalny.
Albo opis przedmiotów w pałacu Zimy
"Na gwoździach wisiały [...] pierścionki z taśmy lub drutu, często z oczkiem".
No proszę. Taki opis to do eksponatów muzealnych. Kto wchodząc do pokoju powie, że widzi pierścionki "często z oczkiem". Widzi pierścionki z oczkiem i bez oczka, no i tyle. Widzi pierścionki z taśmy, a obok pierścionki z drutu, a nie "pierścionki z taśmy lub drutu"...
No i widać też, że autorce pewien problem sprawiało pisanie o wierzeniach słowiańskich, będąc chrześcijanką. Miejscami miałem wrażenie jakby próbowała się odżegnywać od bałwochwalstwa, szczególnie było to widoczne w zakończeniu. Zabrakło perspektywy, w której mogła to potraktować baśniowo, jak np. zrobił to Riordan w cyklu o Percym Jacksonie.
Słowiańska przygoda wakacyjna Malina Ziejewska
3,0
Interesuję się tematyką słowiańską, więc niecierpliwie wyczekiwałam tej książki pod choinką w zeszłym roku. Gdy tylko ją dostałam, wzięłam się za czytanie i... mocno się zawiodłam.
Książka pisana bardzo niedojrzałym językiem na poziomie 2 klasy szkoły podstawowej. Opisy bardzo krótkie, zdawkowe, wręcz nudne.
Tytuł i tematyka ma duży potencjał. Szkoda, że tak bardzo niewyorzystany i ptraktowany po macoszemu.
Czytam dużo i chętnie, jestem elastyczna w tematyce. Jest to jedyna książka, którą wyrzuciłam i którą kompletnie odradzam