Rocznik ’88. Studentka Edytorstwa na kierunku Informacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Z braku miejsca na półkach ostatnio przerzuciła się na e-booki i dorobiła się czytnika Kindle.
Wydanie na czytniki całkowicie nie bierze pod uwagę, że rysunki będą w czytnikach wyglądać paskudnie. Dodatkowo rysunki są zrobione różnymi technikami od zwykłych rysunków kredkami, przez ryciny, po jakieś postacie narysowane w komputerze i wyglądające jak postacie z współczesnych kreskówek dla dzieci. Nie ma też żadnej większej konsekwencji w krótkich biogramach autorów.
Antologia składa się s tekstów bardzo krótkich i w większości nie mających jakichkolwiek ciekawych rozwiązań fabularnych. Są to zwykłe przygody o bardzo typowym rozwiązaniu akcji w których jakiś zwrot ma związek z tożsamością płciową, lub orientacją głównej postaci.
Nieszczególnie pomaga tutaj różnorodność światów przedstawionych. Mamy alternatywne przyszłości, teraźniejszości i przeszłości, inne światy fantasy nawiązujące do różnych elementów kultury, opowiedziane na nowo baśnie, oraz S-F.
Przed tekstami umieszczono szereg manifestów. W połączeniu z tekstami wypadają one dziwnie, gdyż manifesty wskazują jak ważna jest ta antologia, a trudno uznać za ważne wydanie kilku słabych opowiadań i kilku koszmarnych.
Że tegoroczna antologia sekcji literackiej Logrus różni się od wcześniejszych to już wiemy. Ponieważ ciężko jest bez spoilerów pisać o opowiadaniach, tak że dziś spróbuję w inny sposób ugryźć ten temat.
A więc...
Przechodziłem wczoraj koło kałuży
Nie wpadłem do niej, byłem za duży
Z początku myślałem, że to Katowice
Dla Elizy? To jednak musiały być Gliwice
Zobaczyłem chyba jakąś morską latarnię,
Ktoś za mną krzyknął "kocham Cię jak Irlandię"
Mnie? Nie! To jednak były Katowice
Wiedźma, beboki, dość dziwne ulice
Czas wiać, tylko jak i gdzie? Może Italia?
Don Corleone, Sycylia i przepiękna Maja
Wtem. Halo! Dzwońcie po Muldera i Scully
Inksi, czy tam kosmici na Spodku wylądowali
Jakby to był tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty piąty
A w Polsce nie było wtedy jeszcze Biedronki
Wkoło strachy na wróble, kukły przeklęte
Szaleńcy, przez alchemię dusze w nie zaklęte
Prorok skąpany w olśnieniowej mgle
Takie rzeczy to tylko w odległym Dreźnie
<stop>
Bo tak naprawdę to chodzi o beboki
Które rozjaśnią nudnego życia mroki
I na koniec. Naszły mnie takie przemyślenia
Stali na chodniku, uśmiechnięci, sprzedawali marzenia
Kupiłem jedno, w środku trochę humoru i doza cierpienia
W sumie to tyle, na razie, nie mam nic więcej do powiedzenia
<czerwony balonik drop>
Kluczem do tej recenzji jest oczywiście antologia. Mam nadzieję, że taka forma zachęci was, żeby po nią sięgnąć. 😉
Sekcja literacka Logrus po raz kolejny zawiesza wysoko poprzeczkę, aż strach się bać, co ugotują w przyszłym roku.
Sprzedawcy marzeń to mój pierwszy patronat.
Bardzo się cieszę, że mogłem objąć patronatem tak wyjątkową i, wbrew pozorom, spójną antologię. Dziękuję!