Amerykański pisarz. Rodowity Kalifornijczyk. Przyszedł na świat w Los Angeles, w rodzinie pochodzenia irlandzkiego. Studiował na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) oraz na University of Berkeley. Pisał głównie książki o tematyce fantasy i science fiction. Nie uciekał także od horrorów. Jego pierwszą publikacją był wstęp do książki Jacka Vance'a "A Quest for Simbilis", która ukazała się w ramach serii "Dying Earth" ("Umierająca Ziemia"). Miał wtedy 28 lat. Dwukrotny zdobywca World Fantasy Award. Był także nominowany do innych nagród literackich fantasy i science fiction. Wybrane dzieła: "Nifft the Lean" (1982),"Polyphemus" (1987),"Fat Face" (1987),"The Mines of Behemoth" (1997),"The A'rak" (2000),"Copping Squid and Other Mythos Tales" (2010).
Dwukrotnie żonaty: 1. żona (rozwód); 2. Linda Cecere "Lynn Cesar" (1979-16.02.2014, jego śmierć),2 dzieci: córka Adele i syn Jacob.http://www.michaelsheaauthor.com
Zadziwiająco dużo opowiadań z tego zbioru okazało się być naprawę ciekawymi i wciągającymi. Choć mam nieodparte wrażenie że nie wszystkie, może nawet nie większość nawiązywała bezpośrednio do Gór szaleństwa. To dobrze, ponieważ nie czytało się w kółko o jednym i tym samym. Ale..... Opowiadanie Artemida o stu piersiach, Pod lodowcem, Ciepły, Panienka, Góra, co ruszyła z posad to było coś.
W tym roku wychodzi trzeci tom w tej serii, oby był przynajmniej tak dobry jak ten. Miłej lektury, do pozostałych opowiadań można zajrzeć ale tak bez oczekiwań, hobbystycznie, z dystansem:)
Opowiadania ciekawe, jednak całość kręcąca się przy motywach Gór szaleństwa była dla mnie trochę zbyt nużąca. Wiem, że jednolitość tematu była założeniem zbioru, ale momentami mialem wrażenie, że czytam ciągle o tym samym. Teksty mniej poświęcone temu motywowi, wyróżniały się dla mnie na plus. Dużo opowiadań miało również świetne początki, ale ich rozstrzygnięcie pozostawiało wiele do życzenia. Dużo tu Pulp fiction , mało horroru. Ogólnie, zawiodłem się, ale to kwestia osobistych oczekiwań wobec książki. Wydanie jak zwykle rewelacyjne, no ale to Vesper :)