Do sięgnięcia po tę pozycję zachęciło mnie wydanie Wielkich Pojedynków Marvela pt. Iron-Man vs. Whiplash, gdzie zamieszczony jest jedynie fragment (sic!) historii z niniejszego zeszytu.
Mogę powiedzieć, że nie żałuję sięgnięcia bo ten komiks.
Przede wszystkim album urzeka pięknymi, szczegółowymi i kolorowymi rysunkami, które sprawiają że całość cieszy oczy.
Co do treści to też jest całkiem dobrze. Mamy trochę pojedynków, wątek miłosny, genezę psychologiczną bohatera z jego ludzkimi słabościami, ciekawe dialogii i opisy techniczne.
Książka dotyka także problemu alkoholizmu i zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Wszystko przyjemnie i pięknie podane.
Co równie ważne, końcówka nie rozczarowuje, a tego się trochę obawiałem podczas lektury tego komiksu.
Podsumowując, trzecie wydanie Superbohaterów Marvela nie jest dziełem wybitnym ale to naprawdę dobrze przemyślana i wykonana robota. Wart aby postawić go sobie na półce z książkami i kiedyś do niego wrócić.
PS. Pierwsza, kilkustronicową historia w zeszycie z 1963 roku też jest miłym dodatkiem. I co najważniejsze, ma uzasadnienie w historii głównej. Warto to również zapisać na plus.
Piękny początek, który rozpoczyna jedną z najlepszych, kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Pamiętam jak lata temu, jeszcze w czasach TM-Semic i później, jak wielu psioczyło, że to długie, że trzeba kupić wiele komiksów by dojść do końca i że nie przypomina klasycznych, krótkich historyjek czytanych dla rozrywki.
Czas pokazał, że czasami to co dłuższe jest lepsze i stanowi kamień milowy w przygodach danego bohatera!